Alicja Janosz zaproszona do "Must Be The Music"
Zaskakujący wpis pojawił się na blogu wokalistki Alicji Janosz. Piosenkarka otrzymała bowiem zaproszenie do udziału w polsatowskim show "Must Be The Music" w roli... uczestnika konkursu talentów.
"Nowy Rok zdążył mnie już bardzo zaskoczyć. Dziś rano dostałam propozycję wzięcia udziału w programie 'Must Be The Music' w roli uczestnika. Moje pierwsze wrażenie to konsternacja i myśl, że chyba ktoś sobie robi żarty" - ujawnia na blogu laureatka pierwszej polskiej edycji programu "Idol" (2002).
"Zaczęłam się nad tym zastanawiać i moje przemyślenia są następujące: Czym miałabym się kierować decydując się na wzięcie udziału w tym konkursie? Tym, że tym razem w show telewizji Polsat mogłabym zagrać ze swoim zespołem własne piosenki? No tak, to jest akurat świetne, móc w popularnej telewizji, w porze znakomitej oglądalności zaprezentować własną twórczość. Ale czy aby móc to zrobić muszę ponownie wziąć udział w wyścigu po wygraną? Czy nie wystarczy że już raz wygrałam?" - zastanawia się Alicja Janosz.
Dalej wokalistka ujawnia, że jest po macoszemu traktowana przez telewizję Polsat. Alicja Janosz napisała m.in., że musiała walczyć o wynagrodzenie za występ na okolicznościowych imprezach stacji.
"Nie piszę tego, bo mam o sobie Bóg wie jakie mniemanie. Fakt jest taki, że wygrałam pierwszy w Polsce program typu talent show, a stacja, która go emitowała, przypomina sobie o tym raz na 5 lat, dając mi możliwość zaśpiewania na scenie dwóch wersów piosenki, jak powalczę, to nie za darmo" - zaznacza.
Później Alicja Janosz snuje rozważania na temat ewentualnego przyjęcia zaproszenia do "Must Be The Music".
"Może tym razem, gdyby udało mi się z moim cudnym zespołem podbić serca publiczności i wygrać, dostalibyśmy jakąś nagrodę. (...) Ale co pomyśleliby inni uczestnicy, wiedząc, że panna, która wygrała już talent show w tej samej stacji, bierze ponownie udział w konkursie? Na bank zostałoby to odebrane jako jawny układ, mający na celu wypromowanie mnie" - pisze.
"Nie jestem roszczeniową babą, która każdego dnia rozpacza nad swym losem i niewykorzystaną możliwością zrobienia kariery. Naprawdę jestem szczęśliwa. (...) Ale cholera jasna. Mimo to, że mam dystans do siebie, bo mam, i mimo to, że chciałabym, żeby więcej osób usłyszało moją muzykę, poczułam się nieswojo i najzwyczajniej w świecie zrobiło mi się przykro. Tę drogę, której przejście mi zaproponowano, uważam, że mam już dawno za sobą i wydaje mi się, że jeśli stacja Polsat z jakiegokolwiek powodu zechciał wreszcie pokazać, że żyję i tworzę i warto się tym dzielić z widzami stacji (bo głęboko wierzę, że taki był powód tego telefonu), powinno to wyglądać inaczej, bo swoje frycowe już zapłaciłam" - podkreśla Alicja Janosz.