Reklama

"Waga szczegółów"

Odejście w 2007 roku popularnej i niezwykle sympatycznej wokalistki Anneke van Giersbergen z The Gathering było dla zwolenników tej holenderskiej formacji niemałym zaskoczeniem, żeby nie powiedzieć szokiem.

Z pewnością właśnie z tego powodu, fani zespołu aż trzy lata czekali na album "The West Pole", na którym w barwach The Gathering zadebiutowała nie mniej pogodna Norweżka Silje Wergeland, znana dotąd z gothic / doometalowej grupy Octavia Sperati.

O ciepłym przyjęciu, jakie zgotowali jej fani, udanej płycie, którą udowodnili, że nadal są w formie i nieodpartych podobieństwach do głosu Anneke, z nową twarzą The Gathering rozmawiał Bartosz Donarski.

"The West Pole" ukazał się dobre kilka miesięcy temu. Jak z tej perspektywy oceniasz te album?

Reklama

Całkiem nieźle (śmiech). Trzeba pamiętać, że znałam te utwory znacznie wcześniej. W zespole znalazłam się na długo zanim stało się to oficjalne. Przez pewien czas była to, powiedzmy, tajemnica. Niemniej, wszystko potoczyło się dość szybko. Cóż, jestem bardzo dumna z tego, co zrobiliśmy. Sprawy mają się naprawdę dobrze, może nawet lepiej niż oczekiwaliśmy.

Biorąc pod uwagę trzyletni okres oczekiwania na nową płytę i wszystko to, co wydarzyło się pomiędzy, fani The Gathering z pewnością mogli mieć swoje obawy. Wychodzi jednak na to, że ludzie rzeczywiście "ogarnęli" tę sytuację i skupili się na muzyce. Trudno chyba o lepszą reakcję...

Racja. W tym jednak przypadku zmiana wokalistki nie polegała na wyrzuceniu z zespołu czy czymś w tym rodzaju, a to ma swoje znaczenie. Z tego punktu widzenia, można powiedzieć, że mieliśmy szczęście, zwłaszcza patrząc na inne formacje na scenie. Poza tym fani The Gathering to interesujące grono ludzi, dla których najważniejsza wydaje się być muzyka.

Opowiedz, jak dołączyłaś do zespołu. Znałaś ich wcześniej osobiście?

Nie. Kiedy dowiedziałam się, że poszukują wokalistki, podesłałam im maila, CV i kilka utworów Octavii Sperati. Po jakimś czasie dostałam od nich odpowiedź z zapytaniem, czy nadal jestem zainteresowana. Odparłam, że tak. Trochę korespondowaliśmy, podesłali mi instrumentalny utwór, z prośbą o nagranie wokali i napisanie tekstu, tak jak ja to widzę. Ich reakcja była pozytywna i tak to się właściwie zaczęło.

Przejście od fana do bycia częścią zespołu musiało być ekscytującym, ale i - jak sądzę - trochę dziwnym uczuciem. Takie coś nie zdarza się przecież każdemu.

Znałam zespół, ale nie to, żebym miała ich wszystkie płyty. Nie śledziłam ich kariery aż tak bardzo, choć oczywiście niektóre albumy zawsze mi się podobały. Wiedziałam, że zaśpiewanie w takim stylu nie będzie dla mnie trudne, czułam się z tą muzyką bardzo dobrze. To po prostu pasowało do tego, co do tej pory robiłam i co lubię. Wszystko przebiegło bardzo naturalnie. To nie było nic w stylu: Och, będę śpiewać w tym niesamowitym zespole, którego od lat jestem fanką. Ja jestem Norweżką, oni Holendrami, więc kulturowo nie było większych różnic. To bardzo mili ludzie, znają wiele osób, nieobca jest im też scena norweska.

Czyli co? Nie było to dla ciebie większym wyzwaniem?

Jasne, że było. Do tej pory grałam w swoim zespole, znaliśmy się na wylot, a teraz miałam dołączyć do nowego środowiska, ludzi, którzy mają olbrzymie doświadczenie i wiele albumów na koncie. W tym sensie było to wyzwaniem, czymś bardzo ekscytującym.

Odkąd Octavia Sperati pojawiła się na scenie, niemal wszyscy porównują twój głos do Anneke. Myślisz, że mogło to mieć wpływ na to, gdzie się dziś jesteś?

Cóż, wydaje mi się, że gdy jest się wokalistką w zespole metalowym, ludzie zawsze chcą umieścić cię w odpowiedniej kategorii. Jeśli jest to bardziej klasyczne, pojawia się nazwa Nightwish, gdy śpiewasz bardziej rockowo, mowa o The Gathering, to samo z growlingiem czy tradycyjnym heavy metalem. Nie da się ukryć, że śpiewam w podobnej stylistyce. W Octavii Sperati brzmiałam podobnie, tyle że byłyśmy bardziej metalowe. Moim zdaniem tak to wszystko wygląda. Nowe porównuje się ze starym i na odwrót. Tak to już jest.

Octavia Sperati to grupa cięższa brzmieniowo, zwłaszcza w doomowych momentach, co wydaje się całkiem naturalne, jeśli pochodzi się z takiego miasta jak Bergen. The Gathering nie ma dziś zbyt wiele wspólnego z metalem per se, nie tęsknisz trochę za tym?

Raczej nie. Wychowałam się na jazzie i folku. Dopiero później zaczęłam interesować się rockiem, ciężkim graniem, metalem. Zawsze ciekawiły mnie różne rzeczy. Teraz akurat robię to, ale co będzie w przyszłości nigdy nie wiadomo.

Fajne jest to, że The Gathering i ten album nadal brzmią jak zespół, a nie jakaś próba udowodnienia ludziom czegokolwiek.

Dzięki. Jeśli coś brzmiałoby sztucznie, ludzie od razu by to zauważyli. Takie coś nigdy nie dotyczyło The Gathering. Oni (zespół) przywiązują dużą wagę do szczegółów, kompozycji. Wszystko jest tu gruntownie przemyślane. Wkładają w to wiele pracy. Wiadomo, że niektóre rzeczy przychodzą łatwiej, inne trudniej, ale w tych utworach dobrze słychać te wszystkie szczegóły. Jasne, muzyka płynie z serca, ale całość brzmienia jest dokładnie opracowana.

"The West Pole" brzmi też chyba bardziej optymistycznie, czasami nawet radośnie.

To prawda. Zwłaszcza w krótszych i szybszych utworach. Niektóre kompozycje mogą wydawać się melancholijne, ale melodie są mimo wszystko dość pogodne. The Gathering to zespół, który cały czas się rozwija, szuka nowych rzeczy. Tym razem właśnie to było czymś nowym.

Płyta nadal jest bardzo nastrojowa, ma ten charakterystyczny klimat, choć elektronika została przesunięta nieco do tyłu. Myślę, że był to dobry pomysł - brzmicie bardziej naturalnie, żywiej.

Masz rację. Produkcja to, w mniejszym lub większym stopniu, również ich dzieło. Poza tym oni naprawdę lubią naturalne brzmienie. Wszyscy je lubimy. Takie było też ogólne założenie.

Z drugiej strony, nie jest to płyta jednowymiarowa. Rock, indie rock - OK, ale to tylko części całej układanki. I może właśnie dlatego płyta wymaga więcej czasy, by poznać jej smak.

Utwory są naprawdę różne. Czasami bardziej złożone, innym razem prostsze. Tego, co powstanie, nigdy nie da się do końca przewidzieć. Tak samo będzie w przyszłości. Muzyka nabiera kształtów dopiero, gdy pojawiają się wokale, teksty. Wtedy można usłyszeć, jak to wszystko brzmi. Same wokale mogą czasami wiele zmienić. Sądzę, że wspomniana przez ciebie różnorodność jest wskazówką, co do przyszłości.

Zauważyłem, że na tym albumie bas jest znacznie bardziej wyrazisty, niekiedy nawet kosztem gitar. Puls tej muzyki jest donośniejszy.

Pewnie dlatego, że cała płyta jest bardziej rockowa. Przypuszczalnie taki był właśnie cel.

Czy sam proces powstawania albumu mocno różnił się od tego, co robiłaś do tej pory z poprzednim zespołem?

Prawdę mówiąc, to nie. W sumie było tak samo. Sporo czasu spędzałam w Anglii i często wracałam do Norwegii, żeby pracować z Octavią. Czasami podsyłały mi jakąś muzykę, z którą pracowałam w domu. Jedyna różnica polegała na tym, że w Octavii w cały proces byłam bardziej zaangażowana od początku.

Coś zaskoczyło cię w nowym zespole, nowych kolegach?

Właściwie to nie. Może tylko to, jak łatwo dopasowałam się do tej muzyki, a przecież było to nowe otoczenie, nowi ludzie.

Wyszło na to, że to zupełnie normalni ludzie...

(Śmiech) Tak, jak najbardziej normalni.

Przy okazji, grasz na jakimś instrumencie?

Tak, na fortepianie. Na "The West Pole" można posłuchać, jak gram w utworze "You Promised Me A Symphony". Poza tym gram też na żywo na organach, uzupełniając klawisze.

Jak śpiewa ci się starsze numery The Gathering?

Świetnie. Niektóre podobają mi się bardziej, inne mniej, ale ogólnie sprawia mi to przyjemność. Bardziej lubię chyba starsze rzeczy, możne dlatego, że lepiej je znałam. Zwłaszcza jak gramy "Leaves" czy "In Motion 1" (z albumu "Mandylion", 1995 - przyp. red.). Zresztą, gdyby mi się to nie podobało, nie zdecydowałabym się na dołączenie do zespołu.

Niebawem udacie się w jubileuszową trasę. 20 lat na scenie, co o tym sądzisz?

To szmat czasu, czyż nie? (śmiech). Z niecierpliwością czekam na tę trasę, także na koncert w Polsce. Jest wiele miejsc, w których jeszcze nie byłam.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śmiech | muzyka | waga
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama