Pol'and'Rock Festival 2024 wystartował. Hamulec zwolniony, maszyna ruszyła
1 sierpnia wystartował 30. Pol'and'Rock Festival. Tradycyjnie już dzień zaczął się od złożenia festiwalowej przysięgi, a potem ruszyła niezwykle kolorowa, rozśpiewana maszyna koncertowa. Co dzieje się w Czaplinku?
Tegoroczny Pol'and'Rock Festival trwa w dniach 1-3 sierpnia, ponownie na terenie lotniska Czaplinka-Broczyno. Równo o godzinie 15 na scenę wyszedł Jurek Owsiak, by przywitać uczestników.
Później wszyscy wspólnie wygłosili słowa przysięgi: "To jest mój kawałek ziemi, o który będę dbał, który będę szanował. To jest mój dom, w którym panuje miłość, tolerancja, braterstwo i przyjaźń. Tak mi dopomóż rock'and'roll".
Po odgwizdaniu odjazdu przez zawiadowcę - Romana Polańskiego - rozpoczęła się część koncertowa.
Pol'and'Rock Festival 2024: co dzieje się na scenie?
Rola otwarcia Dużej Sceny przypadła francuskiemu, celticpunkowemu zespołowi Celkilt, który zdecydowanie nie mógł narzekać na brak publiczności. Były kilty, był punk, była zabawa. W końcu to Pol'and'Rock, tu zawsze tego typu granie znajduje swoich odbiorców. Było nawet trochę kurzu, tak dobrze pamiętanego przez uczestników edycji odbywających się w Kostrzynie nad Odrą. Szczególnie, że pogoda w tym roku nas rozpieszcza, słońce grzeje naprawdę mocno.
W trakcie koncertu Transgresji na moment zrobiło się poważnie - w końcu to też woodstockowa tradycja. Punktualnie o godz. 17, w Godzinę W, Jurek Owsiak wraz z tysiącami uczestników zatrzymał cały festiwal, by oddać hołd powstańcom warszawskim. Zaczęły wyć syreny, a publiczność rozwinęła polską "sektorówkę".
"Pamiętajmy o tym. Byli w waszym wieku. Stop wojnom, jakimkolwiek, stop zabijaniu, stop niesprawiedliwości, bądźcie zawsze przeciwko ludziom złym" - mówił Owsiak.
"Dziękujemy, że mogliśmy być częścią tej chwili z wami, upamiętnić naszych bohaterów. Cieszymy się, że jest nadzieja w tym kraju, jesteśmy nią my, wszyscy razem" - dodała Transgresja po powrocie na scenę, a całą celebrację zakończyły ostatnie wersy piosenki "Rozbudzam nadzieję".
Jurek Owsiak na Pol'and'Rock Festival: Dzieją się rzeczy niezwykłe
Nieco luźniej przed Dużą Sceną zrobiło się podczas występu Less Than Jake. Amerykański zespół rodem z Florydy zaserwował radosną mieszankę ska i pop punku, jednak publiczność najwyraźniej wybrała otwarcie Małej Sceny (tylko z nazwy). Zadanie muzycznego rozpoczęcia otrzymała tam grupa Hamulec wybrana w woodstockowych eliminacjach i był to strzał w dziesiątkę. "Dzieją się tam rzeczy niezwykłe" - kręcił głową nieco zdumiony Jurek Owsiak. "Stal się leje, moc truchleje" - opisywał występ młodego kwartetu rodem ze Śląska.
"Jesteśmy grupą czterech nieokrzesanych chłopaków z okolic Katowic grającą Thrash-Punk. Inspirujemy się brzmieniem takich zespołów jak Metallica, Slayer, Dezerter i Acid Drinkers. Gramy muzykę taką jakiej nam brakuje: szybką, głośną i z uderzeniem!" - tak przedstawia się Hamulec. No i było to mocno nieokrzesane, ni to pies, ni wydra. Z jednej strony metal, z drugiej strony punk, a całość zaśpiewana po polsku. Sprawdźcie ich, nie pożałujecie. A w sumie to cud, że namiot ASP (tam odbywają się koncerty Małej Sceny) wciąż stoi w tym samym miejscu. Hamulec zwolniony, maszyna ruszyła.
Kolejnymi wybranymi w woodstockowych eliminacjach byli chłopaki z Black Radio, którym wydana w 2023 roku płyta szybko przyniosła uznanie na polskiej scenie, oraz Wrona, określona kiedyś na festiwalu w Jarocinie jako "pink punk". Następnie znany z Nocnego Kochana Sokołowski, tym razem z materiałem solowym, oraz pop-punkowy CF98. Ponownie namiot ASP do granic wypełnił Lordofon, który porwał publiczność już po pierwszy wersach kawałka "Francoise Hardy".
Natomiast na Dużej Scenie po Less Than Jake pojawił się Wojtek Szumański - Zwycięzca Plebiscytu Złotego Bączka - niektórym znany z viralowej ballady o piersiach, a innym z bardziej już poważnych utworów, jak "Zegarek" czy "Kołowrotek".
Niekończący się tłum zebrała pod sceną powracająca Coma. Łódzki zespół zaserwował publiczności największe przeboje, jak "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków", "Pierwsze wyjście z mroku", "Lajki", "System", "Proste decyzje", "Skaczemy" czy odśpiewane chóralnie "Los, cebula i krokodyle łzy". "To jest tak wspaniały wieczór, że już nic ani dziś, ani jutro, ani przez całe życie nie musi się wydarzyć" - komentował Piotr Rogucki.
Nie mniejszą widownię zgromadził niemiecki zespół Electric Callboy, jeden z najbardziej wyczekiwanych punktów tegorocznego line-upu. Publiczność nie chciała pozwolić zejść grupie ze sceny. Koncert zakończył się wystrzałem fajerwerków, tradycyjnym "Sto lat" i długim skandowaniem podziękowań. Podobnie było w trakcie występu meksykańskiej grupy rockowej The Warning - kiedy tylko panie przestały grać, z tłumu od razu rozległy się nawoływania do powrotu na scenę.
Pierwszy dzień późno w nocy zakończył występ brytyjskiej grupy Modestep, która na festiwal Owsiaka wróciła po dziewięciu latach. Basowe tony niosły się daleko, daleko w festiwalowe pole, a medialny kontener aż drżał w posadach od wibracji.
Pol'and'Rock Festival 2024: pierwszy dzień
Pierwszego dnia na obu scenach Pol'and'Rock Festivalu zobaczyliśmy m.in. Comę, Electric Callboy, Celkilt, The Warning, Black Radio, Wronę czy Sokołowskiego.