Reklama

Rap Wagary w Tauron Arenie: KRK melanż [RELACJA]

Rap Wagary to dość specyficzne wydarzenie na polskiej mapie koncertowej. Całość odbywała się pod koniec marca, przez jeden dzień, w krakowskiej Tauron Arenie. Sam line-up był również dość ciekawy, bo mamy do czynienia z siódemką topowych polskich raperów. Ciężko w ogóle stwierdzić, kto tak naprawdę był headlinerem, bo każdy z nich ma ogromną rzeszę fanów. Pomimo tego eksperyment uważam za udany. Ale nie było idealnie.

Rap Wagary to dość specyficzne wydarzenie na polskiej mapie koncertowej. Całość odbywała się pod koniec marca, przez jeden dzień, w krakowskiej Tauron Arenie. Sam line-up był również dość ciekawy, bo mamy do czynienia z siódemką topowych polskich raperów. Ciężko w ogóle stwierdzić, kto tak naprawdę był headlinerem, bo każdy z nich ma ogromną rzeszę fanów. Pomimo tego eksperyment uważam za udany. Ale nie było idealnie.
Rap Wagary 2024: Smolasty /Robert Wilk /INTERIA.PL

Każdy z artystów miał od 45 do 60 minut na koncert, co jest dość krótkim czasem, jednak formuła niezbyt umożliwiała inny scenariusz. Mimo to, każdy zostawił coś po sobie, dając zapamiętać się publiczności. 

Wac Toja na wstępie solidnie rozgrzał publiczność, Smolasty z gościnnym udziałem Oliwki Brazil zaśpiewali "Oh Daddy", Young Multi zaprezentował swój cover piosenki Lil Yachtiego "Poland", Malik Montana nagrał się na instastory fance, Żabson ogolił fana na łyso na scenie, Otsochodzi premierowo zagrał single z nadchodzącego albumu, a Szpaku zaczął koncert utworem "Mam tę moc" z "Krainy Lodu". Działo się naprawdę dużo, a czasu na odpoczynek było niewiele.

Reklama

Największą zaletą całego wydarzenia był niewątpliwie line-up. Publiczność na każdym z koncertów bawiła się tak samo dobrze. Trzeba natomiast dodać, że najbliższy fanom był Żabson. Skoczył w tłum, zapraszał ludzi na scenę czy dokładnie instruował jak robić pogo. Byłem też pozytywnie zaskoczony, że nie zabrakło utworów z jego kolaboracyjnych albumów jak "amfisbena" czy "Macrodosing", co nie było oczywiste, patrząc ile solowych bangerów w repertuarze ma Żabson.

Artystą, na którego czekałem najbardziej, był Otsochodzi, który występował jako przedostatni. Dowiózł to, czego po nim można było się spodziewać, aczkolwiek zmęczenie było już widoczne wśród zgromadzonej publiczności. Otsochodzi zaprezentował nam najlepsze kawałki z clubu2020 czy OIO, w których brał udział. Były również tracki ze starych albumów jak "Nowy Kolor" czy "Nie / nie" oraz te z nowszego wydawnictwa "Tarcho Terror". Coś, na co jednak większość czekała najbardziej, to zagranie na żywo kawałków z nadchodzącej nowej płyty "TThe Grind", której premiera zaplanowana jest na początek kwietnia. "New York Freestyle" i "Rap" pięknie wybrzmiały na arenie, dając przedsmak kwietniowej klubowej trasy koncertowej.

Na początku wspominałem, że nie wszystko było idealnie - chodzi konkretnie o rozmieszczenie publiczności. Z jednej strony mamy w połowie zapełnioną płytę, a z drugiej pojedyncze osoby na trybunach. Ponadto, bezpośrednio przed sceną mieliśmy wydzieloną strefę dla osób ze specjalnymi biletami, która nawet w połowie nie była zapełniona. Z przodu pustki, a kilka metrów dalej tłumy na barierkach. Sprawiało to dziwne wrażenie tworzenia dystansu między artystą a publicznością.

Całość jednak oceniam jak najbardziej pozytywnie. Cieszę się, że powstają kolejne ciekawe wydarzenia muzyczne, szczególnie w tak spokojnym festiwalowo okresie roku, jak marzec. Zastanawiam się tylko, czy aby na pewno Tauron Arena Kraków jest odpowiednim miejscem. Miejmy nadzieję, że organizatorzy zdecydują się na kolejne edycje i... obserwujmy, jak Rap Wagary będą się rozwijać.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy