Lana del Rey nieautentyczna? Wytwórnia staje w obronie nowej gwiazdy

Amerykańska sensacja ostatnich miesięcy, znana z utworów "Video Games" i "Born To Die" 25-letnia Lana del Rey spotkała się z zarzutami, że jej kariera jest zręcznie sterowana przez marketingowców.

Lana del Rey już teraz zapełnia koncertowe sale po brzegi - fot. AFP
Lana del Rey już teraz zapełnia koncertowe sale po brzegi - fot. AFPEast News

Niektórzy obserwatorzy uważają, że autentyczności Lany przeczy fakt, iż wydawała już wcześniej muzykę jako Lizzy Grant (to jej prawdziwe nazwisko), a także pod innymi pseudonimami. Co oznacza, zdaniem krytykujących, że nie jest ani debiutantką, ani amatorką.

Sceptyków irytuje dodatkowo fakt, że ojciec Lany, Rob Grant, jest milionerem, co mogłoby, według nich, sugerować, że za tą nagłą karierą stoją duże pieniądze.

Kwestionuje się również amatorski status teledysku "Video Games", który przedstawiano jako zrealizowany przez samą wokalistkę.

Ferdy Unger-Hamilton, prezes Polydor Records, przekonuje, że zarzuty są wyssane z palca.

"Lana dokładnie wie, czego chce. Spotkałem w życiu tylko kilku takich artystów. Ona chce kontrolować każdy aspekt swojej kariery" - podkreśla Unger-Hamilton w rozmowie z "Q".

"Często spotykamy kogoś, kto bardzo dobrze pisze piosenki albo kogoś, kto je pięknie śpiewa. A Lana potrafi i jedno, i drugie" - zachwyca się prezes.

Debiutancki album Lany del Rey "Born To Die" ukaże się pod koniec stycznia. Już teraz można powiedzieć, że jest to jeden z najbardziej oczekiwanych longplayów 2012 roku.

Zobacz Lanę del Rey w utworze "Blue Jeans":


O Lanie del Rey pisaliśmy w także w naszym podsumowaniu rocznym.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas