Najgorsze i najdziwniejsze występy w "Saturday Night Live"
To jeden z najbardziej kultowych programów w amerykańskiej telewizji. Co tydzień "Saturday Night Live" nadawany jest ze studia w Nowym Jorku. "SNL" to nie tylko skecze, ale także występy największych gwiazd muzyki, dla których udział w programie jest formą wyróżnienia. Czasem jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.
Sinead O'Connor
W 1992 roku irlandzka wokalistka wykonała w programie "Saturday Night Live" utwór Boba Marleya "War". Zrobiła to na znak protestu przeciwko Kościołowi katolickiemu i księżom pedofilom. Pod koniec występu O’Connor podarła publicznie zdjęcie Jana Pawła II, krzycząc "walczcie z prawdziwym wrogiem". Wystąpienie wywołało szok i skandal. Najlepszym przykładem oddającym zaskoczenie, jest milczenie publiczności. Nowojorska widownia rzadko reaguje w taki sposób na występy gwiazd.
Lana Del Rey
Jej występ w "SNL" do dziś uważany jest za jeden z najgorszych w historii całego programu. Lana Del Rey promowała w nim swoją płytę "Born To Die". Wykonała utworu "Blue Jeans" oraz "Video Games". Debiut młodej wokalistki w programach na żywo nie wypadł zbyt okazale. Lana w programie nie zachwyciła swoją barwą głosu. Wielokrotnie nie trafiała w dźwięki, a jej głos brzmiał fatalnie. Jej występ był tak zły, że trzy tygodnie później Kirsten Wiig w swoim skeczu w "SNL" sparodiowała jej udział w programie.
Iggy Azalea
Azalea na scenie wraz z MØ pojawiła się w 2014 roku i zaprezentowała utwór "Beg For It". Całość wypadła wyjątkowo kuriozalnie. Koleżanka Iggy nie potrafiła odnaleźć się na scenie i dublowała również wokal z playbacku. Australijska raperka natomiast swój kiepski występ starała się maskować seksownym tańcem. Nie udało się. Wykonanie zostało okrzyknięte jednym z najdziwniejszych w historii "SNL", a MØ przeprosiła fanów na Twitterze i tłumaczyła się problemami technicznymi.
Fear
W tym przypadku nie ma co się rozpisywać. Producenci programu stwierdzili w 1981 roku, że dobrym pomysłem będzie zaproszenie zespołu punk rockowego do studia w Nowym Jorku. Nie spodziewali się chyba, jak będzie wyglądał występ zespołu.
Kesha
W tym występie akurat wokal był najmniej rażącym elementem. Dużo gorzej oglądało się choreografię wokalistki oraz jej fluorescencyjny strój.
Ashlee Simpson
W 2004 roku Ashlee Simpson miała zaprezentować dwa utwory: "Piece of Me" oraz "Autobiography". Problemy pojawiły się przy wykonywaniu drugiego. Z playbacku ponownie poleciał bowiem "Piece of Me". Simpson nie miała ochoty udawać po raz drugi, że śpiewa ten numer, więc chwilę poskakała, a następnie opuściła scenę. Na końcu programu nie miała też zamiaru przyznać się, że udawała, więc powiedziała, że jej zespół zagrał zły utwór.