Bobby Womack: "Prawie mnie stracili"
Bobby Womack wygrał walkę z rakiem. "To cud, że jestem wśród żywych" - komentuje 68-letni artysta.
W marcu Bobby Womack trafił do szpitala z powodu zapalenia płuc. Lekarze stwierdzili również, że legendarny soulowy piosenkarz ma raka. Dzięki szybkiej reakcji już w maju przedstawiciel wokalisty zapewniał, że Bobby Womack wygrał walkę z nowotworem.
W rozmowie z agencją Associated Press wokalista, który wydał właśnie nowy album zatytułowany "The Bravest Man in the Universe", przyznał, że lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie.
"Czy mogę być z wami szczery? W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przeszedłem przez więcej niż przez całe swoje życie. Miałem raka prostaty, a później zdiagnozowano u mnie raka jelita" - wspomina Bobby Womack.
"W międzyczasie moje płuca przestały działać i podłączono mnie do specjalnej aparatury. Zapadłem w śpiączkę, z której wybudziłem się dopiero po 10 dniach. Później jeszcze dwukrotnie zachorowałem na zapalenie płuc" - relacjonuje piosenkarz.
"Chciałem jak najszybciej powrócić do pracy nad płytą, ale lekarze powiedzieli mi, że mam odpoczywać co najmniej przez 10 dni. Usłyszałem, że prawie mnie stracili i tylko cudem wciąż jestem wśród żywych" - powiedział 68-letni muzyk.
Zobacz klip do utworu "Whatever Happened To The Times" z najnowszej płyty Bobby'ego Womacka: