Coma na powitanie wiosny

- Mam wrażenie, że już zamieszkaliśmy w Studio - powiedział do tłumu żywo reagujących fanów Piotr Rogucki. Na dzień przed premierą swojego koncertowego wydawnictwa "Live" grupa Coma wystąpiła w krakowskim klubie w Miasteczku Studenckim. Występ był, jak zwykle, elektryzujący, chociaż nagłośnienie mogło być lepsze.

"Tłum szalał i krzyczał dobre kilkanaście minut, ale na scenie nikt się nie pokazywał"
"Tłum szalał i krzyczał dobre kilkanaście minut, ale na scenie nikt się nie pokazywał"fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl

Coma w "Studiu" - Kraków, 21 marca 2010 r.

Na dzień przed premierą swojego koncertowego wydawnictwa "Live" grupa Coma wystąpiła w krakowskim klubie "Studio".

fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl

Zarówno zespół jak i publiczność kipieli dobrą energią, wzajemnie się napędzając. Coma postawiła na materiał z "Hipertrofii", który niewątpliwie wymaga czasu, by się z nim oswoić. Brakowało lirycznych ballad z poprzednich płyt, przez co koncert nie do końca był wyważony.

Początek wieczoru należał do zespołu Mindfield, który od pierwszego riffu porwał zgromadzony pod sceną tłum. W powietrzu czuć było Toola, skondensowanego z Tomem Morello, Limp Bizkit i Clawfingerem. Rytmiczne, ciężkie granie sprawiło, że serca młodych ludzi zaczęły topnieć.

Później pojawiła się grupa Brown, który okazała się być mieszanką topowych new metalowych formacji zza oceanu. Zagrali poprawnie, energetycznie, ale bez szczególnych innowacji.

Publiczność była już zniecierpliwiona, gdy na scenie pojawiła się wreszcie Coma. Piotr Rogucki w świecących, sportowych butach nike wywoływał euforie damskiej części widowni.

Zaczęli od "Woli istnienia", utworu otwierającego "Hipertrofię". Następnie można było usłyszeć "Czas globalnej niepogody", "Ostrość na nieskończoność", "Pierwsze wyjście z mroku" i "Transfuzje".

- Nie wiem, czy wiecie, że dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny i trzeba uważać na rośliny, które mogą być czasem trujące... - tymi słowami "Roguc" zapowiedział kolejny kawałek pt. "Trujące rośliny". Miejscami ściszał głos i pozwalał ludziom śpiewać. Publiczność reagowała z olbrzymim entuzjazmem, prowokując go do kolejnych interakcji.

Z "Hipertrofii" usłyszeliśmy jeszcze "Popołudnia bezkarnie cytrynowe" i "Zamęt" a z "Zaprzepaszczonych Sił": "Tonację", "System", "Skaczemy" i "Nie ma Joozka".

Koncert zakończyli przejmującym "Ekhart", który przypomina miejscami Marillion, po czym pożegnali się i zeszli ze sceny.

Tłum szalał i krzyczał dobre kilkanaście minut, ale na scenie nikt się nie pokazywał. Po dłuższym czasie członkowie Comy pojawili się, by zagrać cztery numery na bis: "Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców", "Zero osiem wojna", "Cisza i ogień", a na zakończenie wybłagane przez publiczność "Sto tysięcy jednakowych miast".

Zabrakło utworów takich jak: "Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii", "Listopad", "Leszek Żukowski" czy "Ocalenie".

Agnieszka Śliwińska, Kraków

Setlista koncertu Comy w Krakowie:

1. "Wola istnienia..."
2. "Czas globalnej niepogody"
3. "Ostrość na nieskończoność"
4. "Pierwsze wyjście z mroku"
5. "Transfuzja"
6. "Trujące rośliny"
7. "Popołudnia bezkarnie cytrynowe"
8. "Tonacja (sygnał z piekła)"
9. "System"
10. "Zamęt"
11. "Skaczemy"
12. "Nie ma Joozka"
14. "Spadam"
15. "Ekhart"

Bis:

16. "Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców"
17. "Zero osiem wojna"
18. "Cisza i ogień"
19. "Sto tysięcy jednakowych miast".