Alan Cyprysiak o traktowaniu w "Mam Talent". Przypłacił to załamaniem nerwowym
Alan Cyprysiak powinien być doskonale znany osobom, które oglądają polskie talent show. Próbował swoich sił m.in. w "The Voice of Poland". Teraz wyznał, że wystąpił również w "Mam Talent", co wiąże się dla niego z traumatycznymi wspomnieniami.
Alan Cyprysiak po występie w "The Voice of Poland" postanowił spróbować swoich sił w programie "Mam Talent". Teraz opublikował filmik na platformie Youtube, w którym opowiedział o tym, jak nieprzyjemnie został potraktowany przez jurorów.
Cyprysiak na przesłuchania przyszedł ze swoją przyjaciółką, znaną m.in. z "Idola" i zespołu The Jet Set, Sashą Strunin. Zaznaczył, że od początku czuł, że coś jest "nie tak". "Ludzie lubią oglądać, jak się kogoś gnoi w telewizji, lubią po prostu patrzeć, jak ktoś jest besztany przez innych ludzi i jest poniżany, bo wtedy oni podnoszą swoje malutkie ego. Na chwilę czują się lepiej, bo widzą, że ktoś ma gorzej" - tłumaczył.
"Jak były ze mną przeprowadzane wywiady za kulisami, zaczęto się mnie wypytywać zamiast o moją historię wokalną i wokalną przeszłość, to o to: "o jesteś modelem". Ja w tamtym okresie miałem kilka sesji zdjęciowych z przyjaciółkami, też chciałem się otrzeć o ten modeling, bardzo mi się to podobało" - opowiadał. Przyznał też, że po pytaniach "czy lubi siebie", w głowie zapaliła mu się czerwona lampka. "Ja już do Saszy mówię, że coś jest nie tak, bo oni w ogóle nie pytają mnie o muzykę, tylko starają się wykreować ze mnie obraz narcyza, obraz osoby, która jest po prostu mało 'likeable', że ludzie nie polubią takiej osoby" - tłumaczył.
Po wyjściu na scenę wiedział, że jury jest nastawione do niego negatywnie. "Jak były próby, powiedziałem, że zaśpiewam autorską piosenkę, no i się zaczęło. Pierwsze, co zauważyłem, to to, że nie słyszałem siebie za dobrze. Oczywiście to nie jest wymówka, ale pamiętam, że było w miarę okej na tych próbach. W momencie, kiedy tam wyszedłem, coś się stało... Nie śpiewało mi się komfortowo" - wyznał.
Gdy przyszedł czas na oceny jurorów, było tylko gorzej. "Na samym początku, z tego, co pamiętam, Foremka wcisnęła przycisk jako pierwsza, po prostu ja śpiewam i widzę ich twarze, jak oni mówią: 'No nie, no nie podoba mi się'. Foremka wcisnęła przycisk pierwsza przed refrenem, nie chciała dać mi szansy. Za chwilę nacisnął Egurrola, Agnieszka Chylińska jako ostatnia wcisnęła przycisk. Nie czułem się komfortowo, śpiewając na tej scenie, patrząc na ich twarze. Pokazywali i chcieli pokazać swoje niezadowolenie z mojego występu" - mówił.
"Małgorzata Foremniak jako pierwsza pokazała swoje niezadowolenie i zaczęła wymieniać: że nie umiem śpiewać, może umiem tańczyć, ale nie umiem śpiewać na pewno, no zero, wokalne zero. Egurrola też niepochlebnie się o mnie wypowiedział, aczkolwiek najłagodniej. Agnieszka też zaczęła mówić nieprzychylne rzeczy na mój temat. Szczerze mówiąc, niektóre z nich wyparłem i nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Ewidentnie nie spodobała im się moja aparycja, no ewidentnie nie zapałali do mnie sympatią. Albo mieli tak powiedziane wcześniej, że mają mnie tak potraktować, albo to było zaplanowane" - opowiadał dalej.
Dodał też, że na widowni siedzieli jego rodzice, którzy nie mogli uwierzyć w to, co słyszą. "Odczuwałem tam niesamowity smutek, kiedy patrzyłem na moją mamę, która płakała, bo oni mnie tak gnoili, że rodzice nie byli w stanie tego wytrzymać" - wyznał.
W końcu chłopak postanowił postawić się jurorom: "W momencie, kiedy Agnieszka Chylińska jako trzecia zaczęła mówić, że nie mam talentu, ja jej przerwałem i mówię: 'Dlaczego wy to robicie? Tyle sytuacji w życiu pokazało mi, że jednak coś potrafię, a wy staracie się to wszystko zniszczyć'. A oni do mnie mówią: 'Słuchaj, ja mówię teraz, więc daj mi dokończyć i się po prostu zamknij'. Powiedziałem: 'Nie ma co się przejmować' i podziękowałem, wtedy Chylińska zrobiła: 'Pfff'. Egurrola zapytał, o co chodzi, a Chylińska powiedziała: 'Może lepiej być takim w życiu?'. Egurrola: 'Jakim?', Chylińska: 'Pop***dolonym'".
Po zejściu ze sceny nie było lepiej. Marcin Prokop uśmiecha się do mnie, Szymon Hołownia pytają i mówią: 'Nie martw się, wszystko będzie dobrze', ale widzę, że coś jest nie tak, bo moja przyjaciółka Sasha stoi obok i ma łzy w oczach i mówi do nich: 'Jesteście okrutni, jak wy możecie to robić?'. Później oni sobie ze mnie żartowali, cały czas nie traktowali mnie poważnie (...) Sasha powiedziała mi, że oni cały czas się ze mnie śmiali. Prokop zapytał o jej koszulkę z zespołu i mówi do niej: 'Jeżeli słuchasz takiej muzyki, to dlaczego zadajesz się z takimi ludźmi jak on, nie masz lepszych znajomych na Facebooku, że musisz się zadawać z tym kimś?!'".
Próby dostania się do programu przepłacił załamaniem nerwowym. "Na szczęście do emisji nie doszło, nie wiem czemu, ale doznałem ulgi. Odbiło się to na moim zdrowiu psychicznym, postrzeganiu siebie jako artysty itd. (...) Po tamtym czasie miałem dużo problemów, żeby otworzyć się na nowo wokalnie. Miałem nerwicę, ataki paniki, potrafiłem przewrócić się na ziemię i zaczynałem płakać, nie byłem w stanie się ruszyć, moje ciało się tak trzęsło. To było pośrednio spowodowane, przez to, że zostałem upokorzony przez osoby, które znam, które darzyłem sympatią" - wyjaśnił.