Niespodziewani goście na festiwalu Owsiaka. "Nie wiem, czy uda się to przebić"
Oprac.: Oliwia Kopcik
Drugi dzień Pol'and'Rock Festival 2024 otworzył zespół Enej. Nie był to jednak zwykły koncert, bo na scenie z zespołem pojawili się goście, których nikt w tym roku nie spodziewał się w Czaplinku.
Trwa jubileuszowy 30. Pol'and'Rock Festival. Ponownie impreza odbywa się na terenie lotniska Czaplinek-Broczyno. Pierwszego dnia zagrali m.in. Celkilt, Wojtek Szumański, Coma, The Warning czy Electric Callboy.
Drugi dzień standardowo rozpoczął się konferencją z Jurkiem Owsiakiem, a potem, równo o godzinie 15, na Dużej Scenie pojawił się zespół Enej, który wrócił na festiwal po ośmiu latach.
Co za występ! Nikt nie spodziewał się ich na festiwalu
"Mamy was unieść nad ziemię, zrobić tak, żeby wasze nogi nawet przez sekundę nie stały w miejscu" - mówił Jurek Owsiak przed rozpoczęciem koncertu. Muzycy zaczęli od "Radio Hello" i "Historii". Potem, w trakcie piosenki "Ostatni raz", na scenie pojawił się pierwszy gość - Rafał Karwot, wokalista Tabu. A skoro Tabu, to nie mogło zabraknąć "Jak dobrze cię widzieć", czyli "festiwalowego utworu wszech czasów".
Następnie m.in. "Światy dwa", "Tak smakuje życie" i nieco zwalniający tempo koncertu "Zagubiony". Podczas kolejnego przeboju - utworu "Skrzydlate ręce" - do zespołu dołączyła Majka Jeżowska. "Jak ja się cieszę! Ostatnio na Pol'and'Rocku byłam pięć lat temu, a wydaje mi się, jakby to było wczoraj. Dziękuję za zaproszenie, bo to jest moje marzenie. Marzenie się spełniło, jestem na dużej scenie" - ekscytowała się wokalistka.
"Ja ich znam, to były dzieci, a nikt się tak pięknie nie bawi, jak moje dzieci, które wyrosły na osoby pełne akceptacji" - mówiła o publiczności, a później nastąpił moment, na który czekali chyba wszyscy, odkąd Majka pojawiła się na scenie, czyli "A ja wolę moją mamę". "Jeszcze tu wrócę, nie wiem kiedy, ale na pewno! Dzięki takim ludziom jak wy zmartwychwstałam, gram na juwenaliach, gram dla młodych ludzi, którzy krzyczą: 'Pokaż du.ę'" - żartowała po piosence i to właśnie zaczęli skandować zebrani pod sceną.
"Nie wiem, czy uda się to przebić" - stwierdził wokalista, Piotr Sołoducha, jednak "Kamień z napisem Love" zrobił równie duże zamieszanie, jak piosenka Majki Jeżowskiej. To miał być ostatni utwór, ale wielki tłum klaszczący pod batutą Jurka Owsiaka przekonał zespół, by zagrać bis - "Lili". Przez cały koncert grupie towarzyszyła też Zazula.