"Nie śmiejemy się z braci Mroczków"

3 października ukazała się nowa płyta Grupy Operacyjnej, czyli hiphopowo-prześmiewczego duetu tworzonego przez Mieszka i Ziemowita. W rozmowie z Justyną Tawicką ci dwaj przyjaciele rozliczają się ze swoim poczuciem humoru.

Ziemowit i Mieszko
Ziemowit i Mieszko 

Mieszko, powiedziałeś, że kręci cię to, co jest powszechnie śmieszne i fajne. A czy ograniczenia nie są fascynujące? Mówicie, że tworzycie rap bez ograniczeń.

Mieszko: Jedyne ograniczenia wypływają z nas samych. Na pewno nie chcemy być związani jakimiś środowiskowymi "można - nie można". Nie lubimy robić rzeczy pod dyktando jakiejś tam grupy. Nasza muzyka jest wyrazem naszego indywidualizmu, kompozycje Ziemowita nie gonią trendów, są to rzeczy, które go kręcą muzycznie. Tak samo moje teksty - to moje spojrzenie, moje krzywe zwierciadło. Nie czuję się reprezentantem żadnej z grup.

Ziemowit, nazwałeś Dodę produktem, wytworem marketingu. Ale czy nie jest tak, że mówiąc, śpiewając, pisząc o dość sławnych ludziach, mogliście wypłynąć?

Ziemowit: Zaczęło się od Kononowicza. Ale ja mam pytanie: Czy my wypłynęliśmy dzięki Kononowiczowi czy Kononowicz dzięki nam? To był taki motyw, jakie się w internecie pojawiają co miesiąc, co dwa. Jak nie Kononowicz, to Jozin z bazin, jak nie Jozin z bazin to Gracjan. Kononowicz wszedł do popkultury.

Mieszko: My zrobiliśmy z niego ikonę, manifestację artystyczną na temat tego, co znaleźliśmy. Nasze piosenki to emocjonalna reakcja na to, z czym się stykamy. Śmiem twierdzić, że takie zjawiska jak Doda, Michał Wiśniewski to są normalni ludzie, ale funkcjonują jako byty popkulturowe, medialne. Doda to jest normalna kolesiówka, którą można spotkać, uścisnąć jej rękę czy dostać od niej w nos, ale funkcjonuje również jako określony obraz w naszych umysłach. Dla mnie Doda i Michał Wiśniewski są równie realni jak postacie z moich ulubionych filmów. Ja sobie tym żongluję, to jest moja metoda twórcza.
My nie śmiejemy się z braci Mroczków, tylko z Piotra i Pawła. "D jak Dekiel" to parodia pewnej konwencji. Nasza manifestacja to wyraz tego, co sami czujemy, jak oglądamy te rzeczy. Oglądamy "M jak Miłość" i nabijamy się z tego nienaturalnego sposobu zwracania się do siebie. Multiplikujemy to. Mnożymy razy dziesięć i robimy coś w naszym stylu.

Zauważyłam, że wasza interakcja z fanami jest bardzo daleko posunięta. Nie tworzycie szyby między nimi a wami.

Ziemowit: Wiesz, to oni nas stworzyli.

A nie popkultura?

Ziemowit: Nie. Wracamy do rozmowy o różnicy między produktem a nie-produktem. Jeżeli jest jakiś tajemniczy, wielki menedżer, który sprawia, że ich podopieczny pojawia się w telewizji, na plakatach, to wtedy mamy do czynienia z produktem. A u nas to było inaczej. Najpierw zrobiliśmy fajny teledysk i wtedy przedstawiciele telewizji zadzwonili do nas - nie my do nich! - i poprosili o niego. Nie mamy super menadżera ani pieniędzy na promocję. Po prostu zaproponowaliśmy coś fajnego. Są dwie drogi: albo milion dolarów na kupce albo coś, co się będzie bronić samo.


Mieszko: Ktoś może powiedzieć: "Hej, cały czas tylko napieprzacie na innych i lansujecie się, robiąc kontrowersyjne rzeczy". Rzeczy są kontrowersyjne dlatego, że nasze poczucie humoru jest kontrowersyjne. Ale my serio tacy jesteśmy. Jeżeli przekraczamy jakieś bariery, to znaczy, że w nas te bariery nie istnieją. Bardzo serio traktujemy nasze poczucie humoru.
Inna rzecz - ja nie podkopuję samego sensu istnienia serialu "M jak Miłość". Trudno walczyć z czymś, co ogląda osiem milionów Polaków. Ja nie chcę mówić: "Jesteś głupi, bo oglądasz 'M jak Miłość'". Ja chcę mówić: "Pewne rzeczy w 'M jak Miłość' są zajebiście śmieszne".

Ziemowit: Ale mi się wydaje, że nasz "D jak Dekiel" warsztatowo niewiele się różni od "M jak Miłość" [śmiech]. Gdybyś wycięła motywy humorystyczne, to by się okazało, że kręcimy "M jak Miłość".

Mieszko: Istotą tych seriali jest to, że one przedstawiają niby prawdziwe życie. Ale pokazują to tak, że nawet jak to prawdziwe życie przygniata nas do ziemi, to zawsze jednak się udaje. Stanie się coś strasznego, ale jednak wszystko będzie dobrze. A w życiu nie jest tak. Nie będzie dobrze. Jeśli potraficie się z tego śmiać - punkt dla was.

Ziemowit: W moim będzie bardzo dobrze.

Mieszko: Jak pójdziesz na dietę.

3 października...

Mieszko:...skończył nam się okres zwolnienia warunkowego.

Mieliśmy nie poruszać tego tematu [śmiech]. 3 października to data ukazania się płyty "Stan wyjątkowy". Jednym z utworów jest pieśń "Świat jest chory". Czy Grupa Operacyjna ma zamiar zostać takim społecznym terapeutą? Kogo i z czego chcecie uleczyć?

Mieszko: Jeśli my mówimy, że świat jest chory, to nie stajemy obok. My jesteśmy częścią tego wariactwa.

Ziemowit: My też jesteśmy chorzy.

Mieszko: Wszyscy uczestniczymy w jakimś wariactwie, nie możemy się tylko dać zahukać. Dla mnie wyjściem jest to, co robimy. Zawsze chciałem grać koncerty. Od kiedy tylko stałem się czymś więcej niż...

Dlaczego czymś a nie kimś?

Mieszko: No właśnie, od kiedy stałem się z czegoś kimś...

Ziemowit: Ja też go chwilami nie rozumiem.

Mieszko: Dlatego ludzie to czytają. Chcą wyczaić, do czego to zmierza. Myślą sobie: "Kurde, on do czegoś zmierza, zaraz powie coś sensownego".

Ziemowit: I wtedy Mieszko idzie na obiad [śmiech].

Wyobraźcie sobie, że powstaje Grupa Operacyjna bis i robi parodię Grupy Operacyjnej. Jak byście się wtedy czuli?

Ziemowit: Nie możemy się doczekać! Już są takie rzeczy w internecie, niewypromowane... Tylko że trochę niewdzięczne jest parodiowanie parodii. Pytają nas, czy zrobimy parodię "W aucie". No jak mamy zrobić parodię "W aucie"? Że co? Że w autobusie?

Mieszko: Chłopcy stwierdzili, że zrobią coś z przymrużeniem oka, to się świetnie ogląda, no i okey, fajnie.


Jakie wasze cechy mogłyby być poddane parodii?

Mieszko: Nie wiem, może powinni przedstawić mnie jako anorektyka...

Ziemowit: Może właśnie jako grubasa. Myśleliśmy już o tym, żeby znaleźć grubego kolesia z bródką i chudego mnie.

Mieszko: Nie wiem, jak sparodiować gościa, który dokleja sobie cycki w teledysku. Dokleić jeszcze większe? To byłaby zmiana ilościowa, a nie jakościowa. Liczę na kreatywność ewentualnych parodystów.