Johnny Cash pozdrawia. Historia jednej reklamy i jednego zdjęcia
Dokładnie 20 lat temu, 14 marca 2018 roku, w magazynie "Billboard" ukazała się specjalna reklama skierowana do środowisk niezbyt przyjaźnie nastawionych od Johnny’ego Casha. Wkrótce zdjęcie muzyka ze środkowym palcem skierowanym do obiektywu obiegło cały świat.
25 lutego 1998 roku odbyła się 40. gala rozdania nagród Grammy. Wśród nominowanych w kategorii album country znaleźli się: Alan Jackson ("Everything I Love"), Patty Loveless ("Long Stretch of Lonesome"), George Strait (“Carrying Your Love With Me"), Dwight Yoakam (“Under The Covers") oraz Johnny Cash (“Unchained").
Nagrodę za album roku, ku zaskoczeniu niektórych, odebrał właśnie 66-letni Cash za swój 82. album w karierze. Stworzył go we współpracy z cenionym producentem Rickiem Rubinem, a pojawiła się na nim plejada gwiazd - Tom Petty, Beck, Flea, Soundgarden, Josh Haden i Jude Johnstone.
Nieco ponad dwa tygodnie później Rick Rubin za zgodą Casha postanowił zamieścić ogromną reklamę w magazynie "Billboard" do wszystkich, którzy skutecznie ignorowali album doświadczonego muzyka.
"American Recordings (wytwórnia Casha - przyp. red.) i Johnny Cash chcieliby podziękować środowisku muzycznemu w Nashville oraz radiom country za wsparcie" - można było przeczytać w rogu strony. Jednak niektórzy mogli ominąć mały druk, zwłaszcza, że uwagę czytelnika skupiało przede wszystkim zdjęcie Casha ze skierowanym do obiektywu środkowym palcem.
"Johnny Cash może jest chory, ale jego duch walki nie maleje" - skomentowała całe zajście Karen Thomas z "USA Today".
Skąd natomiast pomysł na rozpętanie burzy przez Casha i Rubina w taki sposób? Wszystko przez radiostacje country, które postanowiły skutecznie i systematycznie ignorować dokonania artysty (zresztą nie tylko jego, ale wszystkich starszych wykonawców), a czas antenowy wypełniać młodszymi przedstawicielami gatunku - chociażby Shanią Twain i Garthem Brooksem.
Takie działania musiały spotkać się z odwetem. "Muzyka country stała się modna. Mamy nadzieję, że to otworzy oczy środowisku i ktoś w końcu powie: 'facet wygrał, robi najlepszą muzykę country w kraju, może powinniśmy to przemyśleć'" - mówił Rick Rubin, który osobiście zakupił reklamę w gazecie za 20 tys. dolarów.
Sam Cash postanowił nie komentować sprawy, a w czasie wybuchu całej afery był z żoną June na Jamajce.
Tłumaczyć zaczęły się natomiast rozgłośnie. "Radio nie jest głupie. Programiści i korporacje przeprowadzają wiele testów, aby dowiedzieć się, jaką muzykę trzeba grać. Jeśli na jego twórczość byłby ogromny popyt, to byłby odtwarzany" - wyjaśniał Steve Wonsiewicz z Radio & Records. Niektórzy przedstawiciele skrytykowanej części środowiska nie bawili się w tak subtelne komentarze i wprost nazwali reklamę z Cashem świętowaniem w bezczelny sposób.
Zwycięzca Grammy otrzymał natomiast poparcie od innych doświadczonych muzyków - Williego Nelsona, Merle Haggarda i George'a Jonesa.
"John mówił za nas wszystkich" - stwierdził Nelson, który wycięty fragment gazety powiesił we własnym autobusie koncertowym. "Wszyscy starsi artyści czują się w ten sposób. To największa obelga, gdy nie grają naszej muzyki" - mówił Jones.
Zdjęcie wyrażające tysiąc słów
Za samym zdjęciem, które stało się podstawą reklamy, również stoi interesująca historia. Fotografia powstała w 1969 roku w więzieniu stanowym w San Quentin, gdzie Johnny Cash zagrał koncert (który zresztą został w późniejszym czasie wydany jako album).
O wykonanie fotografii poproszono uznanego artystę, Jima Marshalla. Autor zdjęcia poprosił Casha, aby zapozował dla naczelnika więzienia. Cash postanowił więc zaprezentować się z wyciągniętym do aparatu palcem.
Istnieje jednak inna teoria, o której sam Cash wspominał w 2000 roku. Według niego idealny kadr powstał pod wpływem chwili. Cały koncert w San Quentin kręciła brytyjska ekipa telewizyjna Granada na potrzeby dokumentu dla BBC.
Spory wkład finansowy Brytyjczyków sprawił, że ekipa naciskała na będącego na scenie Casha, aby za wszelką cenę zdobyć dobre ujęcia. Przed wykonaniem utworu "I Walk The Line", muzyk rzucił do więźniów pod sceną: "Powiedzieli mi, musisz to zaśpiewać, musisz to zrobić, musisz stać w taki sposób lub zachowywać się w określony sposób" - krzyczał ze sceny.
Apogeum gniewu na telewizję przyszło jednak chwilę później, gdy operatorzy zaczęli zasłaniać mu publiczność. Cash w przypływie złości pokazał środkowy palec do kamery. Moment idealnie uchwycił Jim Marshall. Co ciekawe, w 1997 roku w swojej książce "Not Fade Away", fotograf wskazywał, że obie okoliczności były jak najbardziej prawdopodobne i nie był w stanie rozstrzygnąć, która wersja jest prawdą.
Zdjęcie na swoją publikację czekało prawie 30 lat, jednak po tym, jak ujrzało światło dzienne, stało się jednym z najbardziej kultowych zdjęć w historii muzyki. "To pewnie najczęściej kopiowane zdjęcie w historii fotografii" - podsumował autor.
Akcja - reakcja
Wracając natomiast do samego Casha i jego protestu - pokazanie środkowego palca branży wkrótce przyniosło mu namacalne korzyści. Po części radiostacje grające country zreflektowały się w swoich działaniach. Kierownictwo radia WSM (Kyle Cantrell i Bob Meyer) na znak pojednania zaoferowało nawet zorganizowanie koncertu muzyka w Ryman Auditiorium, a przede wszystkim transmisję na żywo całego występu na swoich falach. Wpływy miały zostać przeznaczone na cele charytatywne.
"Jesteśmy smutni, że on tak myśli o branży i uważa, że nie wspieramy jego działalności oraz albumu nagrodzonego Grammy" - wyjaśniał Cantrell.
Cash docenił starania radiowców, jednak szybko odpowiedział, że w nadchodzącym roku nie ma zamiaru dawać koncertów (muzyk był coraz bardziej schorowany i powoli wycofywał się z życia publicznego).
"Na wypadek, gdyby Johnny się zastanawiał, chcemy, aby wiedział, jak bardzo go szanujemy. Bez artystów takich jak on nie byłoby przemysłu muzycznego country. W WSM mamy głęboki szacunek do jego legendy i jesteśmy przekonani, że branża musi szanować takich ludzi" - mówiła Cantrell.