Eurowizja: Rosjanie kupowali głosy?

Czy podczas Konkursu Piosenki Eurowizji dochodzi do przekupstwa i oszustw?

Bonnie Tyler ujawnia szokujące fakty nt. Eurowizji fot. Ragnar Singsaas
Bonnie Tyler ujawnia szokujące fakty nt. Eurowizji fot. Ragnar SingsaasGetty Images/Flash Press Media

Jak donosi brytyjska gazeta "Daily Mirror", jedna z osób reprezentujących ekipę Wielkiej Brytanii podczas tegorocznej Eurowizji miała otrzymać kilka propozycji zakupu głosów w konkursie.

Azerbejdżan, który w tym roku otrzymał między innymi 12 głosów od Malty, miał proponować członkom jury łapówki.

"Będziecie mogli za to żyć przez rok" - miał ponoć proponować jurorom azerski wysłannik.

Poza tym Azerowie mieli przekazać litewskim studentom karty SIM, by ci z telefonów komórkowych mogli oddać jak najwięcej głosów na Azerbejdżan. W dniu finału, który w tym roku miał miejsce w Malmoe w Szwecji, litewski portal "15min" opublikował film, na którym mówiący po rosyjsku Azer oferował pieniądze za głosowanie na jego kraj.

Przypomnijmy, że w 2011 roku to właśnie Azerbejdżan wygrał Eurowizję.

To jednak nie jedyne bulwersujące fakty. Jak wyznała brytyjska wokalista Bonnie Tyler, podczas tegorocznej Eurowizji zasłyszała rozmowę Rosjan, którzy mieli żalić się, że nie otrzymali głosów za które... zapłacili!

"Następnego dnia po finale zawiedzeni Rosjanie pytali Azerów, dlaczego nie otrzymali od nich 10 głosów, za które zapłacili" - powiedziała reprezentantka Wielkiej Brytanii.

"Przepraszam, co? Zapłacili za głosy? Przecież to ma być konkurs!" - denerwowała się piosenkarka, która zajęła 19. miejsce w Konkursie Piosenki.

"Nie spodziewałam się, że wygram. Wielka Brytania nie wygrała przecież Eurowizji od 16 lat. Ale jeżeli na Eurowizji mają miejsce takie sytuacje, nie świadczy to dobrze o festiwalu" - skomentowała.

"To ma być konkurs na najlepszą piosenkę, a nie rywalizacja sąsiadów. Widzieliście wyniki głosowani? Nie do wiary" - oburza się artystka, dołączając tym samym do chóru krytykującego upolitycznienie Eurowizji.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas