David Cassidy udał się na odwyk
W styczniu David Cassidy został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu po raz trzeci. Amerykański wokalista w końcu postanowił zapisać się na odwyk, żeby walczyć ze swoim uzależnieniem.
10 stycznia, niedaleko lotniska LAX w Los Angeles policja zatrzymała wokalistę, który prowadził samochód po pijanemu. Okazało się, że David Cassidy przekroczył normę ilości alkoholu we krwi ponad dwukrotnie, a w jego aucie znajdowała się otwarta butelka burbonu. Jeszcze tego samego dnia wyszedł z aresztu za kaucją wynoszącą 15 tysięcy dolarów.
To nie pierwszy raz, kiedy wokalista pił w trakcie prowadzenia pojazdu. Przedtem był aresztowany w Nowym Jorku (sierpień 2013 roku) oraz na Florydzie (listopad 2011 roku), kiedy to na pół roku zabrano mu prawo jazdy.
Najwyraźniej do trzech razy sztuka, bo 14 stycznia Cassidy postanowił zapisać się do kliniki odwykowej i raz na zawsze wyjść z feralnego nałogu.
"To dla mnie ciężki czas. Walka z tą morderczą chorobą dotyczy kilku milionów osób w tym kraju. Zostanę w klinice tak długo, jak trzeba" - powiedział w wywiadzie dla "Entertainment Tonight News".
Cassidy dodał, że jest otoczony profesjonalną opieką lekarską i pozostanie w trzeźwości idzie mu do tej pory świetnie. Podziękował także za wsparcie swojej rodzinie i fanom.
Menedżerka Cassidy'ego, Jo-Ann Geffen oświadczyła, że jej podopieczny powoli wraca do pracy, jednak nie ma zamiaru zaniedbać odwyku: "David ukończył już wstępną detoksykację i radzi sobie bardzo dobrze. Po załatwieniu wszystkich spraw biznesowych w Los Angeles wróci na Florydę, gdzie znowu trafi pod opiekę ośrodka odwykowego".
Czytaj także: