Mark Wahlberg nie cierpi heavy metalu
Amerykański aktor i wokalista Mark Wahlberg twierdzi, że trudne warunki panujące na planie filmu "Gniew oceanu" - ciągłe przemakanie i choroba morska - były niczym w porównaniu z tym, co musiał znosić podczas kręcenia swojego ostatniego filmu "Metal God". Chodzi o... słuchanie heavy metalu.
Mark Wahlberg wcielił się ostatnio w rolę inspirowaną historią Tima "Rippera" Owensa, obecnego wokalisty brytyjskiej grupy Judas Priest. Gra skromnego sprzedawcę z małego miasteczka, który z dnia na dzień zostaje gwiazdą heavy metalu, dołączając do swojego ulubionego zespołu.
W filmie, w którym partneruje mu Jennifer Aniston, Mark musi słuchać metalu całymi godzinami. "Nigdy moje uszy nie były poddane bardziej bolesnemu doświadczeniu" - stwierdził aktor, który niegdyś występował jako Marky Mark, a wcześniej przez krótko śpiewał w pierwszym składzie boysbandu New Kids On The Block.
Teraz odłożył jednak na bok swoje osobiste uprzedzenia. Jak prawdziwy profesjonalista zacisnął zęby i zabrał się do pracy. "Słuchałem metalu dniami i nocami" - powiedział.