Reklama

Koniec Deranged

Po 17 latach istnienia i wydaniu 7 albumów, ze sceną brutalnego death metalu żegna się szwedzka formacja Deranged.

"Smutne wieści... Kilka tygodni temu Rikard Wermen (perkusja) postanowił opuścić zespół. Przez ostatnie 15 lat to on zajmował się niemal wszystkim, co dotyczyło Deranged, ale powiedział nam po prostu, że ma już tego dość, nie chce już tego robić i odchodzi" - naświetla przyczyny Martin Schönherr, wokalista Deranged.

"Wykonywał świetną robotę i dbał o interesy. Powiedział nawet, że jeśli zrobimy trasę w tym roku, pomoże nam, żebyśmy nie musieli szukać nowego perkusisty. Uczciwie z jego strony. Dziękujemy mu za to" - mówi.

"Niedawno jednak Johan Axelsson (gitara) oznajmił, że nie ma zamiaru zagrać zapowiedzianych koncertów i chce rozwiązać zespół (z nieznanych powodów), co spowodowało, że ja i Tomas Ahlgern (bas) nie mamy innego wyjścia i niniejszym musimy powiedzieć, że sami nie damy rady. Dlatego Deranged został rozwiązany" - oficjalnie informuje frontman zespołu, który powstał w roku 1991.

Reklama

W tym roku podopieczni Regain Records mieli pojawić się na letnich festiwalach w Europie, a także na prestiżowej amerykańskiej imprezie Maryland Deathfest. Niestety, tak się nie stanie.

Wiadomość o rozpadzie Deranged jest tym bardziej zaskakująca, że w połowie lutego swą premierę miał siódmy album zespołu, "The Redlight Murder Case", który sami muzycy określali jako najlepszy w ich długoletniej karierze.

Przez lata Deranged uważany był za jeden z najbardziej brutalnych tworów na szwedzkiej scenie deathmetalowej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deranged
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy