Sorry, Kraków
Niedzielnym (24 lutego) koncertem w krakowskim klubie Studio rozpoczęła się "wiosenna" trasa Marii Peszek. Artystka ruszyła w Polskę z materiałem z albumu "Jezus Maria Peszek".
Gdybym był radykalnie prawicowym publicystą, tobym po niedzielnym koncercie napisał tak: W Krakowie wystąpiła antypolska, antykościelna, obsceniczna piosenkarka, która za nic mając wartości pielęgnowane od pokoleń, wykrzyczała ze sceny swoje nihilistyczne przesłanie. Nihilizm oraz pogarda dla ojczyzny, Kościoła i rodziny wylały się ze sceny, zatruwając umysły małopolskich lemingów. Ponadto Maria Peszek obraziła uczucia religijne milionów Polaków, przywdziewając atrapę korony cierniowej, czym jasno dowiodła, jakie są jej prawdziwe intencje.
Prawda, że się nadaję?
Ale ponieważ nie jestem radykalnie prawicowym publicystą, to muszę zacząć jeszcze raz.
Konstrukcja "wiosennych" koncertów Marii Peszek wygląda następująco: najpierw wokalistka wykonuje po kolei wszystkie utwory z albumu "Jezus Maria Peszek", później wychodzi na scenę w świecącej na czerwono koronie cierniowej i z palącymi się gwoździami w dłoniach, by zaśpiewać "Personal Jesus" Depeche Mode, a następnie prezentuje swoiste "the best of" swoich pierwszych dwóch albumów - "Miasto manii" i "Marii Awarii". Tyle że w zmienionych, żywszych aranżacjach.
Najlepiej sprawdza się ta pierwsza część. Utwory z "Jezus Maria Peszek" trafiają na podatny grunt, bo po pierwsze, są doskonale napisane, a po drugie werbalizują to, co jeszcze niedawno było tematem tabu - na przykład niechęć do macierzyństwa.
Reakcje publiczności potwierdzają, że to właśnie Maria Peszek jak nikt inny potrafi się porozumieć z pokoleniem, którego wyznawane wartości budzą przerażenie ich dziadków i babć. Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, gdy widownia zachowuje się jak na poetyckim slamie, spontanicznie reagując na poszczególne wersy.
Wykonanie utworu "Nie wiem, czy chcę", w którym Maria Peszek śpiewa "Nie posadzę drzewa / Nie zbuduję domu/ (...) Nie urodzę syna/ Nie posadzę drzewa / Nie wiem, czy chcę rozmnażać się", przypominało rozmowę między wokalistką a publicznością. Widać było, że sama Peszek jest zaskoczona, z jak żywiołowym przyjęciem spotykały się niektóre wersy.
Wersy dla wspomnianych babć i dziadków ze wszech miar kontrowersyjne. "Pan nie jest moim pasterzem / A niczego mi nie brak / (...) Pan nie prowadzi mnie / Sama prowadzę się / Jak chcę / Gdzie chcę"; "Lepszy żywy obywatel / Niż martwy bohater / Sorry Polsko"; "Męczy mnie Polska / Wisi mi krzyż / Chwyć mnie o za włosy / Oprzyj o ścianę / Kochaj aż całkiem / Myśleć przestanę" - te "szokujące" zdania roztrząsane są dziś na prawicowych portalach i oczywiście można się oburzać, proszę bardzo, ale należy pamiętać, że niektórzy naprawdę nad dobro ojczyzny przedkładają dobry seks, a problemy narodowe mniej im ciążą niż problemy egoistycznie własne. Maria śpiewa właśnie do nich.
Michał Michalak, Kraków