Foals: Nie musimy ponownie wymyślać koła
"Jest to swego rodzaju dokument, mówiący o naszych problemach i o tym gdzie teraz jesteśmy. Znaleźliśmy obecnie miejsce, w którym czujemy się pewnie. Nie odczuwamy już potrzeby, że musimy 'ponownie wymyślić koło" - mówi w wywiadzie dla Interii Jack Bevan, perkusista Foals. Oprócz niego o nowej płycie "What Went Down" oraz atmosferze na koncertach w Polsce porozmawiał z nami Edwin Congreave, odpowiadający w zespole za klawisze.
Brytyjska grupa Foals w 2015 roku odwiedziła nasz kraj po raz czwarty. W 2014 roku zespół był gwiazdą Open'er Festival. Formacja przyjechała tym razem do Krakowa w ramach europejskiej trasy koncertowej. Na koncertach grupa promuje swój czwarty album "What Went Down", który trafił na półki sklepowe 28 sierpnia. Foalsi wystąpili na Kraków Live Festival pierwszego dnia.
Daniel Kiełbasa, Interia: Jesteście czwarty raz w naszym kraju, a od 2013 roku odwiedzacie Polskę regularnie. Musi wam się tu naprawdę podobać!
Edwin Congreave, Foals: - Tak, jesteśmy wielkimi fanami polskiej publiczności. Na każdym z koncertów, na którym graliśmy, reakcja publiki była znacznie bardziej entuzjastyczna niż mogliśmy sobie wyobrażać. Nie mam pojęcia, co jest powodem, ale otrzymujemy tu tak dużo pozytywnej energii od fanów.
Widziałem fragment waszego koncertu w Dubilnie w tamtym rok, gdzie Yannis postanowił skoczyć w tłum z balkonu. Czy planujecie na dziś coś równie szalonego? Czy macie takie pomysły w głowie w trakcie koncertów?
EC: - Nigdy nic takiego nie planujemy. Yannis bardzo lubi wykorzystywać scenę do różnych celów. Często traktuje ją niemal jak własne łóżko. Jednak jego i nasze zachowanie zależy głównie od energii publiczności i konstrukcji sceny.
Wasza płyta "What Went Down" trafia na półki sklepowe 28 sierpnia. Co jest w niej szczególnego i czym różni się od poprzednich albumów zespołu?
Jack Bevan, Foals: : - Jest to swego rodzaju dokument mówiący o naszych problemach i o tym gdzie się teraz jesteśmy. Znaleźliśmy obecnie miejsce, w którym czujemy się pewnie. Nie odczuwamy już potrzeby, że musimy "ponownie wymyślić koło". Myślę, że płyta "Antidotes" była zbyt mocno utrzymana w jednej stylistyce, co później postanowiliśmy zmienić. Na "Holy Fire" wzięliśmy elementy z obu naszych płyt i dokonaliśmy redefinicji. "What Went Down" jest tego kontynuacją.
Czy to prawda, że podczas nagrywania nowego albumu wypiliście ponad 100 butelek wina?
JB: - Myślę, że było ich zdecydowanie więcej! Znaczy się, była nas ósemka, uwzględniając naszego inżyniera dźwięku i przyjaciela i jeżeli przeliczymy to na dwa miesiące, to wyjdzie mniej niż butelka, prawda?
Podobno w niektórych egzemplarzach ukryliście tajemnicze fotografie? Skąd taki pomysł?
EC: - Do sprzedaży trafiły ekskluzywne zestawy dot. naszej nowej płyty. W sprzedaży było ich tylko 2 tysiące. Każdy z tych "box setów" ma w środku zdjęcie zrobione przez nas polaroidem. Przez 10 dni mieliśmy przy sobie aparat i fotografowaliśmy sami siebie oraz nasze otoczenie, a potem postanowiliśmy umieścić fotografie w niektórych egzemplarzach naszego albumu. Jeżeli taki zdobędziesz, to jesteś jednym ze szczęśliwców, którzy mają nasze zdjęcie. Niektóre z nich są świetne, a niektóre z nich bardzo słabe. Nie jestem pewien, ale chyba wszystkie "box sety" się rozeszły. Nie mam pojęcia, ile było ich w Polsce. W taki sposób chcieliśmy sprawić, aby stały się one bardziej osobiste.
Klip do utworu "Mountain At My Gates". Kto wpadł na pomysł, aby stworzyć interaktywny teledysk? Nabil czy ktoś z zespołu?
EC: - Nie wiem dokładnie, kto zainicjował całą sprawę, ale teledysk był efektem współpracy Nabila jako dyrektora i firmy GoPro, która miała technologię, by zrobić taki materiał. No i pomysłodawcą był także Yannis, który zaszczepił we wszystkich ideę. Sam teledysk jest bardzo normalny, bo jesteśmy tylko my, grający na instrumentach. Dlatego Nabil chciał nieco ożywić cały klip nowinkami technicznymi.
Macie jakiś swój ulubiony utwór z nowej płyty?
EC: - Nie zdecydowałem jeszcze. To w moim przypadku często się zmienia. Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni z materiału i dla mnie każdy z utworów jest równie ważny i ulubiony.
W ostatnim czasie Yannis stwierdził, że utwór "Lonely Hunter" ma w sobie bardzo dużo z hip hopu...
JB: - Nie sądzę, aby "Lonely Hunter" i żadna inna piosenka były inspirowane hip hopem. Lubimy i słuchamy hip hopu, ale raczej nasz utwór nie ma z tym gatunkiem nic wspólnego.
Foals na Istragramie o tajemniczej niespodziance dla fanów:
Na waszych koncertach usłyszeć można kilka próbek nowego materiału. W przeszłości Yannis był niezadowolony z powodu działania Youtube’a i niektórych osób, które nagrywały wasze nowe piosenki i wrzucały je do sieci.
EC: - Myślę, że Yannis nie jest zły na te osoby. Jest on bardziej sfrustrowany, że wielu słuchaczy dowie się o nowych piosenkach ze słabych jakościowo nagrań. Dlatego nie gramy zbyt dużo utworów z nowej płyty. Chcemy, by fani zainteresowali się tym, co jest na albumie, a reszty posłuchali w wysokiej jakości w domu. Wtedy też będą mogli naprawdę cieszyć się nowymi. Nie boli nas aż tak bardzo, że ktoś nagrywa nasze numery.