Zmienił polski hip hop. Magik skończyłby 40 lat

Legenda, jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy raper w kraju, założyciel kultowych po dziś dzień składów Paktofonika i Kaliber 44. Postać, która do dziś polaryzuje ludzi w środowisku hiphopowym. 18 marca Piotr Łuszcz aka Magik skończyłby 40 lat.

Magik odnosił sukcesy zarówno w Kalibrze 44 jak i Paktofonice
Magik odnosił sukcesy zarówno w Kalibrze 44 jak i PaktofoniceMichał KołygaReporter

Piotr Łuszcz urodził się w Jeleniej Górze, a w wieku trzech lat jego rodzice zdecydowali o przeprowadzce na Górny Śląsk. Właśnie w jednym z bloków na ul. Wajdy (dzielnica Bogucice), nastoletni wtedy Magik rozkręcał swoją zajawkę.

"Piotrek już w szkole podstawowej po prostu zaglądał do MTV. Po prostu lubił słuchać, oglądać ten program. Oczywiście, pamiętam wtedy nie było MTV Polska jeszcze. I zauważyłam, że zagląda właśnie na czarnoskórych wykonawców i tego rodzaju muzykę jak hip hop. No i później, jak dało się zauważyć jak miał jakieś tam pieniążki to wydawał je na tego typu płyty, z tymi wykonawcami, których zaobserwował na MTV" - mówiła matka Magika magazynowi "Hip-Hop".

Zainteresowanie szybko przerodziło się w czasochłonne zajęcie. Łuszcz zaczął pisać teksty oraz produkować muzykę na domowym sprzęcie Amiga 500.

Wkrótce nastoletni twórca znalazł kompanów - braci Michała (Joka) i Marcina Martensów (Abradab). W 1994 roku trio sformowało skład Kaliber 44. - Z Magikiem poznaliśmy się w szkole podstawowej - wspominał po latach Interii Abradab.

"Magik już wówczas wykazywał dużą kreatywność, ale też nadmierną fascynację marihuaną, której nie traktował jako narkotyk, lecz jako używkę pomagającą w uzyskaniu oryginalnych efektów artystycznych" - pisał Andrzej Cała w "Antologii Polskiego Rapu".

Debiut grupy z 1996 roku, inspirowany Wu-Tang Clanem i Cypres Hillem, dał podwaliny pod psychorap w Polsce. "Księga Tajemnicza. Prolog" sprzedała się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy, co jak na tamte czasy było wynikiem kosmicznym, a utwory "Plus i Minus" (w którym Magik mógł zaprezentować cały swój nieco paranoiczny styl), "Magia i miecz" oraz "Do boju zakon Marii" wpisały się do kanonu gatunku. Materiał był również nominowany do Fryderyka, ale ostatecznie przegrał w kategorii debiut z Justyną Steczkowską.

Jak wspominał jednak Abradab, sukces wcale nie był pisany grupie. - Każdy z nas poświęcał dużo czasu na nagranie swoich partii wokalnych. Mimo tego, że byliśmy dobrze przygotowani, to jednak realizator twierdził, iż w wielu miejscach rapujemy niezrozumiale, są kłopoty z dykcją... Z tego powodu często nagranie jednej zwrotki zajmowało ze dwie godziny - mówił.

Po sukcesie albumu grupa zyskała na popularności, a jej członkowie zaczęli też nieźle zarabiać (pierwsza płyta ukazała się nakładem S.P. Records). Niedługo później ruszyły prace nad drugim albumem, w którym Magik zaczął powoli ustępować miejsca kolegom.

"W 63 minuty dookoła świata" ukazała się w 1998 roku i osiągnęła spory sukces komercyjny -  ponad 50 tys. sprzedanych egzemplarzy oraz nominacja do Fryderyków była tego dowodem.

Jednak po premierze płyty Magik postanowił opuścić zespół. - Prawdopodobnie się obraził. Odchodząc, nie powiedział mi dlaczego, dowiedziałem się o domniemanych powodach już po jego śmierci - wspominał Marcin Martens, w przypadku Magika nic nie było do końca pewne. W wielu wywiadach, wspominający go koledzy używali zwrotu "złożona osobowość".

W pewnym momencie skomplikowany charakter zaczął niebezpiecznie zmieniać się w coś dużo gorszego. - Magik zmieniał się coraz bardziej i coraz bardziej się od nas oddalał - wspominał Dab.

Stan psychiczny Magika pogorszył się po tym, gdy otrzymał wezwanie do odbycia obowiązkowej służby wojskowej. Raper chciał jej uniknąć symulując chorobę psychiczną, aż w końcu, zdaniem jego kolegów, faktycznie sobie zaszkodził.

"Magik zaczął tak kombinować, że sobie zszargał psychikę. Obrał taktykę udawania osoby kompletnie niepoczytalnej. Dwa razy go odraczali, ale tylko na rok. To wmawianie sobie, że ma świra, że nic mu nie wychodzi, doprowadziło do tego, iż przemęczył organizm" - opowiadał Rahim "Gazecie Wyborczej".

W 1998 roku wraz z Rahimem i Fokusem Magik powołał Paktofonikę. Dwóch niedoświadczonych twórców miało stworzyć skład idealny ze znanym kolegą, jednak wcale tak nie było. Również i w PFK doszło do ostrych tarć - m.in. między Magikiem i Fokusem. Ostatecznie, nakładem Gigant Studio, ukazał się album "Kinematografia" z wielkim hitem "Jestem bogiem".

Magik nie doczekał momentu, w którym jego kolejny album został doceniany przez dziennikarzy i fanów ("Kinematografię" uważa się z jeden z najważniejszych wydawnictw w polskim rapie i największe dzieło Magika). Osiem dni po premierze płyty, 26 grudnia 2000 roku raper wyskoczył z dziewiątego piętra swojego bloku i zmarł w wyniku doznanych obrażeń w szpitalu. Łuszcz zostawił syna Filipa i żonę Justynę.

Dwa lata później ukazał się ostatni album Paktofoniki, "Archiwum kinematografii", z utworami, które udało się dokończyć przed śmiercią rapera.W 2003 roku, na specjalnym koncercie w katowickim Spodku, Rahim i Fokus ogłosili, ze Paktofonika przestaje istnieć. Raperzy zaangażowali się we własne projekty.

Historia Magika odżyła na nowo w 2012 roku za sprawą filmu "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida. Krótko po premierze członkowie Kalibra 44 oraz inni raperzy zaczęli zwracać uwagę na przeinaczenia i nieścisłości w fabule (m.in. ukazanie Krzyszofa Kozaka jako krwiożerczego wydawcy, zignorowanie działalności Magika w K44) .

W ostatnich latach głośno zrobiło się też za sprawą syna Magika, który pod pseudonimem Fejz rozpoczął działalność muzyczną i pracuje nad debiutanckim albumem. W wywiadach przyznaje natomiast, że to właśnie jego ojciec był jego największą inspiracją do tworzenia.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas