Ten Typ Mes: Teraz łatwiej zamglić autorytety

"Był taki czas, w którym takie kariery budziły frustracje. Szybkie wzloty w tym gatunku oznaczały bardzo złą muzykę. Nagle jakiś koleżka nagrał teledysk, chwilę później podpisał kontrakt z gównianą wytwórnią i niedługo potem okazywało się, że ma już na koncie debiut i od razu drugą płytę z tym dukaniem, a nikt o te płyty nigdy nie prosił. Dużo takich lamusów w latach 2003 - 2008 zapychało rynek. Na szczęście jesteśmy już w innych czasach, rap jest na innym etapie, i całkowicie nowy gość jest jednocześnie udany jeżeli chodzi o skillsy" - tak temat niespodziewanych karier w polskim hip hopie kiedyś i dziś podsumował Ten Typ Mes w rozmowie z Interią.

Liroy nie był dla nikogo bohaterem, bohaterem był papież, prezydent USA albo znany sportowiec. Teraz łatwiej zamglić autorytety
Liroy nie był dla nikogo bohaterem, bohaterem był papież, prezydent USA albo znany sportowiec. Teraz łatwiej zamglić autorytetyBartek Mindewiczmateriały prasowe

Z Mesem udało nam się porozmawiać po jego koncercie na Scenie Leśnej OFF Festivalu (raper z zespołem wystąpił w Katowicach 8 sierpnia o 18:45). Mimo odrobinę niesprzyjających warunków (w trakcie wywiadu swój koncert na Scenie Głównej rozpoczął ILoveMakonnen, robiąc przy tym sporo hałasu), artysta odpowiedział na kilka pytań.

Daniel Kiełbasa, Interia: Koncert na jubileuszowej, 10. edycji OFF Festival był twoim debiutem na tej imprezie. Jak nastroje po występie?

Ten Typ Mes: - Wyśmienicie. Pewnym utrudnieniem było to, że wcześniej graliśmy tzw. "otwartą próbę" i chwilę później wchodziliśmy na scenę, co można określić jako stresogenne. Ponadto daje również fałszywe wrażenie, że koncert się zaczął. To było trochę dziwne, ale potem było tylko lepiej.

Skoro jesteśmy już przy OFF-ie to chciałbym się dowiedzieć, czy padła może propozycja przywiezienia na festiwal projektu Albo Inaczej? (jazzowy projekt Alkopoligamii, na ramach którego gwiazdy polskiej piosenki - m.in. Krystyna Prońko, Zbigniew Wodecki, Andrzej Dąbrowski i Ewa Bem - interpretowali teksty polskich raperów - Tedego, Peji, Łony i grupy Flexxip - przyp. red.)

- Nie było takich pomysłów. Projekt Albo Inaczej związany jest z big bandem i jest bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem. Nie jest też tani, bo wszystkich muzyków trzeba wynagrodzić, a skład przypomina bardziej orkiestrę niż zespół. Ale jesteśmy bardzo chętni, żeby zrobić to, przykładowo, za rok!

Czyli jest jeszcze szansa, że zobaczymy ponownie Albo Inaczej na żywo?

- Na pewno, tylko trzeba pokonać trudności logistyczne. Chęci ze strony wokalistów, zespołu i wydawców, czyli Alkopoligamii są jak największe.

Zobacz klip "Oszuści", promujący projekt Albo Inaczej:

Na OFF-ie wystąpiłeś z live bandem, co nieco różni się od klasycznych występów, dajmy na to z DJ-em. Dają ci poszarżować w zespole, czy jesteś jedynie jednym z elementów układanki i musisz słuchać się innych?

- Słuchamy się nawzajem. Są też momenty, kiedy zespół pozwala mi pocieszyć się muzyką i mogę swobodnie podrzeć mordę. Cenię sobie te chwile.

A czy koncert na OFF-ie był dla ciebie jakoś szczególnie ważny? Bo wydaje się, że to spore wyróżnienie.

- Najważniejsze na koncercie na OFF Festival było to, aby zagrać rzeczy z "Trzeba było zostać dresiarzem" po dłuższym treningu, który mieliśmy szansę odbyć. Nie było to więc tak jak w trakcie występu na festiwalu Spring Break, który był partyzancki w swojej naturze, to był debiut live bandu. On wtedy też nam dał dużo radości, ale z ogranym materiałem można zrobić dużo więcej rzeczy. Jaram się tym, że nie było to tydzień po premierze płyty i byłbym zestresowany odbiorem. Mogliśmy tutaj zagrać z mniejszym bólem brzucha.

W 2014 roku trafiłeś do sporej liczby podsumowań, a w 2015 roku byłeś jednym z nominowanych do Fryderyka w kategorii hip hop. Co prawda nie wygrałeś, ale chciałbym dowiedzieć się, czy zarówno nominacja jak i potencjalne zdobycie statuetki miałoby dla ciebie jakieś znaczenie? Bo jest dużo głosów, aby dokonać całkowitej rewolucji w przyznawaniu Fryderyków.

- Nominacja była o tyle super, że znalazłem się w doborowym towarzystwie, a nie w gronie przypadkowych artystów, wyciągniętych ze złej szuflady.

- Są tacy ludzie, dla których taka nagroda jest ważna. Może na przykład moja ciocia, która chyba nie do końca wierzyła w to, co robię i zastanawiała się, co ze mnie wyrośnie. Tutaj sobie spojrzy - "No, Fryderyk, to raczej jest zawodowcem, nie hobbystą". Natomiast jeżeli ja miałbym wczuwać się w otrzymywanie nagród, to mógłbym być teraz bardzo sfrustrowanym człowiekiem. W końcu na 7 z 8 płyt nie otrzymałem żadnej poważnej nagrody. No może z jedną środowiskową, za którą dziękuję.

- Zresztą sam nie patrzę na artystów pod kątem nominacji, czy też nagród, ale bardziej polegam na tym, że jakiś kozak, który nie ma ucha z drewna, poleca mi muzykę. Pytam mojego przyjaciela, co poleca z brytyjskiej muzyki rockowej. Nigdy nie wspomina mi, ile kto zdobył nagród i czy ma na koncie "Złotą Gitarę". To, że ktoś ma statuetkę nie do końca mnie interesuję.

Skoro porozmawialiśmy o wyróżnieniu ostatniej płyty, to porozmawiajmy o przyszłości. Czy masz już jakieś sprecyzowane plany. Zaczynasz prace nad nowym albumem czy robisz sobie przerwę?

- Pomysły się klarują, ale nie chcę nic obiecywać. Nie mam presji czasu, ale presję pomysłu. Jeżeli coś odciśnie na mnie mocne piętno, to wtedy poezja popłynie. Żaden termin ani presja zewnętrzna nie mogą tego spowolnić, ani przyśpieszyć.

Zobacz klip "LOVEYOURLIFE":

No dobra to może na chwilę odejdźmy od Mesa rapera, a przejdźmy do Mesa łowcy talentów. Alkopoligamię trochę osób opuściło w ostatnim czasie, ale szybko zapełniliście lukę. Obecnie pojawił się duet Zetenwupe oraz Młody Leh, którego już teraz porównuje się do ciebie.

- Życie pokaże (śmiech). Teraz są zupełnie inne modele startu kariery i jej trwania.

- Debiut Leha będzie natomiast bardzo ciekawy! Jego album to mieszanina bezczelności, pewności siebie, ale też autoironii i odkrywczości. On jest przekonujący, bez dwóch zdań. A dziś trudno do siebie przekonać świat zalany bodźcami. Będzie to płyta, którą zamierzam zakatować, zresztą tak jak wszystkie rzeczy z Alkopoligamii ostatnio, w samochodzie. Doceniam nawet ludzi, którzy od nas odeszli. Mimo że nie rozumiemy się na płaszczyźnie ludzkiej, to ja dalej twierdzę, że są to utalentowani twórcy. Inaczej nie chcielibyśmy wydawać ich muzyki.

Kontynuując wątek talentów - popkillerowe "Młode Wilki" - słyszałeś utwór z tegorocznej edycji?

- Jeszcze nie.

A wiesz kto ciekawy przewija się w tym roku?

- Częściowo się orientuję... ale muszę odrobić lekcje.

Pytam, bo w sumie chciałem dowiedzieć się, czy Alkopoligamia miała na kogoś zakusy z tego grona?

- Totalnie nie. Jeżeli wyobrażasz sobie to jako draft z Młodych Wilków do naszej wytwórni to tak nie działa. Ktoś, kto się zna musi mi o kimś powiedzieć. Nie podesłać link do strony. Jeśli artysta nie jest wart szarpnięcia mnie za ramię i tekstu "Mes, koniecznie sprawdź!" to znaczy, że wielkiego wrażenia na moich ekspertach nie zrobił. Słuchamy też sporo płyt demo na CD, które przychodzą pocztą, bo ktoś ruszył dupę i pokleił te znaczki, sprawdził nasz adres. Bez zadawania trudu, parcia do przodu - nie ma wydawania w Alko.

Zobacz klip "Wilczy Sezon":

A co do przejęć, nie było planów zgarnięcia do Alko Taco Hemingwaya, bo takie plotki krążyły po sieci, odkąd powiedział on, że chętnie trafiłby do was lub Asfaltu.

- Nie, nic takiego nie było. Jesteśmy, o ile wiem, wszyscy z Warszawy, więc gdyby chciał nawiązać kontakt, to by mu się udało.

- To bardzo utalentowany as, a życie pokaże, co się z nim stanie. Tekstowo jest świetnie. Dodatkowo spore wrażenie zrobił na mnie fragment koncertu na Open’erze, widziałem na komputerze Stasiaka, chociaż nawet jakby się potknął i miał najgorszy dzień na świecie, to bym mu kibicował, bo ciąży na nim spora presja.

- Był taki czas, w którym takie kariery budziły frustracje. Szybkie wzloty w tym gatunku oznaczały bardzo złą muzykę. Nagle jakiś koleżka nagrał teledysk, chwilę później podpisał kontrakt z gównianą wytwórnią i niedługo potem okazywało się, że ma już na koncie debiut i od razu drugą płytę z tym dukaniem, a nikt o te płyty nigdy nie prosił. Dużo takich lamusów w latach 2003 - 2008 zapychało rynek. Na szczęście jesteśmy już w innych czasach, rap jest na innym etapie, i całkowicie nowy gość jest jednocześnie udany jeżeli chodzi o skillsy.

Zobacz klip "6 zer":

Na koniec chciałbym ci zadać jeszcze jedno pytanie. Jesteś osobą szanowaną w środowisku rapowym, a także poza nim. Dlatego muszę poznać twoje zdanie na temat najbardziej kontrowersyjnego projektu ostatnich miesięcy, czyli Gangu Albanii?

- To jest kwestią odbioru. Widok jak małe dzieci jarają się takimi rzeczami może ścisnąć serce wrażliwca. Z drugiej strony te teksty wykonują dorośli mężczyźni, którzy nawijają o rzeczach, na których się znają i które lubią. Dla mnie nie jest to demoralizujące.  A to co się stało z odbiorem tego, to do końca nie jest ich odpowiedzialność. To pytanie bardziej do społeczeństwa.

Chociaż popatrz, w przeszłości bardzo chętnie dzieci i młodzież słuchali Nagłego Ataku Spawacza i Liroya. Nikt na nich nie rzucał klątwy.

- Słuchanie Spawacza i Scyzoryka nie sprawiło również, że ktoś od razu chciał chodzić do burdelu lub walić koks. Pytanie czy tamte czasy przystają do czasów obecnych. Na pewno dużo się zmieniło, bo Liroy nie był dla nikogo bohaterem, bohaterem był papież, prezydent USA albo znany sportowiec. Teraz łatwiej zamglić autorytety.

Czyli Nagły Atak Spawacza osiągnąłby teraz ogromną popularność?

- Oni przecież cały czas wydają płyty! Utwór "Betonowy Puchacz", polecam!

Zobacz klip "Będę na działce":

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas