Tylko kłótnia kolegów?
Raper Diddy nie będzie oskarżony w związku z napaścią na mężczyznę w nocnym klubie - poinformowała prokuratura z Nowego Jorku.

Incydent miał miejsce w połowie października. Mężczyzna, który zgłosił się na policję, zeznał, że poróżnił się z Diddy'm o kobietę i raper uderzył go w twarz. Artysta miał krzyczeć: "Zabiję cię!".
Diddy'emu - naprawdę Sean Combs - nic nie grozi, gdyż domniemana ofiara rapera zmieniała zeznania i prokuratura nie mogła postawić zarzutów. Poza tym mężczyzna w końcu przestał współpracować z policją.
Prawnik rapera, Benjamin Brafman, nazwał ten incydent "nieporozumieniem między kolegami, którzy znają się od 12 lat".
"Zarówno pan Combs, jak i ja jesteśmy zadowoleni, że dochodzenie się zakończyło" - powiedział Brafman.
We wrześniu organizator koncertów hiphopowych pozwał rapera o 5 mln dolarów odszkodowania, gdyż - jak twierdzi - Combs napuścił na niego trzech agresywnych ochroniarzy.
Zobacz teledyski Diddy'ego na stronach INTERIA.PL!