Reklama

Najgorszy album U2?

Chyba żadna płyta w dyskografii U2 nie budzi takich kontrowersji i emocji jak wydany 15 lat temu (3 marca 1997 roku) album "Pop".

Dziewiąty studyjny album Irlandczyków kontynuował obraną na wielkich poprzednikach: "Achtung Baby" i "Zooropa", ścieżkę brzmieniowych eksperymentów. U2 nie bali się sięgnąć do muzyki tanecznej, elektronicznej, wykorzystać perkusyjne loopy, programming czy sample. Grupa, w towarzystwie producenta i DJ-a Howiego B, regularnie odwiedzała kluby taneczne, by bezpośrednio zapoznać się z rozkwitającą wówczas sceną muzyki dance. Z tym że o ile na poprzednich albumach eksperymentowanie przyniosło wybitne efekty, to tym razem - w opinii wielu - doszło do przesycenia.

Reklama

Czy winny temu stanowi rzeczy był brak czasu i pośpiech U2 w kompletowaniu albumu? Za zgodą zespołu menedżer Paul McGuinness zabukował grupie trasę koncertową jeszcze przed ukończeniem wydawnictwa. A kwartet nie chciał wyruszyć w tournée bez nowego materiału. Czy to właśnie z tego powodu - jak to ujął Bono - "przekaz albumu jest inny, niż zamierzano"?

Atmosfery w pracującym pod presją zespole nie łagodził fakt, że w początkowym etapie nagrań nie uczestniczył perkusista Larry Mullen jr., który m.in. zmagał się z problemami zdrowotnymi. Z tego powodu U2 zarzucili wypróbowaną metodę pracy nad muzyką, a do głosu doszły indywidualne zainteresowania członków grupy pracujących nad płytą osobno. Sam Mullen twierdzi, że decyzja kolegów o rozpoczęciu prac nad "Pop" w tercecie, zabolała go. Kiedy perkusista wrócił już do studia, operowane plecy nie pozwalały mu w pełni zaangażować się w nagrywanie "Pop".

Zobacz klip do utworu "Discotheque":


A czas uciekał. Premiera "Pop" planowana była na grudzień 1996 roku. Ostatecznie płyta ukazał się 3 marca 1997 roku, na kilka tygodni przed planowaną w kwietniu trasą koncertową. Zespół był w takim pośpiechu, że wokalista Bono rejestrował partie wokalne do "Last Night on Earth" ("Ostatnia noc na ziemi")... ostatniej nocy przed ostatecznym zamknięciem sesji nagraniowej!

Członkowie U2 nie ukrywają zresztą, że płyta nie została ukończono i nagrana w takim kształcie, jak to sobie wyobrażali. Znamienne jest to, że wiele utworów z "Pop" zostało po latach nagranych na nowo. "Discotheque", "If God Will Send His Angels", "Staring at the Sun", "Last Night on Earth", "Gone" i "Please", które później trafiły na składanki singli, otrzymały nowe miksy i aranże. A z perspektywy czasu muzycy nieprzychylnie wypowiadają się o swoim najbardziej osobliwym dziele.

"Ta płyta to kompromis. To był szalony okres, kiedy wszystko się nawarstwiło, staraliśmy się skończyć płytę i jednocześnie organizować nadchodzące tournée. A jeżeli jakiegoś utworu nie da się odpowiednio zmiksować, to zazwyczaj oznacza to, że coś jest nie tak" - komentował gitarzysta The Edge.

"Gdybyśmy mieli dwa lub trzy miesiące czasu, ta płyta wyglądałaby zupełnie inaczej. Chciałbym pewnego dnia znów popracować nad tymi piosenkami, by poświęcić im tyle czasu i uwagi, na ile zasługują" - twierdzi Larry Mullen jr.

Zobacz U2 wykonujących "Mofo":


Inne spojrzenie na sesję nagraniową rzuca menedżer Paul McGuinness.

"W rzeczywistości mieli mnóstwo czasu. Ten album ucierpiał z powodu zbyt wielu kucharzy kręcących się w kuchni. Pracowało nad nim tak wiele osób, zatem nie dziwi mnie, że album nie wyszedł taki, jak powinien. Wówczas też po raz pierwszy dotarło do mnie, że technologia wyrwała się spod kontroli" - ocenił, prorokując naturalne i rockowe brzmienie kolejnych płyt podopiecznych.

"Trudno jest jednoznacznie ocenić ten album. 'Pop' nie posiada tożsamości, bo ma ich zbyt wiele" - to znowu The Edge plujący we własne gniazdo.

Zobacz klip do utworu "Please":


"Ten album zaczyna się na imprezie, a kończy na pogrzebie" - wyrazista wypowiedź Bono koresponduje z oceną gitarzysty. "Nie wystarczy świetny tekst, nie wystarczy dobry pomysł czy znakomita melodia. Wiele rzeczy musi zagrać razem, a ty musisz mieć umiejętność ułożenia i zweryfikowania tego wszystkiego. Powinniśmy jeszcze raz zmiksować ten album i uczynić go takim, jaki miał być" - dodaje frontman U2.

Czy "Pop" jest najsłabszym albumem w historii U2? Być może całościowo płyta się nie broni, po latach zestarzały się również wszystkie nowoczesne tricki studyjne, które w 1997 roku wydawały się być innowacyjne. Większość fanów U2 zgodzi się chyba również z tezą, że na dziewiątym studyjnym albumie Irlandczyków znalazło się kilka znakomitych kompozycji, jedne z najwybitniejszych w dyskografii U2 (patrz wyżej na listę singli).

Co chyba najbardziej symptomatyczne, to "Pop" wciąż budzi emocje i jest przedmiotem dyskusji. W przeciwieństwie do kolejnych albumów, które ponoć były wyrazem powrotu U2 do formy. Wielu fanów zespołu uważa jednak, że "Pop" to ostatni wielki album U2.

Zobacz klip do utworu "If God Will Send His Angels":


Co sądzicie o albumie "Pop"? Czy Waszym zdaniem to najsłabsza płyta U2 czy może najmniej doceniany album Irlandczyków? Czekamy na opinie i komentarze!

Czytaj także:

Ryzyk-fizyk U2 - w rocznicę płyty "Achtung Baby"

Gdy U2 byli jeszcze chłopcami - 30 lat od debiutanckiej płyty "Boy"

Jak oni zaczynali, czyli przegląd "openerów" U2

Zobacz teledyski U2 na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: płyta | pop | albumy | U2 | album
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy