"Liczą się skillsy, nie wiek"
O godzinie 13, zapytałem w redakcji: "Kto to jest Jibbs?" i tym oto prostym sposobem dowiedziałem się o jego istnieniu. Trzy godziny później dostałem jego płytę, a uśmiech losu sprawił, że już po kolejnych trzech udało mi się z nim porozmawiać przez telefon. No tak, ale nadal nie odpowiedziałem Wam na pytanie, które sam zadałem w pierwszym zdaniu tegoż wstępu. Kto to jest Jibbs? Zdziwicie się, bo Jibbs to obecnie najmłodszy raper w Stanach Zjednoczonych z kontraktem i płytą. Co sam autor ma nam do powiedzenia o swoim najnowszym wydawnictwie "Jibbs feat. Jibbs"? Dowiecie się czytając poniższy wywiad. Jibbsa przepytywał Diabeł ("Magazyn Hip Hop").
Jibbs, może przedstaw się ludziom w Polsce, powiedz coś o sobie tym, którzy jeszcze o tobie nie słyszeli...
Witam, nazywam się Jibbs i jestem z St. Louis. Niedawno wydałem mój pierwszy, debiutancki album "Jibbs feat. Jibbs", który promuje singel "Chain Hang Low"...
To nie pierwszy twój wywiad, często słyszysz takie pytania? Masz jakieś szczególnie ulubione "głupie" pytanie, które zadawali ci dziennikarze (śmiech).
Hmmm... Moje ulubione głupie pytanie... Niech pomyślę. Hmmm... (śmiech) Wiesz, już trochę tych wywiadów było, ale ciężko mi sobie przypomnieć jakieś szczególnie głupie, które w jakiś szczególny sposób utkwiłoby mi w pamięci. Chociaż nie, jest takie jedno: "Czy masz już szesnaście lat?".
No więc właśnie, masz już te szesnaście lat, czy nie (śmiech)? Nie no żartuję, wiem, że stuknęła ci już szesnastka.
(śmiech) Tak, mam szesnaście lat.
To oznacza, że chodzisz jeszcze do szkoły. Powiedz mi, jak zareagowali twoi rówieśnicy na wieść, że wydajesz płytę? Ludzie z twojego otoczenia, z twojego środowiska po płycie "Jibbs feat. Jibbs" traktują cię inaczej, czy jednak wszystko zostało po staremu?
Na szczęście wszystko zostało po staremu, znam się z tymi ludźmi od lat, są moimi starymi, dobrymi przyjaciółmi i dla nich jestem tym samym Jibbsem, którym byłem przed wydaniem płyty. Nie zmieniłem się ani trochę, więc moje środowisko także nie zmieniło w żaden sposób swojego podejścia do mnie - jestem tym starym Jibbsem, którego znają od lat i który pozostał sobą.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że uwielbiasz chodzić do szkoły, traktujesz to jak zabawę. Dlaczego? Zazwyczaj ludzie nie przepadają za szkołą, wiesz, bunt przeciwko systemowi, niezbyt przyjaźni nauczyciele, w ogóle sam fakt, że trzeba się czegoś uczyć...
Tak, bo to prawda. Codziennie muszę chodzić do szkoły i ciężko pogodzić to z tworzeniem rapu, ale lubię to. W szkole mam czas dla przyjaciół, po niej nagrywam, podróżuję, poznaję nowych ludzi i gram koncerty przed tysiącami osób.
Przyznam, że jak na szesnaście lat masz całkiem niezłe teksty i flow, widać, że stale się rozwijasz. Ale co jest dla ciebie tak naprawdę ważniejsze: praca nad ultra płynnym flow - wiesz, ciągły trening - czy pisanie tekstów? Co przychodzi ci łatwiej?
Obie rzeczy są dla mnie bardzo ważne i uważam, że obie rozwijają się we mnie równolegle - i tak właśnie powinno być. Teksty i flow muszą iść ze sobą w parze - co z tego, że masz dobre teksty jak nie potrafisz ich dobrze nawinąć? Masz dobre flow? Co z tego, skoro nie masz dobrych tekstów? Tak to właśnie działa - w obie strony.
Często spotykam się w mediach ze złośliwym szufladkowaniem twojej osoby. Wiesz, ludzie mówią: "Jibbs przypomina stylem Lil' Jona, nawija jak Chingy, śpiewa jak Nelly". Co sądzisz o takich opiniach? Nie wkurzają cię takie porównania?
Nie, nie wkurza mnie to jakoś szczególnie. Wystarczy, że sam mam świadomość tego, że jestem zupełnie inny od artystów, do których przeważnie jestem porównywany. Szanuję ich - oni mają swój styl i ja mam swój styl i chyba jak każdy raper próbuję robić coś po swojemu. Staram się cały czas iść na przód nie wzorując się na nikim, staram się iść własną drogą... Mój styl jest mój, nie przejmuję się takimi opiniami.
Ale pojawiają się także pozytywne opinie, wiele osób mówi, że skopałeś tyłki o wiele starszym raperom, którzy w rap grze siedzą nie od dziś. Powiedz mi jak się czujesz - jesteś pewny siebie wiedząc, że jesteś lepszy od innych, czy też zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz się jeszcze wiele nauczyć i zachowujesz dystans do samego siebie? Jak to jest?
Wiem na ile mnie stać i zdaję sobie sprawę z poczucia własnej wartości, przede wszystkim wierzę w siebie. Z drugiej jednak strony wiem, że jeszcze sporo przede mną - cieszą mnie takie opinie i jest mi bardzo miło, ale nie popadam w jakiś samo zachwyt.
Zobacz, Jinx Da Juvy podpisał swój pierwszy kontrakt mając piętnaście lat, w dodatku z Def Jam. Kiedy Bow Wow podpisał swój pierwszy kontrakt był chyba jeszcze młodszy od niego... Teraz sam jesteś najmłodszym raperem w Stanach z kontraktem na krążek w dużej wytwórni. Nie boisz się tego, że ludzie będą cię oceniać przez pryzmat wieku a nie skillsów?
Nie, nie boję się tego. Wiesz, na szczęście ludzie mnie znają i szanują, mam też dużo propsów od innych raperów. Jeżeli masz skillsy, twój wiek schodzi na dalszy plan. Po za tym przeważnie jest tak, że raperzy ograniczają się robiąc muzykę dla pewnej grupy wiekowej, ja natomiast robię muzykę dla każdego - słuchają mnie młodsi i starsi, podoba im się to, co robię, znają mnie i moją muzykę. Wszyscy mnie szanują, więc absolutnie nie mam tego typu problemów.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że pochodzisz z bardzo muzykalnej rodziny - twoja mama bawiła się w MC w latach 80., a twój tata grał na różnych instrumentach. Możesz powiedzieć coś więcej o rodzinie? Szczególnie o twojej mamie... (śmiech)
Tak coś czułem, że o to zapytasz (śmiech). Tak, pochodzę z bardzo muzykalnej rodziny - jak już wspomniałeś, moja mama rapowała w Chicago, w mieście, z którego zresztą pochodzę. To było właśnie jakoś w latach 80., w ogóle miała jakąś grupę, z którą się trzymała...
A tata grał na przeróżnych instrumentach - na gitarze, na perkusji, zresztą zawsze mieliśmy w domu pełno przeróżnych gratów (śmiech). Jakby tego było mało, mój brat, który jest DJ-em, też zebrał przez lata sporo sprzętu, więc można powiedzieć, że od zawsze mieliśmy w domu całe studio.
Jakie plusy i minusy widzisz w tym, że wychowywałeś się w takim domu? Fajnie się żyje w takiej rodzinie, czy to jednak zupełny "hardcore" (śmiech)?
Raczej pierwsza opcja, zawsze było dosyć wesoło i zabawnie. Rodzina to zawsze rodzina, zawsze dostarcza wrażeń, a z moimi rodzicami i bratem raczej nie sposób się nudzić (śmiech).
Swój pierwszy kawałek nagrałeś w wieku ośmiu lat. O czym był ten track?
To był kawałek o liczbach 314 i 773, a raczej o miejscach, które określają. 773 to kod Chicago, z którego pochodzę, natomiast 314 to kod St. Louis, w którym obecnie mieszkam. Kawałek był o życiu w tych miastach. Wiesz, taka podróż z jednego miasta do drugiego.
A jak się czujesz, kiedy teraz po latach słuchasz tego kawałka? Myślisz sobie: "Cholera, to jest dobre" czy może raczej mówisz sobie: "Ale żenada, to było straszne!"?
(śmiech) Nadal utrzymuję, że to dobry kawałek, w końcu aby do czegoś dojść, od czegoś trzeba zacząć. I taki właśnie był ten kawałek. Jeżeli mam być szczery, to serio mi się podoba, bardzo lubię ten track i mam do niego duży sentyment.
DJ Beats jest twoim starszym bratem. Pamiętasz jakieś zabawne sytuacje z dzieciństwa z nim związane?
Nie pamiętam jakiś szczególnych śmiesznych sytuacji związanych z moim bratem, pamiętam tylko, że zawsze mnie oszukiwał w jakiś śmieszny, podstępny sposób (śmiech).
Twój brat przez lata współpracował z wieloma znanymi raperami, trochę się ich przewinęło przez wasze studio. Byłeś jeszcze wtedy dzieciakiem, którego umysł chłonął wszystko. Powiedziałeś już, że starasz się na nikim nie wzorować, ale czy wtedy, kiedy byłeś młodszy, któryś z tych raperów był dla ciebie w jakiś sposób inspiracją i wpłynął na muzykę, którą tworzysz?
Tak tak, z pewnością. Na pewno na samym początku wpływali na mnie ludzie, z którymi współpracował mój brat - byli dla mnie w jakiś sposób inspiracją. Na pewno duży wpływ mieli na mnie Chingy i Nelly, tym bardziej, że mamy podobne spojrzenie na niektóre sprawy, jeśli chodzi o muzykę. Zawsze podobał mi się ich styl i... Tak, z pewnością byli dla mnie jakimś wzorem, podobnie zresztą jak mój brat.
Wiem, że interesowałeś się boksem, sam zawzięcie trenowałeś i masz już spore osiągnięcia na tym polu. Boks był dla ciebie zabawą, ale zrezygnowałeś z niego na rzecz rapu, który teraz jest dla ciebie na pierwszym planie. Nie brakuje ci boksu? Nie żałujesz tej decyzji?
Nie, nie żałuję. Wybrałem taką, a nie inną drogę. Tak jak powiedziałeś, boks był dla mnie tylko zabawą, myślę, że rap traktuję dużo poważniej niż boks. Oczywiście nadal kibicuję i interesuję się tym sportem.
Twój ulubiony bokser wszech czasów?
Oczywiście Muhammad Ali!
Spodziewałem się takiej odpowiedzi (śmiech). Ale wróćmy do samej płyty. Featuring z Chamillionairem - rozumiem. Ale chciałbym cię zapytać o Melody Thorton... Co ona robi na twojej płycie (śmiech)?
(śmiech) No tak... Po prostu znaleźliśmy się w jednej wytwórni, koncertowałem też trochę z dziewczynami z Pussycat Dolls podczas ich trasy koncertowej w Anglii. W sumie to tak poznałem Melody, polubiliśmy się, zaprosiłem ją na płytę i się zgodziła, czego efektem jest kawałek "Go Too Far".
A jaką osobą jest prywatnie?
Melody jest... słodka (śmiech). To bardzo miła osoba i bardzo fajnie mi się z nią współpracowało.
Jibbs, jaki będzie twój następny ruch? Masz już plany na najbliższe miesiące, lata?
Na dzień dzisiejszy nie mam jakiś poważnych planów, wybiegających daleko w przyszłość. Jestem ostatnio strasznie zajęty i zabiegany, wiesz, mam tego tyle na głowie, że żyję jakby z dnia na dzień, w ciągłym w ruchu i wszystko tak naprawdę samo się układa.
To chyba już wszystko, o co chciałem cię zapytać. Jibbs, wielkie dzięki za rozmowę, jakieś ostatnie słowa do Polaków?
Dzięki, dzięki, bardzo doceniam to, że chciałeś przeprowadzić ze mną ten wywiad. Pozdrawiam wszystkich ludzi w Polsce!