U2 było na krawędzi rozpadu

Bono ujawnił, że w 1991 roku, u szczytu sławy chciał rozwiązać zespół U2. W wywiadzie, opublikowanym w niedzielę (2 października) na łamach dziennika "La Repubblica" wyjaśnił, że do tej decyzji skłaniały go problemy rodzinne jego i pozostałych muzyków oraz kryzys twórczy.

Bono zastanawia się nad przyszłością U2 - fot. Jemal Countess
Bono zastanawia się nad przyszłością U2 - fot. Jemal CountessGetty Images/Flash Press Media

Motywem powrotu do wspomnień sprzed 20 lat jest przygotowany właśnie film "From the sky down" w reżyserii Davisa Guggenheima. Dokumentuje on historię powstania płyty "Achtung baby", która - jak się podkreśla - uratowała zespół i sprawiła, że muzycy odstąpili od planów rozwiązania zespołu.

"Teraz nadszedł moment, by ujawnić publiczności ten nasz sekret" - powiedział Bono rzymskiej gazecie.

"Dzisiaj - wyjaśnił - znajdujemy się w takiej samej sytuacji, jak wtedy. Jesteśmy w miejscu, w którym powracamy do pytania: czy ludzie naprawdę potrzebują nowej płyty U2? My już ich tyle wydaliśmy. Jeśli nie ma uzasadnionego powodu, by znów pojawić się na rynku, lepiej dać sobie spokój" - stwierdził Bono.

Wspominając chwile, gdy zespół przystępował do pracy nad albumem "Achtung baby" w Berlinie, przyznał: "Byliśmy na ostatnich nogach (..) Totalna depresja. Kłótnie dobrze robią, pozwalają wyrazić siebie i argumentować. Cisza, taka cisza, jest groźniejsza".

"Między nami był chłód. Temperatura na zewnątrz była poniżej zera, ale w studiu nagraniowym było jeszcze zimniej" - wspomina lider U2.

Bono wyjaśnił przyczyny kryzysu: "Poszukiwaliśmy muzyki, której nigdy nikt wcześniej nie słyszał - to był nasz narkotyk. Tak było zawsze i wciąż tak jest. Wiem, zrobiliśmy ważne rzeczy w świecie rocka, ale muzyka, którą graliśmy do tamtego momentu, była czymś, co mógł grać każdy, a w wielu przypadkach, jak w 'Rattle and Hum', to było straszliwe deja vu. W tym momencie wybór był następujący: albo wymyślimy coś nowego albo wracamy do domu".

Zapytany o to, co uratowało wtedy grupę przed rozwiązaniem, odparł: "Powoli zaczęliśmy uświadamiać sobie, że mamy coś w ręku".

Za przełomowy moment uznał nagranie piosenki "One". "To ona wszystkich pogodziła" - wyznał. Opowiedział również o pobycie zespołu w Berlinie w chwili, gdy upadał tam Mur i gdy wszyscy poszli w nocy świętować to wydarzenie:

"Wokół nas byli wściekli ludzie, którzy wykrzykiwali niezrozumiałe slogany. Dopiero później zdaliśmy sobie sprawę z tego, że znaleźliśmy się w środku manifestacji neonazistów, którzy protestowali w obronie Muru" - opowiada.

Zobacz teledysk "One" autorstwa Antona Corjina:


Na pytanie, czy wciąż istnieje ryzyko, że U2 może się rozpaść, Bono odpowiedział : "Nie wiem, zobaczymy. Dla wielu ludzi, także Włochów, U2 stało się wiarą , a bycie misjonarzem to olbrzymia odpowiedzialność" - stwierdził.

"Stworzyliśmy wielką muzykę, graliśmy na ogromnych przestrzeniach. Teraz, jeśli chcemy przeżyć, musimy powrócić do małych miejsc, do małej muzyki" - ocenił Bono.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas