Reklama

Kazik kontra fan. Awantura o stronę

Kazik Staszewski zażądał usunięcie reklam z tworzonej przez fana strony internetowej poświęconej liderowi Kultu. Twórca witryny w ramach protestu postanowił zamknąć serwis.

Na stronie internetowej Staszewski.art.pl, uznawanej przez wielu fanów za najlepszy i najbardziej rzetelny serwis internetowy poświęcony Kazikowi Staszewskiemu i jego twórczości, pojawiło się oświadczenie twórcy witryny LeeQSa. To odpowiedź na żądanie Piotra Wieteski, menedżera Kazika Staszewskiego, o zdjęcie reklam ze strony sygnowanej nazwiskiem lidera Kultu.

Pozbawiony złudzeń

"Przez dziesięć lat tworzyłem serwis internetowy poświęcony Twojej twórczości, poświęcając swój czas, nierzadko pieniądze, ale przede wszystkim wkładając w tę pracę dużo serca i wysiłku. Nigdy nie domagałem się z tego tytułu jakichkolwiek przywilejów czy szczególnego traktowania. Ufnie wierzyłem, że choć słowa podziękowania za to, co robię, nigdy przez tę minioną dekadę nie padły, to jednak żywisz do mnie szacunek i jesteś mi jakoś wdzięczny, że bezinteresownie propaguję Twoją twórczość w sieci" - czytamy.

Reklama

"Niestety, miniony weekend całkowicie pozbawił mnie złudzeń, co do tego, jakie jest Twoje zdanie na temat mojej pracy. Dowiedziałem się bowiem od Twojego serdecznego przyjaciela i jednocześnie menadżera, że jeśli w ciągu tygodnia nie usunę ze strony banerów reklamowych to... reprezentująca Cię kancelaria prawna wystosuje odpowiednie pismo przeciwko mojej osobie' - ujawnia LeeQS.

To nie jedyne żądania Kazika Staszewskiego.

"W oparach absurdu musiało narodzić się także Twoje drugie, tygodniowe ultimatum, abym żonie Twojego starszego syna (Janusz Staszewski, początkujący wokalista - przyp. red.) dał stały dostęp do mojego serwisu na Facebooku w celu... lepszej promocji ich wspólnej działalności wydawniczej" - informuje twórca serwisu.

LeeQS nie kryje rozczarowania i żalu do Kazika Staszewskiego.

"Niestety, muszę z przykrością stwierdzić, iż nie widzę już możliwości dalszego istnienia serwisu internetowego o osobie, która grozi mi sądem czy wymusza na mnie decyzje o tym, kto będzie moją stroną zarządzał. W moim świecie wartości, przyjaciół nie szczuje się psami, a nieznajomym pod przymusem nie powierza się kluczy do swojego domu" - podkreśla były (?) fan artysty.

Kazik nie życzy sobie reklam

Na otwarty list LeeQSa odpowiedział na forum fanów Kultu sam Kazik Staszewski, krytykując formę komunikacji przyjętą przez administratora serwisu ("Nie my wybraliśmy drogę listów otwartych").

Wokalista zaakcentował przede wszystkim, że nie życzy sobie by jego imię i nazwisko pojawiało się obok generowanych automatycznie przez Google reklam.

"Jesteś niezwykle ważną stroną i wobec tego niestety nie życzę sobie tu reklam. Co będzie, jak nagle w ten program wejdzie ci reklama nie mediamarktów czy innych maryj, a fabryka broni czy wódy. Czy też powiesz, że to automatyczny program i nie masz na to wpływu. To załóż sobie cos pod nazwą Likus i szlus. I reklamuj tam nawet heroinę" - napisał Kazik (pisownia oryginalna).

W kontrowersyjnej sprawie na oficjalnym forum Kultu wypowiedział się również Piotr Wieteska.

"Prowadząc stronę o Kaziku Staszewskim czy jakimkolwiek innym artyście, powinieneś uwzględniać jego wizerunek i poglądy. Jak doskonale wiesz, Kazik pomimo wielu dość intratnych propozycji nie bierze udziału w reklamach, tak samo na oficjalnych stronach dotyczących jego osoby nie uświadczysz żadnych reklam. (...) Czy myślisz, że nie było propozycji by takowe umieszczać? Były i nie wiem, czy intratne, czy nie, bo nie pytaliśmy o cenę, tylko zawsze była z naszej strony odmowa" - napisał menedżer artysty.

"W związku z tym trudno jest oczekiwać, że będziemy w nieskończoność tolerować reklamowanie hamburgerów, samochodów, wycieczek czy innych przeróżnych produktów na nieoficjalnej stronie jemu poświęconej. Dla nas jest to rażące - o czym byłeś już dawno parokrotnie o tym informowany" - czytamy.

"Dość arogancki stosunek do próśb Kazika"

Piotr Wieteska zdradził również, że przez ostatnie trzy lata wielokrotnie kontaktował się z LeeQSem w sprawie usunięcia reklam. Jak twierdzi - bezskutecznie. Menedżer napisał, że administrator serwisu "zignorował" jego oficjalnego maila.

"Więc co my mamy zrobić w tej sytuacji? Jeżeli prośby i polubowne rozwiązania nie skutkują? W związku z tym (...) po rozmowie z Kazikiem zadzwoniłem do Ciebie ponownie prosząc o zdjęcie reklam z uprzedzeniem, że jeżeli w ciągu tygodnia ich nie usuniesz to niestety, ale z uwagi na Twój dość arogancki stosunek do próśb Kazika, pozostanie nam jedynie zwrócenie się o pomoc prawną" - ujawnia.

LeeQS ripostuje:

"Zdaje się zapomniałeś wspomnieć o tym, że trzy lata temu przed marcowym koncertem w Rzeszowie zadzwoniłeś do mnie w sprawie reklam, które Ci/Kazikowi nie odpowiadają, i usunąłem WSZYSTKO to, czego sobie życzyłeś. Zapytałem Cię o reklamy kontekstowe Google i powiedziałeś, że... mogą zostać" - denerwuje się fan.

"Powtórzę: nie mamy nic przeciwko prowadzeniu nieoficjalnych stron o Kaziku czy Kulcie, ale nie życzymy sobie, aby korzystając z wizerunku jego osoby, bez jego zgody prowadzono tam reklamowanie jakichkolwiek produktów lub usług" - wyjaśnił Piotr Wieteska.

Przypomnijmy, że wcześniej Kazik Staszewski zagroził pozwem Piotrowi Miączyńskiemu, który na swoim blogu wykorzystał cytat z piosenki artysty "Konsument mówi że je aby jeść".

Co sądzicie o konflikcie na linii Kazik Staszewski - fan? Kto w tym sporze ma rację? Czekamy na Wasze opinie i komentarze!

Zobacz teledyski Kultu i Kazika Staszewskiego na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kult | serwis | twórca | Kazik | awantura | fan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy