Rammstein dał ognia!
Niezwykłe połączenie ciężkiej muzyki z efektownymi pokazami pirotechnicznymi - takiego show, jakie w piątek (27 listopada) w katowickim Spodku dała grupa Rammstein, dawno w Polsce nie było.
Spodek był wypełniony po brzegi, bo wszystkie bilety zostały dawno wyprzedane. Nic więc dziwnego, że zorganizowano drugi występ Niemców - Rammstein zagra ponownie 12 marca 2010 roku w Łodzi.
Początek już pokazał, że będzie ostro - zespół wszedł przy dźwiękach intro, rozwalając siekierami ścianę, która zasłaniała całą scenę. Na początku zagrali "Rammlied", następnie "Bückstabü" i "Waidmanns Heil".
Już podczas tych utworów zespół wprowadził fanów w mroczny ciężki klimat poprzez nie tylko muzykę, ale efekty świetlne, dymy i wybuchy oraz palącą się scenę. Ognie strzelały z każdej możliwej części sceny, to w górę to w dół, to w stronę fanów to pomiędzy muzykami. Wkrótce doszły strzały sztucznymi ogniami.
Zespół zaskoczył kolejnym efektownym strzałem rakiety, która przeleciała nad całym Spodkiem i wybuchła nad fanami siedzącymi w loży. Mocny punkt.
Podczas "Benzin" na scenie znalazł się dystrybutor ze stacji benzynowej. Z "pistoletu" dystrybutora wokalista Till Lindemann strzelał ogniem po całej scenie i w stronę publiczności. Pojawił się również "fan", który oberwał ogniem i biegał po scenie paląc się.
Po tym wszystkim doszło do tradycyjnej "bójki" między Tillem a klawiszowcem Flake'em. Po wygranej bójce wokalista wjechał na 6 metrów w górę i z tej wysokości wylał rzekę ognia na miejsce gdzie leżało ciało klawiszowca.
Podczas "Du Hast" nie było nikogo, kto by zajmował miejsce siedzące. Cały Spodek śpiewał z zespołem, a skaczące tłumy sprawiły, że podłoga drżała.
W setliście nie mogło zabraknąć kontrowersyjnego "Pussy", promującego nową płytę "Liebe Ist Für Alle Da". W trakcie utworu wokalista wjechał na scenę z dwumetrowym penisem i jeżdżąc nim od lewej do prawej części sceny na publiczność wylał setki kilogramów piany. Utwór zakończył się ogromną ilością konfetti, która zasłoniła kompletnie scenę na kilkanaście sekund. Zespół zniknął.
Oczywiście nie był to koniec - Niemcy wrócili na pierwszy bis, by zagrać "Sonne", "Haifisch" (Flake wsiadł w ponton i popłynął na rękach publiczności) i "Ich Will". Na tym ostatnim, każde uderzenie w bęben powodowało jakiś wybuch na scenie. Po ponownym nawoływaniu zespół powrócił, by ostatecznie pożegnać się utworem "Engel". Wokalista miał ubrane 3-metrowe anielskie skrzydła. Po rozłożeniu skrzydeł zaczęły się one palić i strzelać petardami.
Takiego show jeszcze Polska nie widziała. Niesamowite efekty. Muzyką wprowadzili cały Spodek w mroczny i ciężki klimat. I o to chodziło...
Bartosz Nowicki, Katowice
Czytaj także:
Zobacz teledyski Rammstein na stronach INTERIA.PL.