Lady GaGa: Gwiazda totalna
Lady GaGa to pierwsza post-gwiazda, czyli gwiazda totalna, będąca produktem skończonym, wielofunkcyjnym i wielokrotnego użytku, celebrytka i artystka w jednym. Nowa królowa popu w piątek, 26 listopada, wystąpi w Polsce.
Koncert Lady GaGi odbędzie się wieczorem w 15-tysięcznej hali Ergo Arena, która znajduje się na granicy Sopotu i Gdańska. W pierwszej części koncertu zobaczymy amerykański zespół Semi Precious Weapons. Występ ekscentrycznej, 24-letniej Amerykanki, będzie częścią trasy nazwanej dumnie "Monster Ball World Tour".
Wokalistka kojarzy się przede wszystkim z przedziwnymi kreacjami - do najgłośniej komentowanych należy "sukienka" z surowego mięsa - oraz przebojami, które całymi miesiącami nie wychodziły z radia, telewizji czy internetu: "Poker Face", "Just Dance", "Bad Romance", "Telephone", "Alejandro" i jeszcze kilka innych.
Ekscentryczna Stefani Germanotta, bo tak naprawdę nazywa się Lady GaGa, wskoczyła na szczyt bardzo szybko i od blisko dwóch lat z niego nie schodzi. Swoją karierą zarządza perfekcyjnie, dbając o każdy szczegół. Stroje, piosenki, sesje zdjęciowe, teledyski, wypowiedzi, koncerty: wszystko to jest częścią spójnej - że użyję modnego dziś słowa - narracji.
Proponuję, byśmy przyjrzeli się fenomenowi ogromnej popularności Lady GaGi przez pryzmat mistrzowskich posunięć marketingowo-artystycznych. Oto 10 najważniejszych elementów wizerunku i twórczości wokalistki:
1. Zuchwałość
Już na samym początku GaGa oświadczyła, że chce być nową Madonną. Jeszcze zanim jej pierwszy singel trafił na listy przebojów, debiutująca wokalistka przechwalała się, że ma wszystkie atuty niezbędne do zawładnięcia masowym odbiorcą. Seria kilku, kilkunastu buńczucznych zapowiedzi, przykuwała uwagę.
2. Dance jako sztuka
Lady GaGa zalana krwią
Zobacz kolejną ekstrawagancję najpopularniejszej obecnie gwiazdy muzyki pop!
Lady GaGa przywróciła do łask muzykę dance spod znaku Ace Of Base, jednak nadała jej zupełnie inny wymiar. Germanotta - która śpiewać potrafi, wcześniej komponowała dla innych wykonawców, sama gra na fortepianie, w nowojorskich klubach śpiewała smooth-jazzowe ballady - sięgnęła po muzykę taneczną bez żenady, z podniesioną głową, a o swoim albumie opowiadała jak o dziele sztuki.
Taki sposób mówienia o elektronicznym popie z mocnym bitem i przebojowym refrenem, chwycił - dzięki temu wokalistka nie została z automatu umieszczona w szufladce "dyskoteka", "obciach" czy "umpa, umpa". Krytycy już nie pisali o tej muzyce jak o brzydkim, cuchnącym stworzonku, które najlepiej izolować od społeczeństwa - zaczęli traktować ją jak pełnoprawną gałąź popkultury, na równi z pozostałymi gatunkami masowej rozrywki.
3. Obrończyni uciśnionych
Wokalistka głośno walczy o prawa mniejszości seksualnych, o prawa zwierząt, wspiera także wszystkich outsiderów i wykluczonych.
Im dalej w swoich dziwactwach posuwa się Lady GaGa, tym bardziej utożsamiają się z nią ludzie odrzucani z powodu swojej ekscentryczności, odmienności. Wokalistka wielokrotnie opowiadała o tym, jak źle była traktowana przez rówieśników, którzy mieli znęcać się nad nią za to, że była inna.
GaGa zbudowała więc wokół siebie społeczność odrzuconych, nierozumianych przez otoczenie nastolatków. Dzięki swojej idolce, mogą czuć się częścią czegoś większego, mogą należeć do grupy "małych potworków", bo tak o swoich fanach mówi Lady GaGa.
4. Pożywka dla plotkożerców
GaGa wie, jak wielką siłą stanowią plotkarskie portale i tabloidowa prasa, dlatego chętnie podsyca gorące dyskusje na swój temat. Internauci do dziś pytają pod naszymi newsami, czy Germanotta przypadkiem nie jest mężczyzną. Wokalistka z reguły nie dementuje najgorętszych plotek na swój temat, a dodatkowo sama dostarcza świeżych kęsów. Obszernie opowiadała m.in. o uzależnieniu od kokainy, o swoim życiu seksualnym, czy o tym, jak po opuszczeniu katolickiej szkoły została striptizerką.
5. Ciało jako performance
Post-gwiazda traktuje swoje ciało jak część scenografii występu czy teledysku. GaGa potrafi się oszpecić, potrafi zrezygnować ze swojej kobiecości na rzecz szokowania, prowokowania czy prezentowania na sobie najdziwniejszych kreacji świata. Nie ma się nawet co doszukiwać tutaj ukrytych znaczeń, bo ich nie ma. Oblepienie się surowym mięsem albo przyklejenie do twarzy setek maleńkich koralików, to kult formy, to demonstracyjne przesuwanie granic, to wreszcie pokazanie, że jej występ trwa cały czas, a nie tylko przez ponad półtorej godziny na koncercie.
Zaczynamy zadawać sobie pytanie: co ta kobieta wymyśli następnym razem? I o to jej chodzi.
6. Seksualność 2.0
"Młoda kobieta nie potrzebuje kolejnego zdjęcia seksownej piosenkarki pop, leżącej na piasku czy pobrudzonej smarem, która dotyka się w intymne miejsca" - opowiadała wokalistka. I choć rozbiera się chętnie, to w niczym nie przypomina to rozbierania się innych gwiazdek popu. To jedynie kolejny odcinek jej performance'u, ona tylko manifestuje brak granic, wolność absolutną. Zresztą możemy być pewni, że jak się rozbierze, to za chwilę zrobi ze sobą coś paskudnego, by tylko zatrzeć ten erotyczny nastrój.
Bardzo silne jest też biseksualne przesłanie jej działalności - wokalistka równie obficie opowiada o pięknie mężczyzn, co o powabie kobiet i deklaruje zainteresowanie obiema płciami. W teledysku do "Telephone" namiętnie całowała się z inną dziewczyną.
Lady GaGa zabawia się też ze społecznymi kanonami postrzegania płci. To dlatego umięśnieni faceci noszą w klipie do "Alejandro" szpilki, a sama wokalistka traktuje ich jak swoich niewolników. Piosenkarka postuluje, by uwolnić się ze sztywnego gorsetu pożądanych przez otoczenie zachowań, zwłaszcza jeśli chodzi o stereotypy dotyczące płci.
7. Brak tabu
Amerykanka w swoich prowokacjach nie cofnie się przed niczym. W Anglii, gdy głośno było o zabójstwach z użyciem noża, odgrywała scenę morderstwa na scenie. Innym razem symulowała popełnianie samobójstwa. Nie brakuje oczywiście opowieści o "lekkim zabarwieniu erotycznym". GaGa w jednym z wywiadów wspominała, jak składała autograf na penisie, a w innym oświadczyła, że chciałaby się kochać z wszystkimi wokalistami Take That... naraz.
8. Ataki wściekłości
Lady GaGa uchodzi za niezwykle wymagającą gwiazdę w stosunku do swoich współpracowników. Gdy ktoś z obsługujących jej trasę koncertową zawali - nie dopilnuje ustawień dźwięku czy jakiegoś elementu scenografii - może się spodziewać karczemnej awantury, a następnie wypowiedzenia. Wokalistka wpada podobno w szał, gdy coś nie idzie po jej myśli.
9. Pracoholizm
Lady GaGa z Yoko Ono
W trakcie koncertu Lady GaGa 2 października 2010 roku w Los Angeles na scenie Orpheum Theater pojawiał się Yoko Ono, wdowa po Johnie Lennonie. Wraz z Lady GaGa artystka wykonała utwór "We Are Plastic Ono Band".
Amerykanka koncertuje jak szalona, a w międzyczasie komponuje utwory na nową płytę. Prasa wielokrotnie donosiła o zasłabnięciach GaGi w trakcie występów, jednak wokalistka nie godzi się na zwolnienie tempa.
Zanim powiecie, że robi to wszystko dla pieniędzy, nadmienię tylko, że Germanotta z własnej kieszeni wydała co najmniej kilkaset tysięcy dolarów na scenografię, tancerzy czy stroje. "Pieniądze, które zarabiam na muzyce, przeznaczam na show. Gdybym miała stworzyć spektakl jedynie z tego, co dostaję z wytwórni, to byłoby to bardzo marne przedstawienie" - argumentowała piosenkarka.
10. Lady GaGa jako punkt odniesienia
Niekończące się pasmo sukcesów ambitnej wokalistki sprawiło, że cały popowy rynek zaczął się przy pomocy GaGi definiować. Po muzykę mocno taneczną sięgnęły m.in. Cheryl Cole, Nelly Furtado, Miley Cyrus, Ke$ha, Selena Gomez czy Rihanna (singel "Only Girl In The World"). Najbardziej karykaturalnie wyglądało to w przypadku Christiny Aguilery. Ktoś wpadł na koszmarny pomysł, by Aguilerę - z jej dorobkiem! - wystylizować na coś gagopodobnego. Efekt był opłakany.
Image i kariera Lady GaGi prowadzone są perfekcyjnie. Mam jednak wrażenie, że jako konsumenci muzyki i popkultury, zamiast prawdziwego człowieka z prawdziwymi emocjami, otrzymaliśmy manekina, na który można założyć wszystko i który może powiedzieć cokolwiek, robota zaprogramowanego na prowokowanie, który po włożeniu żetonu odgrywa także przyjemną muzykę do tańczenia.
Michał Michalak