Luxtorpeda o Jarocinie: "Wszystkie media w Polsce o nas pisały" [WYWIAD]
Podczas ostatniej edycji Jarocin Festiwal wystąpiła m.in. Luxtorpeda, która zyskała popularność w Polsce właśnie za sprawą występu na jarocińskiej scenie. Porozmawialiśmy m.in. o ich wspomnieniach ze stadionu przy Maratońskiej, ulicznych walkach i najbliższych planach zespołu.
Luxtorpeda to zespół przyjaciół założony przez Roberta "Litzę" Friedricha, gitarzystę i wokalistę znanego wcześniej z takich grup, jak m.in. Acid Drinkers, Flapjack, Turbo, Kazik Na Żywo, 2Tm2,3 i Arka Noego. U jego boku pojawili się muzycy znani z m.in. 2Tm2,3, Armii i Turbo (gitarzysta Robert "Drężmak" Drężek, basista Krzysztof "Kmieta" Kmiecik i perkusista Tomasz "Krzyżyk" Krzyżaniak), a jako ostatni dołączył raper i wokalista Hans z hiphopowego składu Pięć Dwa.
Z Drężmakiem, Kmietą i Krzyżykiem porozmawialiśmy przed ich koncertem podczas Jarocin Festiwal 2023. Sprawdźcie, co mieli do powiedzenia:
Oliwia Kopcik, Interia: Spotykamy się przy okazji festiwalu w Jarocinie, z czym kojarzy wam się to wydarzenie?
Kmieta: - Z pierwszym koncertem, który zagraliśmy jako Luxtorpeda w Jarocinie, wskakują na miejsce zespołu The Subways. Aczkolwiek ja mam jeszcze wiele innych wspomnień, bo od 1986 roku jeździłem tutaj jako uczestnik.
Krzyżyk: - Mi się kojarzy też właśnie z pierwszym naszym pobytem tutaj, to był 2011 rok. W ciągu kilku dni przed występem dowiedzieliśmy się, że możemy grać i to był chyba, można powiedzieć, taki debiut przed naprawdę dużą publicznością. Bardzo mile to wspominamy, bo dzięki temu trafiliśmy do świadomości osób, które chodzą na koncerty, także bardzo znaczący koncert to był dla nas.
Drężmak: - Dokładnie pamiętam ten moment, że wszyscy mówili, że "A, jakaś tam kapela Litzy, nieznana" i weszliśmy na tę scenę, 12 lat temu, jako zespół nieznany, to był naprawdę świetny koncert, a na drugi dzień wszystkie media w Polsce się rozpisywały, że powstał nowy zespół. W jeden wieczór daliśmy się poznać i, dzięki mediom, które potem o tym dużo pisały, ludzie o nas usłyszeli, też ci, którzy nie byli na festiwalu. Weszła na tę scenę nieznana kapela, a zszedł już zespół, o którym wszyscy mówili.
Kmieta: - Chciałem tylko dodać, że nadal jesteśmy nieznaną kapelą. Im dłużej gramy, tym bardziej jesteśmy nieznani (śmiech).
Jarocin niejedno widział, wy też macie stąd wiele wspomnień. Opowiecie jakąś anegdotkę ze stadionu przy Maratońskiej?
Drężmak: - Ja byłem tu w latach 80. Na dwóch Jarocinach - 1988 i 1989. Pamiętam, że miałem wtedy ciarki, bo tabun skinów ganiał się z tabunem pancurów po mieście. Byłem na zepole Easy Rider i nagle słychać takie równomierne chodzenie i patrzę, a tu wchodzi wielka grupa łysych z jakimiś rurami poodrywanymi z barierek. Szli równym krokiem i walili tym. Uciekłem od razu z tego amfiteatru. A potem tylko gdzieś na mieście widziałem tu jakichś pokrwawionych pancurów, tu krew się leje, tu ktoś krzyczy, że "spi******my, gonią nas"... To mi się zapamiętało.
Krzyżyk: - Właśnie dlatego nie jeździłem na Jarociny, jak byłem mały. Miałem wtedy z 7-8 lat i z tego powodu nie jeździłem.
Kmieta: - Ja jak zacząłem jeździć, to miałem 15 lat i bardzo to miło wspominam, bo było dużo emocji związanych właśnie z tym, co Robert mówi. Nie czułem się do końca pewnie, bo chodziło dużo dziwnych ludzi, a ja byłem tylko hippisem. I pamiętam, że wtedy były dni podzielone na gatunki muzyczne. Był na przykład dzień metalowy, potem dzień rockowy, potem bluesowy, nowofalowy, punkowy. To trwało wtedy chyba z pięć dni!
Drężmak: - Czekał na dzień hipisowski i się nie doczekał (śmiech).
Kmieta: - (śmiech). No nie było dnia hipisowskiego, czułem się trochę wyobcowany.
Jarocin Festiwal 2023. Drugi dzień. Co działo się na scenie?
Podczas drugiego dnia Jarocin Festiwal 2023 zagrali m.in. The Bullseyes, Myslovitz, Luxtorpeda i Strachy na Lachy.
Jarocin to też Jarocińskie Rytmy Młodych, zresztą sami o tym wspominaliście, że jak ktoś zagrał w Jarocinie i się spodobał, to już było wiadomo, że zrobi karierę. Myślicie, że nadal przeglądy mają taką moc? Czy przegrywają jednak z internetem?
Kmieta: - Trudno mi się odnieść do tego, bo to są inne czasy. Nie wiem w zasadzie już, co trzeba zrobić, żeby zaistnieć.
Krzyżyk: - Na szczęście to się wymyka wszystkim planom. Niejeden by chciał znać przepis, my też go nie znamy. U nas akurat był taki przypadek, że to zastępstwo otworzyło nam całkowicie drzwi do grania, ale równie dobrze teraz ktoś może mieć takie doświadczenie, że przez internet zostanie odkryty. Myślę, że po prostu są szersze perspektywy, ale to Góra prowadzi, to musi być szczęście.
Drężmak: - Myślę, że na tamten czas i Internet nam pomógł, i spotkanie na żywo.
(ze sceny słychać uderzenia perkusji)
Kmieta: - Powoli dobiegamy do końca? Można kogoś pozdrowić?
Będzie czas na pozdrowienia, ale powiedzcie mi jeszcze, co tam w ogóle u Luxtorpedy? Nagrywacie coś czy koncertujecie?
Kmieta: - Mamy przede wszystkim koncerty, ale jest pomysł, żeby spróbować nagrać jeszcze jedną płytę, ale czy nam się to uda? Któż to wie.
Krzyżyk: - Plan jest, jak najbardziej, i mówimy już o tym, a to już dużo. Robert (Litza - przyp. Red) wspomina, że jak pojedzie na wakacje, to będzie myślał o nowej płycie. Wiemy już na czym chcemy nagrywać, bo to będzie u nas, w Okolitza Studio, wiemy, jaki mamy pomysł, jeżeli chodzi o brzmienie. Już w głowie nam się to tli. Myślę, że we wrześniu zaczniemy ten cały proces, bo on na pewno nie będzie krótki. Jesteśmy na etapie pierwszym, czyli wiemy, że chcemy.
Dobra, to teraz jest czas na pozdrowienia.
Kmieta: - To ja chciałbym gorąco pozdrowić moją rodzinę z Krotoszyna, moją mamę, siostrę, szwagra, siostrzenicę, wszystkich kumpli z Krotoszyna. Pozdrawiam serdecznie.
Krzyżyk: - Ja pozdrawiam moją żonę i moją córkę, które zostały w domu. I syna też.
Drężmak: - Droga dziewczyno, drogi chłopaku, która to oglądasz lub który to oglądasz, pozdrawiam cię.