"Manifest siły i gloryfikacja zła"

Z głogowską grupą Thunderbolt nie ma żartów. Ich radykalny przekaz nie od dziś jest cierniem w oku, jak określają to muzycy, "poprawnie politycznego gminu". To jednak nie do stróżów moralności adresowana jest ich twórczość, a do fanów ekstremalnego black metalu, którzy cenią sobie najwyższe standardy jakości, tak pod względem wykonawstwa i brzmienia, jak i paraliżującej mrokiem atmosfery. I to właśnie złowieszczy klimat ich czwartej płyty "Apocalyptic Doom" - wydanej w lutym 2007 roku - stanowi o odmienności tego dokonania oraz nieodpartej żądzy rozwijania własnej muzyki. O przerażającym charakterze "Apocalyptic Doom", przeciwnościach losu i polskiej scenie metalowej opowiedział Bartoszowi Donarskiemu, grający na gitarze wokalista Necrosodom.

Thunderbolt
ThunderboltOficjalna strona zespołu

Gratuluję kolejnego, bardzo dobrego albumu! Jak oceniacie "Apocalyptic Doom" z dalszej perspektywy? W końcu trochę musieliśmy na niego poczekać.

Śmierć! Dzięki za słowa uznania. "Apocalyptic Doom" zawiera w sobie spory ładunek pogardy dla religijnych urojeń i niewolniczych zachowań. To manifest siły i gloryfikacja zła. To nie jest album dla ignorantów, dla których liczą się tylko dźwięki. To mikstura przeznaczona dla wybrańców potrafiących przebić się przez welon iluzorycznej rzeczywistości.

Anonsowaliście, że nowe utwory będą bardziej ponure, atmosferyczne i mizantropijne, choć wciąż gwałtowne, brutalne i ekstremalne. I chyba faktycznie tak się stało. Moim zdaniem ten album ma też w sobie pewną epickość, monumentalność...

W porównaniu z "Inhuman Ritual Massmurder" rzeczywiście tak jest. Jeśli chodzi o muzykę, to najważniejszym dla nas elementem jest odpowiednia atmosfera towarzysząca ładunkowi emocji zawartemu w lirykach. Samo istnienie Thunderbolt jest dla nas często źródłem negatywnej energii, która znajduje swoje ujście w czasie powstawania albumów. Nasza twórczość jest tylko odzwierciedleniem naszych dusz, a ten materiał rodził się w przej***** dla zespołu okresie.

Czy były jakieś szczególne założenia, które chcieliście tym razem zrealizować? Wydaje się, że jakiś plan musiał być, bo płyta nie jest kopią - tak przecież wychwalanej - "Inhuman Ritual Massmurder".

Przede wszystkim, nie mieliśmy najmniejszej ochoty na nagrywanie tego samego po raz kolejny. Tamten album był odpowiedni w swoim czasie, a jego forma oddaje stan naszego ducha i umysłów w okresie jego powstawania i nagrywania.

Do studia wchodzimy zawsze ze szczegółowo ustalonym planem. Inaczej wyszłoby z tego gówno. Same numery powstawały raczej spontanicznie. Uchwycenie specyficznej dla Thunderbolt atmosfery było tutaj priorytetem. Nie chcemy być zespołem typowo "wyścigowym", gdzie brutalność i szybkość odsuwają atmosferę na dalszy plan.

Z drugiej strony, nie zamierzamy wkraczać do lasu i nap******** ogniskowych ballad. Ja sam staram się, żeby nowe utwory były bardziej chaotyczne i prymitywne, a przede wszystkim - niepokojące.

Muszę też przyznać, że "Apocalyptic Doom" jest materiałem mnie mechanicznym, a zdecydowaniem bardziej atmosferycznym. Budowanie klimatu nie jest rzeczą łatwą, szczególnie w tak agresywnej muzyce. Wam się udało. Ten album ma po prostu swoją (potępioną) duszę. Jest na to jakiś patent?

Tak - tworzenie zgodnie z własną wolą.


Jak oceniacie brzmienie tej płyty pod kątem produkcyjnym? Jakkolwiek to zabrzmi, ja bym to nazwał wysublimowanym brudem. Intencjonalna ostrość brzmienia, ale i profesjonalne wykonanie. Jak to oceniasz?

Jest OK. Jedyne zastrzeżenia mam do brzmienia gitar - są trochę zbyt czyste, ale to akurat problem ograniczonej ilości czasu, jakim dysponowaliśmy. Uważam, że osiągnęliśmy najlepszy efekt, jaki był możliwy podczas tej sesji i nie ma co narzekać.

W porównaniu do "Inhuman Ritual Massmurder", tym razem pracowaliśmy w studiu na znacznie lepszym sprzęcie, a to wpłynęło na efekt ostateczny. No a poza tym, wiadomo kto siedział za sterami, więc nie mogło być źle [Arek "Malta" Malczewski, lubelskie studiu "Hendrix" - przy. red.].

W niektórych numerach twój wokal przywodzi na myśl Attilę Csihara. Te zawodzenia, jęki, ten gniew, który ma za moment wybuchnąć. Ktoś już stawiał takie porównania?

Początkowo nie miałem zamiaru śpiewać w ten sposób. Ta idea zrodziła się podczas nagrywania wokali. Lubię eksperymentować na tym polu i staram się, żeby nie było to monotonne. Traktuję wokal jako kolejny instrument w zespole, który ma za zadanie nie tylko przekazać treści liryków, ale też nadawać utworom unikalny charakter.

"De Mysteriis Dom Sathanas" to dla mnie najlepszy album jaki znam, a wokale Attilii są tam czystym, pier*******, inspirującym złem. Porównania do mistrzów gatunku zawsze dobrze mi robią.

Chyba nawet ponad połowę nowych kompozycji przygotowałeś sam. To reguła, czy akurat tym razem tak wyszło?

Nie jestem w tym zespole wyłącznie dla odgrywania czyichś pomysłów.

Poprzedni wasz album spotkał się ze sporym uznaniem wśród polskich fanów. Zostaliście okrzyknięci najlepszym czysto blackmetalowym zespołem w tym kraju. Czy z waszego punkt widzenia tamta płyta była przełomem w karierze Thunderbolt?

Z tą czystością gatunku to ja bym nie przesadzał. Trzon tej muzyki jest blackmetalowy, ale poza tym można znaleźć w niej naleciałości thrashu czy nawet oldskulowego death metalu. Towarzyszące nam emocje i ideologia są w stu procentach blackmetalowe, jednak same dźwięki nie są tego czystą formą.

Co się tyczy "Inhuman Ritual Massmurder", to był to album przełomowy ze względu na ustabilizowanie się składu i pierwszą europejską trasę. Nie wiemy czy był to jakiś sukces komercyjny. Nasza wytwórnia nie zaszczyciła nas wiarygodnym raportem o jego sprzedaży i pewnie nie zaszczyci. Dlatego też nigdy się nie dowiemy, ile rzeczywiście płyt zostało wytłoczonych i ile sprzedanych. Świadomość tego jest z kolei motorem naszych działań do samodzielnego wydawania Thunderbolt w przyszłości. Przy pomyślnych wiatrach nie będzie trzeba na to długo czekać, a wtedy żaden pozujący na metalowca sklepikarz nie będzie miał możliwości wyrżnąć nas podstępnie w dupę.


Z drugiej strony, nie wydaje się wam, że nazwa Thunderbolt, mimo wzbudzanego szacunku, jest wciąż nieco niedoceniania?

To zależy od tego, przez kogo mielibyśmy być docenieni. Jeśli masz na myśli słaby, poprawny politycznie gmin, którego reakcją na nasz przekaz lub fakty z przeszłości, jest panika, to jasne, że wśród takich istot ten zespół nigdy nie będzie doceniony. I bardzo dobrze.

Szkoda tylko, że zdecydowana większość wytwórni i agencji koncertowych jest kierowana rękami takich właśnie idiotów. Ci debile nawet nie patrzą na to, co reprezentujesz swoją twórczością, tylko na to, czy aby nie jesteś zbyt ortodoksyjny dla tłumów młodzieży, bo jeszcze nie sprzedasz miliona płyt.

Jeżeli tak ma wyglądać metal, to my pier****** ten cyrk. Już wiele razy odwołano nam koncerty w kraju i za granicą, bo nie jesteśmy grzeczni i ułożeni niczym p*** z niektórych blackmetalowych boysbandów.

Ostatnio podobne doświadczenia mieli np. panowie z Infernal War, więc problem dotyka nie tylko nas, ale i inne wartościowe zespoły. Na szczęście istnieje grupa ludzi w pełni popierających to, co robimy i to właśnie z nimi w przyszłości będziemy współpracować.

Kto właściwie zajmuje się waszymi interesami poza granicami naszego kraju? Na płycie widnieje również logo amerykańskiej The End oraz PHD. O co tu chodzi?

Plastic Head, The End, Twilight Vertrieb to zagraniczni dystrybutorzy. Poza tym cala masa innych dystrybucji i firm z podziemia też się tym zajmuje.

Z innej beczki. Myślisz, że można mówić o czymś takim jak polski black metal w sensie stylu, pewnego klimatu, jakiś wspólnych cech?

W pewnym sensie tak. Ale skupiałbym się tu raczej na osobach, które to zjawisko tworzą. Uważam, że polska scena jest jedną z nielicznych, gdzie wśród ludzi panują naprawdę ekstremalne poglądy. A wyznawcy tych poglądów to często mocni zawodnicy, a nie jakieś zaćpane, jednostrzałowe, 50-kilogramowe, pacyfistyczne ściery.

Album jest już na rynku, co dalej? Szykujecie jakieś niespodzianki? Jakie są wasze plany? Może pora na trasę? Ostre zaatakowanie Zachodu?

W tej chwili mamy już w większości gotowy materiał na następcę "Apocalyptic Doom". A w ramach promocji powinna odbyć się europejska trasa. Zachodzę tylko w głowę, kiedy niby miałaby się odbyć, skoro połowa zespołu wyjechała do roboty w Anglii, żeby jakoś wyżyć. Jak zatem widzisz, zajebiście się zarabia w tym komercyjnym Thunderbolt...

Jasne. Dzięki za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas