Fryderyki i hip hop: Gdzie szukać nici porozumienia?

Hip hop na sobotniej gali Fryderyków był nie do wypatrzenia /Łukasz Kalinowski /East News

Tegoroczna 25. gala rozdania Fryderyków, mająca być nowym otwarciem dla tej imprezy, niejako idealnie podsumowała relacje jakie od lat panują na linii ZPAV - przedstawiciele hip hopu. Raperzy, dziennikarze i szefowie wytwórni ponownie poczuli się upokorzeni, organizatorzy tłumaczą się ze swoich decyzji, a my sprawdzamy, czy jest możliwość, aby Fryderyki zmieniły się na tyle, aby zyskały w oczach sceny hiphopowej.

Historia relacji twórców Fryderyka, czyli Związku Producentów Audio Video (ZPAV) z przedstawicielami hip hopu jest pełna niezrozumienia, ignorancji i wpadek.

Nietrafione nominacje, przyznawanie nagród albumom, które na to nie zasłużyły (chociażby "legendarna" statuetka dla "Zakręconej" Reni Jusis - posłuchaj tytułowej piosenki!), kierowanie się bezpiecznymi wyborami i ogólnie niezrozumienie potencjału gatunku, o którym mowa, sprawiło, że raperzy niemal od samego początku spoglądali na Fryderyka jako na nagrodę, która równie dobrze mogłaby dla nich nie istnieć, a samą galę omijają szerokim łukiem.

Reklama

Ceremonia, która odbyła się 9 marca w Katowicach, a pokazywana była w TVN, wcale nie oczyściła atmosfery pomiędzy raperami a ZPAV-em. Po dyskusyjnym werdykcie o przyznaniu statuetek trzem płytom oraz pominięciu hip hopu w telewizyjnej transmisji, w wielu komentujących się zagotowało.

"Zakończcie ten Festiwal wstydu" - radził organizatorom imprezy Sokół, a Związek Producentów Audio Video, główny organizator, ceremonii, postanowił skomentować całą sytuację następująco:

- Hip hop jest dla nas równie ważnym gatunkiem jak pop, rock czy alternatywa, jednak scenariusz takiego wydarzenia jak uroczyste wręczenie Fryderyków jest determinowany przez wiele czynników: od czysto technicznych, jak dostępność artystów nominowanych, po program artystyczny, wymogi realizacji telewizyjnej czy budowaną narrację. Niemniej sam moment wręczenia statuetki nie umniejsza w żaden sposób randze nagrody - to ciągle ten sam Fryderyk, przyznany przez grono specjalistów zrzeszonych w ponad 1400-osobowej Akademii Fonograficznej - oświadcza Marek Staszewski, szef ZPAV.

Czy po sobotniej gali Fryderyków możemy mówić już o poważnym sporze na linii ZPAV - przedstawiciele branży hiphopowej?

Konfliktu nie ma, ale...

- Nie ma czegoś takiego jak jednolite środowisko hiphopowe, jedni się do Fryderyków zgłaszają, inni nie. Nie ma też mowy o otwartym konflikcie, za to głosy rozczarowania ze strony niektórych raperów są uzasadnione, bo to dziś najbardziej popularny gatunek, który został potraktowany po macoszemu - wyjaśnia nam dziennikarz Jarek Szubrycht.

O otwartej "wojnie" nie mówią również przedstawiciele branży, m.in. Rahim (MaxFlorec) i Marcin "Tytus" Grabski (Asfalt Records). Widzą jednak spory problemy, który z kolejnymi latami może doprowadzić do jeszcze większego oddalenia się przedstawicieli gatunku od tej nagrody.

- Ominięcie rozdania nagród hiphopowych w oficjalnej relacji ma niestety olbrzymie konsekwencje dla utraty zaufania do nagród ze strony sceny hiphopowej. Zaufania, które wydawałoby się w tym roku nieco drgnęło po doskonale moim zdaniem trafionych nominacjach. W przeciwieństwie do niektórych opinii, uważam że potrójna nagroda w tym roku niejako spadła z nieba. Było tyle do ugrania. Szkoda, że ktoś wywrócił stół - twierdzi Tytus.

- Hip hop zawsze był traktowany po macoszemu. Dopóki się to nie zmieni, dystans będzie się powiększał - tłumaczy Rahim.

Co zrobić, aby było lepiej?

Mleko się rozlało, sytuacja z ominięciem hip hopu podczas transmisji telewizyjnej Fryderyków to już przeszłość, możemy dalej rozprawiać o skandalicznej decyzji organizatorów, ale raczej niczego to nie zmieni. Dlatego warto zastanowić się, co zrobić, aby Fryderyki choć trochę urosły w oczach raperów i wytwórni hiphopowych.

- Zmiany są możliwe i potrzebne, ale do tego niezbędna jest próba zrozumienia racji drugiej strony i otwartość na dialog. Jeśli się pojawią, nie widzę powodu, by błędy nie mogły być naprawione. Wszystkim powinno zależeć na tym, by tego rodzaju nagrody budziły pozytywne emocje i dyskusję wokół muzyki, a nie wokół kwestii organizacyjnych - tłumaczy Jarek Szubrycht.

W podobnym tonie wypowiada również Tytus, który zwraca jednak uwagę na fakt, wspomniany kompromis jest niezwykle trudny do wypracowania. Na zupełnie inną rzecz zwraca uwagę Rahim. Jego zdaniem hip hop powinien trafiać też do kategorii ogólnych, tak jak dzieje się to chociażby w przypadku Grammy.

Sprawdź tekst utworu "Flary" w serwisie Teksciory.pl!

- Kasia Nosowska czy choćby bohater ostatniej gali - Dawid Podsiadło, potrafi dostać kilka statuetek, w kilku różnych kategoriach. Reprezentant naszego środowiska może dostać najwyżej jedną figurkę (lub ew. ex aequo), ponieważ hip hop postrzega się marginalnie - komentuje Rahim.

Sporo konkretów wymienia Marcin Flint (Interia, "Gazeta Magnetofonowa", Red Bull), jednak zachowuje też odpowiedni poziom sceptyczności, co do ich realizacji.

- Fryderyki są po nowym starcie, a wyszło jeszcze gorzej niż zawsze. Na pewno da się uszczelnić regulamin, sprofesjonalizować produkcję ceremonii, zadziałać PR-owo. Z mojej perspektywy największym problemem nominacji jest to, że ogrom akademików wybiera z płyt, których w większości nawet nie posłuchało, bo gdzieś słyszeli, bo wytwórnia, bo staż, bo ładna okładka. Byłbym za preselekcją płyt jury z hiphopowej branży. Ustalenie gremium, z którego cała branża hiphopowa byłaby zadowolona, wydaje się niewykonalne. Zbyt wiele tu sprzecznych interesów, wizji i resentymentu - stwierdza.

Sprawdź tekst utworu "Tamagotchi" w serwisie Teksciory.pl!

Marek Staszewski ze ZPAV przyznaje, że Związek dostrzega problemy i rozumie, dlaczego raperzy mogli oddalić się od nagrody i całej otoczki z nią związanej.

- Bardzo nam zależy, by Fryderyki były świętem całej branży muzycznej i z przykrością obserwujemy pewien dystans środowiska hiphopowego. W jakiś sposób rozumiemy jednak, z czego to wynika i jesteśmy otwarci na rozmowę, bo także zwyczajnie, po ludzku, brakuje nam naszych kolegów na wspólnym święcie. Ideą nagrody Fryderyk jest konsolidacja środowiska i stworzenie platformy do komunikowania trendów i istotnych wydarzeń na rynku muzycznym, dlatego cały czas szukamy rozwiązań, które z jednej strony będą satysfakcjonujące dla branży hiphopowej, z drugiej zaś wpiszą się w ramy tak uznanego konkursu, jakim jest nagroda Fryderyk. Mamy nadzieję, że przedstawiciele hip hopu wesprą nas w tych poszukiwaniach, angażując się we wspólną pracę nad przyszłością Fryderyków, do której serdecznie ich zapraszamy - mówi.

Jeżeli nie Fryderyki, to co?

Jeżeli Fryderyki dla części raperów to nagroda, która jest bez znaczenia, to może czas stworzyć imprezę, na której przyznawano by statuetki doceniane przez większość przedstawicieli gatunku?

Pomysł stworzenia osobnej nagrody wywołuje wśród moich rozmówców, delikatnie mówiąc, mieszane uczucia.

- Jest jedna rzecz, której bardziej się boję od hiphopowych Fryderyków, to jest rozdawanie corocznych nagród przez same środowisko, które w praktyce jest szalenie podzielone i skłócone. Boję się też, wpływu samozwańczych "ekspertów" od hip hopu, którzy już przebierają nogami by zza ekranu komputera decydować, kto naprawdę osiągnął sukces na scenie - twierdzi szef Asfalt Records.

W pogodzenie interesów wszystkich interesów hiphopowego światka nie wierzy również Flint. - [Środowisko] jest poróżnione, egocentryczne, nienauczone kompromisu. Pod hasłem hip hop mamy dziś federację księstewek. W sumie nic dziwnego - czym innym jest hip hop, czym innym trap w służbie miejskiego popu, czym innym hardcore'owy rap. Niewiele te obozy łączy - wyjaśnia.

Według Jarka Szubrychta nowe nagrody muzyczne, mimo wszystkich problemów związanych wokół, to szansa na kolejne dyskusje o muzyce, a jak wiemy, w opinii publicznej nie jest jej nigdy zbyt wiele.  

Tutaj pojawia się jednak "ale" - czy gala, na której rozdawane będą nagrody tylko dla raperów i osób związanych z gatunkiem - mogłyby trafić do szerszego grona odbiorców. Do kogoś, kto nie utrzymuje stałego kontaktu z hip hopem. Bez udziału mediów ogólnopolskich wydaje się, że byłyby to kolejne statuetki przyznawane we własnym gronie, o których dyskutowano by też we własnym gronie. Podsumowując, nie zmieniłoby się nic.

Sprawdź tekst utworu "Alcatraz" w serwisie Teksciory.pl!

Jaka więc w przyszłości będzie wyglądać stosunek hip hopu do Fryderyków? Albo dotychczasowy bojkot ze strony niektórych wytwórni rozszerzy się na kolejnych przedstawicieli, co doprowadzi do jeszcze bardziej absurdalnych nominacji i wybieranych zwycięzców, albo krytyka i potencjalna współpraca przełożą się na zdecydowane zmiany, które sprawią, że najpopularniejszy gatunek w Polsce, w końcu otrzyma odpowiednie należyte dla siebie miejsce podczas gali Fryderyków i na polskiej scenie muzycznej.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Fryderyki | hip hop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama