Chciał być przy umierającej matce

Przypomnijmy, że amerykańska formacja The Killers na początku tego roku dosyć niespodziewanie odwołała koncerty w Australii. Jako przyczynę podano "nieprzewidziane okoliczności", a media zaczęły spekulować o kłótniach w zespole i rozpadzie The Killers.

Po jakimś czasie ujawniono, że prawdziwym powodem odwołania koncertów The Killers była choroba matki wokalisty, Brandona Flowersa. 64-letnia Jean Flowers, po walce z rakiem mózgu, zmarła 11 lutego.

W rozmowie z gazetą "The Sun" wokalista The Killers ujawnił, że rodzina przekonywała go, by kontynuował trasę koncertową z zespołem. Artysta nie miał jednak wątpliwości, że chce być u boku umierającej matki.

"Wciąż odczuwam smutek, ale bycie przy niej do samego końca oznaczało dla mnie więcej, niż cokolwiek innego" - powiedział Flowers.

"Byłem już na lotnisku w Las Vegas, gdy nasz lot do Australii z powodu burzy został odwołany. Mieliśmy lecieć dopiero następnego dnia. W drodze powrotnej do domu dowiedziałem się od mojego brata Shane'a, że mama ma jeszcze dwa tygodnie życia przed sobą" - wspomina wokalista The Killers.

"Shane przekonywał mnie, że rodzina nie będzie miała za złe wyjazdu na trasę koncertową. Ale ja nie chciałem jechać. Dzięki temu mogłem być z mamą, gdy ona jeszcze miała świadomość, że czuwam przy jej łóżku. Cieszę się, że tak się stało" - artysta przyznał w rozmowie z "The Sun".

Brandon Flowers dodał również, że śmierć matki zacieśniła jego związek z innymi członkami rodziny.

"Jesteśmy ze sobą bliżej, niż kiedykolwiek. Spotykam się z tatą dużo częściej, co jest bardzo miłe" - stwierdził.

Przypomnijmy, że wkrótce do sklepów trafi solowy album Brandona Flowersa zatytułowany "Flamingo". Płytę promuje singel "Crossfire". Klip do tego utworu możecie obejrzeć na stronach INTERIA.PL.

Zobacz teledyski The Killers na stronach INTERIA.PL!