Bob Marley: muzyk czy prorok?

Co do jednego wszyscy są zgodni - był niekwestionowanym królem muzyki reggae. 6 lutego 2020 roku Bob Marley kończyłby 75 lat.

article cover
Chris Walter/WireImageGetty Images

Bob Marley: muzyk czy prorok?

Piłka nożna to obok muzyki największa pasja w życiu Boba Marleya. Czasami można się nawet zastanawiać, która z nich była większa. Najsłynniejszy syn Jamajki kopał w piłkę niemal przy każdej okazji, nawet w trakcie wyczerpujących tras koncertowych czy podczas sesji nagraniowych w studiu. 

Sam o sobie mówił jako o "generale środka pola", bo najlepiej na boisku czuł się w pomocy. "Piłka nożna jest częścią mnie. Gdy gram w piłkę, świat dookoła mnie budzi się ze snu" - przekonywał.
To za sprawą Marleya muzyka slumsów z jamajskiego Kingston stała się popularna na całym świecie.

"Jego muzyka jest melodyjna, a rytm przemawia do ludzi w każdym wieku. Wiele dzieci dorasta przy piosenkach Boba. Kiedy stają się nastolatkami, dociera do nich przekaz tekstowy, przez co jego twórczość zostaje z nimi na zawsze" - tłumaczył powodzenie twórczości Boba Marleya Chris Blackwell, założyciel wytwórni Island i były menedżer króla reggae.
Urodzony 6 lutego 1945 roku we wsi Nine Maile, nieopodal miasta Saint Anns Nesta Robert Marley był synem 18-letniej wówczas Cedelli Marley Booker i starszego od niej o ponad 30 lat jamajskiego nadzorcy plantacji Norvala Marleya, byłego kapitana brytyjskiej marynarki wojennej. Rodzice późniejszego króla reggae wzięli ślub, gdy okazało się, że Cedella jest w ciąży. Norval szybko jednak wyprowadził się od żony, a swojego syna widział raptem dwa razy.

"Nie mam żadnych uprzedzeń co do mojego pochodzenia. Mój ojciec był biały, a matka czarna. Nazywają mnie mieszańcem czy jakoś tak. A ja nie staję po niczyjej stronie. Nie jestem po stronie czarnego człowieka ani po stronie białego człowieka. Jestem po stronie Boga, Tego, który mnie stworzył i sprawił, że pochodzę od człowieka czarnego i białego" - mówił po latach Bob Marley, który stał się pierwszą wielką gwiazdą pochodzącą z Trzeciego Świata.
"Ludzie mówią, że moja muzyka jest zaangażowana politycznie, ale ja tylko głoszę prawdę i mówię, co jest dobre. (...) Polityka to szaleństwo" - przekonywał Marley, którego nie sposób traktować tylko jako jednego z wielu muzyków. Jego poglądy i przekonania (wyrażane również w piosenkach) miały zdecydowanie wielki wpływ nie tylko na sytuację na Jamajce. Słowa o Babilonie odbijały się szerokim echem choćby w oddalonym o tysiące kilometrów późnym PRL-u.

22 kwietnia 1978 roku na Stadionie Narodowym w Kingston doszło do koncertu One Love Peace. W obliczu grożącej jego ojczyźnie wojnie domowej muzyk zgodził się doprowadzić do pojednania między aktualnym premierem Michaela Manleyem a przywódcą opozycji Edwardem Seagą. Choć za koncertem stali gangsterzy, do historii przeszedł gest Marleya trzymającego ściśnięte dłonie skonfliktowanych polityków nad swoją głową.
+4
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas