"Miłość": Ciemna strona yassu
Po "Miłości" Micheala Hanekego i "Miłości" Sławomira Fabickiego, dokument Filipa Dzierżawskiego to trzeci film o tym tytule, który trafia w ostatnich miesiącach na ekrany polskich kin. Temat? Miłość. Przez duże M.
W kolorze wina
W jesienno-zimowej kolekcji Figl odnajdziemy inspiracje prosto z natury: z kolorów leśnych owoców i wina. Malina, burgund czy wiśnia nieodłącznie kojarzą się z jesienią i sezonem spadających liści. Sukienki w kolorze królewskiego bordo są hitem tego sezonu. Barwa burgund jest niezwykle eleganckim i współgrającym z barwami jesieni kolorem. Idealnie komponuje się z butelkową zielenią, spatynowanym złotem czy klasycznym, stonowanym beżem.
Dokument Filipa Dzierżawskiego to nie tylko próba przybliżenia historii legendarnej yassowej grupy, reżyser wykorzystuje bowiem współczesny kontekst - w 2009 roku Miłość miała reaktywować się na koncert w ramach katowickiego Off Festivalu - by opowiedzieć o trudnej muzycznej przyjaźni członków grupy. Na pierwszym planie tej opowieści znajdują się bowiem relacje między trójką muzyków: lidera zespołu i kontrabasisty Tymona Tymańskiego, saksofonisty Mikołaja Trzaski oraz pianisty Leszka Możdżera.
Już sam początek filmu wyznacza nam tematyczny szkielet tej dokumentalnej opowieści. Tymański, Trzaska i Możdżer - wspomagani przez drugiego saksofonistę Miłości Macieja Sikałę oraz perkusistę Kubę Satruszkiewicza (w zastępstwie tragicznie zmarłego Jacka Oltera) - spotykają się po latach w sali prób, by podjąć próbę jednorazowej reaktywacji zespołu. Najbardziej sceptyczny wobec idei "powrotu dinozaurów yassu" od początku pozostaje Trzaska. To właśnie ciche spięcia między nim a pozostałymi muzykami stanowią punctum tego dokumentu. Nad koncepcją comebacku od początku unosi się bowiem czarna chmura katastrofy; widz zaś, podglądając muzyków w sali prób, instynktownie czuje, że film Dzierżawskiego nie zakończy się happy endem.
Zanim jednak dobrniemy do końca seansu, reżyser przedstawi nam również historię Miłości. Wykorzystując dostępne materiały archiwalne, min. fotografie z prywatnych kolekcji artystów oraz amatorskie nagrania wideo, rekonstruuje najważniejsze wydarzenia z działalności zespołu. Do tego dochodzą wypowiedzi samych muzyków, wśród których prym wiedzie oczywiście nieokiełznany Tymański (nota bene, będący również koproducentem filmu). Tymon kwieciście i bez ceregieli ujawnia pikantne szczegóły z historii grupy, Trzaska dodaje swoje wspomnienia (najzabawniejsze są ich próby określenia relacji, jaka łączyła ich w młodości: "Czy byliśmy gejami? Jeśli tak, to skutecznie wyparłem to ze świadomości" - śmieje się Trzaska).
Przyjaźń między tą dwójką okazuje się fundamentem Miłości, w opozycji do memuarowych zwierzeń Dzierżawski konsekwentnie rozwija również współczesny wątek. Kolejne fragmenty z prób ujawniają coraz większy rozłam wewnątrz zespołu: okazuje się, że o ile Tymański i Możdżer próbują podjąć ryzyko reaktywacji, Trzaska pozostaje sceptyczny, uznając ideę powrotu po latach za wyłącznie komercyjne, nie muzyczne wydarzenie.
Ogląda się to wszystko dość płynnie, nie znaczy to jednak, że "Miłość" pozbawiona jest wad. Podstawowym mankamentem filmu Dzierżawskiego jest klaustrofobiczność i wsobność tej opowieści. Reżyser zdecydował się, że o losach grupy opowiadać będą sami członkowie zespołu. W efekcie jest to trójgłos między Tymańskim, Trzaską i Możdżerem (Sikała pełni tu rolę towarzyszącą, z kolei Olter pojawia się wyłącznie w materiałach archiwalnych oraz przy okazji wspomnienia choroby, która doprowadziła go do samobójstwa). Bardziej wewnętrzne porachunki niż próba obiektywnego spojrzenia z zewnątrz na niewątpliwie jeden z największych fenomenów muzycznych ostatnich dwóch dekad.
Drugim zarzutem wobec "Miłości" jest pewien rodzaj braku dokumentalnego autentyzmu. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że wiele współczesnych scen zostało zwyczajnie zainscenizowanych. Takim momentem jest z pewnością rozmowa Tymona z Możdżerem, kiedy dwa dni przed planowanym koncertem na Off Festivalu oznajmia on pianiście, że z występu zrezygnował Maciej Sikała. Mało spontaniczna reakcja Możdżera zdradza "odegranie" całej sceny.
Powoli odkrywam więc finałową kartę tego dokumentu. Do koncertu w Katowicach Miłość przystąpiła tylko z dwoma muzykami z oryginalnego składu. O Sikale wspomniałem przed chwilą, wcześniej z projektu zrezygnował Mikołaj Trzaska (o jego odejściu dowiemy się jednak dopiero z gwałtownej reakcji Tymona, który jadąc autem złorzeczy na kolegę). Dokument Filipa Dzierżawskiego najciekawszy wydaje mi się właśnie jako opis fiaska muzycznego powrotu, nie jako muzyczna biografia. Najbardziej pozytywną postacią tej opowieści okazuje się zaś Mikołaj Trzaska - jedyny, który o muzyce wciąż myśli w bezkompromisowy sposób. Reszcie składu legendarnej Miłości można po tym seansie zarzucić zdradę ideałów oraz utratę miłości do muzyki (zarówno Tymon, jak i Możdżer pokazani są tu na rozdrożu muzycznej kariery - ten ostatni zwierza się wprost ze swojego zwątpienia w sens uprawianej przez siebie muzyki).
6,5/10