Sea You Music Showcase: Nieważne gatunki, nazwy i szufladki [RELACJA]
Inne duże ośrodki mogą pozazdrościć Trójmiastu takiej imprezy. Promującej nową muzykę, pokazującej przybyszom i przybyszkom z innych regionów Polski (takich jak wyżej podpisana), co na owej scenie się dzieje. Przede wszystkim zaś (miejmy nadzieję, że potwierdzi się to w przyszłości) dającej kopa lokalnym artystom i artystkom. Jak pokazała tegoroczna, druga edycja Sea You Music Showcase, tworzącym w rozmaitych gatunkach muzycznych.
- Nie wiedziałam, jak nazwać tę muzykę. W końcu napisałam “polish avant-pop band". Ale nie pytajcie mnie, co to znaczy, ja do końca nie wiem - mówiła Alicja Sobstyl podczas jednego z paneli. Właśnie na Sea You, festiwalu showcase'owym prezentującym trójmiejskich muzyków i muzyczki, doskonale widać, jak nieistotne są nazwy gatunków, metki, szufladki i ogólnie rzecz biorąc nazewnictwo, skoro na salkach prób, w studiach nagraniowych i na scenie rozmaite gatunki mieszają się ze sobą często w zaskakujących zestawieniach.
Oczywiście, mocna jest w Trójmieście scena tworzona wokół młodych artystów jazzowych w różny sposób powiązanych z tamtejszą Akademią Muzyczną. Z tego środowiska wywodzi się zresztą Sobstyl. Jej projekt Artificialice zamykał na dużej scenie Teatru Szekspirowskiego tegoroczną edycję festiwalu, robiąc piorunujące wrażenie na słuchaczach i słuchaczkach. Inny zespół, którego częścią jest młoda artystka, to zespół Klawo. Grupa grała w piątek, na mniejszej scenie Magazyn, gromadząc całą masę ludzi czerpiących radość z ich funkujących kawałków.
Zapewne statystycznie najwięcej ludzi przyciągnęły nazwiska takie jak Darski, Porter (koncert projektu Me and That Man wypadł zresztą bardzo dobrze) czy wreszcie Szczyl, ale na szczęście podczas imprezy miałam poczucie, że nawet bez gwiazd byłby to świetny line-up.
Szczyl razem z zespołem zagrał zresztą jeden z lepszych koncertów tej edycji Sea You. Występ świetnie łączący hip-hop z jazzem był momentami bujający i kojący, innymi zaś intensywny. Równie intensywny był koncert Hér, jednego z najciekawszych projektów, jakie słyszałam w Gdańsku. Mroczny, post-rockowy set, uzupełniony przez folkowe elementy nie tylko na mnie zrobił wrażenie. Podobnie jak koncerty z innego bieguna - elektroniczno-jazzowe Immortal Onion lub świetny skład Nene Heroine.
Ale Sea You to nie tylko kilkadziesiąt koncertów. To także część panelowa, jak się okazało - wyjątkowo interesująca i rzeczowa. Jak choćby dyskusja o karierze za granicą, na której padały bardzo konkretne rady, choćby z ust Adama "Nergala" Darskiego. Lub ten o zmianach pokoleniowych w muzyce.
Były to spotkania o tyle ciekawe, że oprócz ich właściwej części, dano także przestrzeń do rozwoju dyskusji w stronę innych, ciekawych wątków. I tak, pięknie wybrzmiały słowa Alex Freiheit (Siksa) o tym, jak ważne jest oddawanie głosu lokalnym artystom i artystkom (artystka sama współdziała w oddolnej inicjatywie Latarnia na Wenei w Gnieźnie, w którym mieszka). W ważną stronę poszła też, kontynuowana w dużej mierze przez osoby z publiczności, rozmowa dotycząca równego traktowania kobiet w branży muzycznej. Oczywiście aż się prosi o większe zagospodarowanie tych tematów w przyszłości. Tym bardziej, że są nimi szczerze zainteresowani sami artyści i artystki. Do uzupełnienia za rok. Sea you!