Reklama

"Mamy ich plakat w łazience"

- W kilku miejscach sam dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy - tak Michał Smolicki z zespołu Bad Light District komentuje wybór dziesięciu płyt, bez których nie byłoby jego formacji.

Przypomnijmy, że początkowo Bad Light District był stricte solowym i autorskim projektem Michała Smolickiego, na co dzień będącego perkusistą formacji New York Crasnals. Dziś Bad Light District to kwartet, w którym obok lidera występują: Jacek Dąbrowski (gitara), Łukasz Lembas (bas) i Maciek Pietrzyk (perkusja).

Zespół wydał właśnie nową płytę "Nothing Serious". Albumu możecie posłuchać na profilu Bad Light District w serwisie Muzzo.pl.

Sprawdź "Nothing Serious" w Muzzo.pl!

Reklama

Z okazji premiery płyty poprosiliśmy krakowskich muzyków o stworzenie listy dziesięciu albumów, bez których nie wyobrażają sobie zespołu Bad Light District.

- Zdecydowaliśmy nie wartościować płyt, a kolejność jest przypadkowa - zaznacza Michał Smolicki przed lekturą zestawienia, które możecie przeczytać poniżej.

Karate - "Karate"
Zapomniane już nieco trio z Bostonu zostawiło po sobie kilka niebanalnych płyt, które mimo iż czerpią pełnymi garściami z tradycyjnych rockowych rozwiązań, tworzą zupełnie nową jakość. Muzyka Karate jest nieprzekombinowana, choć czasami zaskakuje jakimś nieoczywistym podziałem rytmicznym. Proste, często surowe struktury piosenek, pozwalają się skupić na tym, co najważniejsze - świetnym melodiom i charyzmatycznemu wokaliście.

Posłuchaj utworu "Every Sister " z płyty "Karate":

HiM - "Peoples"
W doskonałym świecie muzyka chicagowskiego HiM byłaby obecna w każdej radiostacji. "Peoples" to nie jest debiut, ale właśnie na tym albumie w najlepszy sposób połączyli wręcz wirtuozerskie umiejętności z lekkostrawnością kompozycji. Przemyślane, docyzelowane, pełne niesamowicie pięknych melodii piosenki, zagrane są z absolutną finezją. Grają tak dobrze, że prawdopodobnie sprzedali swe dusze diabłu.

Posłuchaj utworu "What's Up Tonight" z albumu "Peoples":

Tortoise - "A Digest Compendium Of The Tortoise's World"
Post-rock w najlepszej postaci. Płyta cudownie balansująca na przepaściach melodyjności, magnetyczna i wciągająca od pierwszych minut. Niby coś tam już było, gdzieś słyszeliśmy podobne rozwiązania... To jednak tylko tkanka wierzchnia. W środku bulgoczą pomysły, mieszają się style, a całość odbija się świetnie konstruowanej gitarowej przestrzeni. Oszczędność środków, trochę szczerego bałaganu, przy głęboko przemyślanym pomyśle. "Te se ne vrati".

Posłuchaj utworu "Ry Cooder" z kompilacji "A Digest Compendium Of The Tortoise's World":

Modest Mouse - "Moon & Antarctica"
Absolutne dzieło sztuki. Płyta wciągająca od pierwszej do ostatniej nuty, posiadająca wiele wymiarów, które odkrywać można w nieskończoność. Isaac Brock swoje piosenki może zarówno wyszeptać, jak i wykrzyczeć, a emocje które chce przekazać, zawsze są wiarygodne. "Moon & Antarctica" to płyta doskonale przemyślana przez zespół, który trzyma się konsekwentnie kierunku wyznaczonego na poprzednich albumach, nagrana przez w pełni ukształtowanych muzyków, świadomych każdego dźwięku jaki generują. Teksty są tu równie ważne jak muzyka, a balans między nimi wart pokazania jako wzorcowy. Najważniejszy dla nas jest jednak klimat płyty i poziom wrażliwości, jaki w sobie niesie. Bez tego albumu świat dawno by się zawalił.

Posłuchaj utworu "Gravity Rides Everything" z albumu "Moon & Antarctica":

Can - "Ege Bamyasi"
Gdyby pochodzili z Wysp Brytyjskich bądź z Ameryki, cieszyliby się dzisiaj statusem jednego z najważniejszych zespołów w historii. Byli jednak z Niemiec, więc świadomość ich dokonań jest dość znikoma, a łatka "krautrock" nadana przez zazdrosnych Brytyjczyków prędzej odstraszy niż zachęci. Zupełnie niesłusznie. Can to jeden z niewielu zespołów, który nigdy nie zaprzestał poszukiwań, nie zachodząc przy okazji w ślepą uliczkę. Każda ich płyta wciąż nieźle kąsa, ale "Ege Bamyasi" wymieniamy ze względu na obecny tam "Vitamin C".

Zobacz Can wykonujących "Vitamin C":

Sonic Youth - "Washing Machine"
Ten zespół od lat pokazuje, że można napisać świetną piosenkę, nie trzymając się specjalnie jakichkolwiek zasad "songwritingu". Album ten zamyka chyba najlepszy okres działalności Sonic Youth, zapoczątkowany pod koniec lat 80. płytą "Daydream Nation". Ciężko nazwać słowami "to coś", co najbardziej wciąga w ten, jak i pozostałe wspomniane albumy. Posługując się nomenklaturą piłkarską możnaby rzec, że jest to duża wymiana pozycji, krycie strefą i ostro bite piłki...

Zobacz klip do "Little Trouble Girl" z "Washing Machine":

Tame Impala - "InnerSpeaker"
Na początku można odnieść wrażenie, że ta płyta to kolejny rock'n' rollowy szwindel. "InnerSpeaker" brzmi tak perfekcyjnie, że datę powstania albumu możnaby wskazać na lata 60. czy 70. Niejako przy okazji wypełniona jest po brzegi piosenkami fenomenalnymi. Psychodeliczny rock z popowym zacięciem. Coś jak Beach Boys na kwasie. Absolutny fenomen.

Zobacz klip do "Solitude Is Bliss " z albumu "InnerSpeaker":

Robotobibok - "Jogging"
Kiedy usłyszeliśmy to pa raz pierwszy pomyśleliśmy, że to nie może być zagrane przez ludzi. Absolutna świeżość, wyjątkowość, tak nikt nie brzmiał i nie grał w tym kraju. Prawdziwy kop w kierunku szukania czegoś swojego w graniu na instrumencie. Do dziś uważamy Kubę Suchara za najlepszego polskiego bębniarza, również będąc pod wrażeniem z tego, co zostało z Robotobiboka, czyli Mikrokolektywu. Nawet mamy plakat w łazience (zespołu).

Posłuchaj utworu "Sonda" z płyty "Jogging":

The Cinematic Orchestra - "Motion"
Powinno być "Emotion". Pierwsze poważne zauroczenie i zatracenie muzyczne. Piękna płyta, do której wracamy zawsze z przyjemnością. Trudno o lepsze połączenia orkiestrowych zabiegów, z pięknie wędrującymi przez cały krążek bębnami i kontrabasem. Świetny przykład wokalnej współpracy z jazzującym składem, płyta szlachetna, leczy chorych, uzdrawia dzieci, wskazuje drogę ślepym.

Zobacz The Cinematic Orchestra wykonujących "Ode To The Big Sea" z albumu "Motion":

Pavement - "Crooked Rain, Crooked Rain"
Gitara gra czysto, albo nie. Wokal wchodzi w odpowiednim miejscu, albo nie, i do tego na lekkim fałszu. Gramy na tyle na ile umiemy, albo i ciut lepiej. Nie ma napinki, nie ma oszukiwania. Taka właśnie jest muzyka na jednej z najważniejszych płyt lat 90.

Zobacz klip do "Gold Soundz" z albumu "Crooked Rain, Crooked Rain":

Zredagował :Artur Wróblewski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bad Light District | light | afisz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama