Reklama

"W Afryce drzemie przyszłość muzyki"

Maleo Reggae Rockers jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych "marek" na polskim rynku muzycznym, związanym z reggae. A wokalista i założyciel zespołu Darek Malejonek to postać nietuzinkowa oraz niezwykle barwna. MRR ogrywa się właśnie ze świeżym materiałem muzycznym przygotowanym na nową płytę.

W Poznaniu, podczas jednego z przystanku na trasie koncertowej, Marcin Danielewski rozmawiał z Maleo o nowym albumie oraz o doświadczeniach zebranych przez niego podczas zeszłorocznego, miesięcznego pobytu w Afryce.

Jak przebiegają przygotowania Maleo Reggae Rockers do wydania najnowszej płyty? Rozumiem bowiem, że akustyczna trasa koncertowa, podczas której się spotykamy jest jednym z elementów przygotowawczych do tego wydarzenia.

Oprócz tego jest jeszcze parę niespodzianek na tych koncertach, o których na razie nie będę mówił. Mamy w repertuarze kilka, fajnych rzeczy, których nie graliśmy nigdy na koncertach. A co do nowej płyty to jest ona w zasadzie na ukończeniu, zostało parę wokali do nagrania, także mam nadzieję, że pod koniec kwietnia album ukaże się na rynku.

Reklama

Czy nowy album przynajmniej w sferze tekstowej będzie w pewnym stopniu odzwierciedleniem tego co wydarzyło się w końcu zeszłego roku? Mam na myśli wizytę w kilku krajach Afryki, m.in. w Zimbabwe, Etiopii, Tanzanii czy Gabonie.

Myślę, że na pewno w pewnym stopniu tak. Płyta będzie nazywała się "Addis Abeba", to jest stolica Etiopii, gdzie byłem.

W ogóle cała podróż do Afryki wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Zakochałem się jeszcze bardziej w tym kontynencie i mam zamiar tam niedługo wrócić. To, co zobaczyłem zmieniło w dużym stopniu moje postrzeganie świata.

W pewnym sensie doszedłem do wniosku, że my tutaj w Polsce mamy trochę nieprawdziwy obraz świata. Ja byłem w wielu krajach, w Indiach, na Jamajce. Natomiast Afryka jest takim rejonem, gdzie w wielu miejscach żyje się za dolara dziennie i ludzie mają naprawdę bardzo ciężko.

Z drugiej jednak strony myślę, że czują się bardziej szczęśliwi niż my tutaj w tym całym swoim zabieganiu i kulcie pieniądza. Tam ludzie mają czas dla siebie. Afrykanie mówią, że biali mają zegarki, a my mamy czas i to jest prawda.

Tam człowiek jest cały czas ważny i druga osoba jest cenniejsza niż pieniądz. Zresztą tego pieniądza tak naprawdę tam prawie nie ma. Dla mnie ważne jest to, że zobaczyłem niesamowitych ludzi, którzy pomagają, wolontariuszy z Polski i misjonarzy. Nieprawdopodobne postawy osób, które tam są, którzy dają z siebie wszystko pomimo tego, że są często chorzy na malarię i inne choroby. Oni jednak mówią, że w Afryce dostają więcej niż dają. To jest taki paradoks.

Ja zobaczyłem jeszcze raz, że dawanie daje większe zadowolenie w życiu niż branie i to można naprawdę zobaczyć w tamtych realiach.

Czy udało się osiągnąć cel postawiony przed wyjazdem? Mianowicie, czy zrealizowałeś film o polskich wolontariuszach, pomagającym tamtejszej ludności?

Na razie powstały dwa filmy. Ja mam w planach jeszcze jeden film, bo mam bardzo dużo materiału, nakręciłem około siedemnastu godzin. Teraz pojawił się pierwszy, krótki filmik w Telewizji Kraków o problemie AIDS w Afryce.

Następny będzie już dłuższy o wolontariuszach Polakach, którzy tam są, głównie o tych świeckich współpracujących z Salezjańskim Wolontariatem Misyjnym. Oni robią niesamowite rzeczy, dla mnie są to świadectwa oddania i wiary, dlatego było to dla mnie wielkim szczęściem zobaczyć takich ludzi.

Poznałem np., kobietę, która była prezesem wielkiej firmy międzynarodowej, pracowała w centrali w Paryżu i to zostawiła. Stwierdziła, że to wszystko jest odhumanizowane, a człowiek to tylko trybik w takiej wielkiej firmie. Ta osoba zostawiła wszystko aby pracować z dziećmi ulicy.

MRR powstał w dość specyficznej sytuacji. Jak do tego doszło, że z jednorazowego wówczas się wydawało wydania albumu "Za Zu Zi" narodził się zespół, który podbił serca sympatyków reggae?

Była to bardzo długa droga i zaczynaliśmy w czasach, kiedy reggae było akurat w swoistym "głębokim dołku". Jednak jeszcze raz się sprawdza, jeżeli ktoś kocha to co lubi i nie poddaje się, to przychodzi taki moment, iż ludzie doceniają ten fakt.

Zwłaszcza jeśli ma się coś do powiedzenia i jest się autentycznym. Tak było właśnie z nami. My doświadczyliśmy takiej swoistej "pracy od podstaw", ale na ten moment bardzo się cieszę, że teraz jesteśmy w takiej sytuacji, gdzie gramy dużo koncertów. Byłem zadowolony jak graliśmy trasę "Lata z Radiem" i podobnie jest teraz, kiedy występujemy w takich małych klubach.

Ja wolę nawet grać w niewielkich lokalach, gdzie jest specyficzna atmosfera i gdzie z fanami jestem twarzą w twarz.

Publiczność ceni twoją muzykę m.in. za otwartość, interesujące brzmienie muzyczne i żywiołowość. Fani reggae głównie ci starsi podziwiają twoją działalność w ramach Izraela. Czy myślisz, że Maleo Reggae Rockers, projekt muzyczny który kończy w tym roku już jedenaście lat, może stać się kiedyś takim swoistym drugim "Izraelem", który będzie wzorem dla polskich zespołów grających reggae o krótszej metryce?

Ja bardzo chciałbym żeby tak było. W jakimś stopniu to na pewno się dzieje, ale to jest po prostu niezależne ode mnie. Ja robię wszystko co w mojej mocy, aby ta muzyka była jak najlepsza i daję z siebie wszystko. Wiadomo jednak, że to wszystko osądzą fani i historia (śmiech).

Jesteś osobą uduchowioną i nie ukrywasz tego. Nie obawiasz się w związku z tym, że muzyka Maleo Reggae Rockers może być przez niektórych fanów postrzegana tylko i wyłącznie przez ten pryzmat?

To jest tak, że my zawsze byliśmy pod prąd. W czasach "komuny" grałem z Izraelem też o sprawach duchowych, przeciwko systemowi temu, który wówczas był. Wówczas również byliśmy undergroundowi. Podobnie jest teraz.

Tylko teraz widzę że ludzie w Polsce po takim zachłyśnięciu się materializmem, tym że wszystko jest w sklepach, opamiętują się. Dlatego uważam, iż coraz więcej młodych ludzi szuka i wraca do takich wartości, które są ważne. Widać to w całym tym nurcie reggae, czego przykładem niech będzie sukces Vavamuffin, którzy też śpiewają głębokie teksty.

Maleo Reggae Rockers ma na swoim koncie cztery albumy "Za-Zu-Zi", "Maleo Reggae Rockers & Michael Black Live 2002", "Maleo Reggae Rockers z Przystanku Woodstock 2003" oraz "Reggamova". Jak ty, jako założyciel zespołu, oceniasz ten dorobek?

Mogło tych płyt być więcej, ale jak to się mówi była tak sytuacja, a nie inna. Myślę, że wszystkie płyty, które nagraliśmy są dobre. A najlepsza jest właśnie przed nami (śmiech).

Bardzo się cieszę zwłaszcza z tego, że poprzednia płyta "Reggaemova" trafiła do wielu ludzi, którzy wcześniej nie słuchali Maleo Reggae Rockers. Dotarła nawet do osób nie związanych z reggae i to mnie bardzo cieszy. Widzimy kiedy teraz gramy tą trasę, bardzo dużo przychodzących ludzi i jestem zadowolony, że to co robię nie idzie w pustą przestrzeń, że nie jest to "para w gwizdek".

A czy w planach MRR ma w przyszłości odbywanie takich tras koncertowych, jak chociażby ta z 2001 roku, kiedy to występowaliście u boku gwiazdy jamajskiego reggae, Michaela Blacka? Wówczas bowiem projekt ten spotkał się z wielkim entuzjazmem fanów reggae w Polsce.

Myślę że tak. Mamy cały czas takie plany na przyszłość. Ja chciałbym też sprowadzić artystów z Afryki, jeżeli to mi się uda. Jest tam bowiem bardzo silne reggae, a kompletnie nieznane w Polsce. Zwłaszcza dancehallowa scena jest mocna.

Sądzę że uda mi się też zaprezentować artystów z Afryki. Ja uważam, iż przyszłość muzyki jest właśnie tam. Muzycy afrykańscy przejmują bardzo dobrze to, co chcą z muzyki "białych" i adaptują do swoich korzeni. Dzięki temu wychodzą czasami niesamowite rzeczy, jak twórczość np., Patrice czy Nneka. Bardzo lubię tych artystów.

W mniejszym stopniu Ayo, bo uważam że jej muzyka jest mniej afrykańska. W Afryce drzemie przyszłość muzyki.

Nie obawiasz się, że nowa płyta twojego zespołu wejdzie na rynek muzyczny, na którym w polskim reggae pod względem liczby wydań i popularności wśród młodych sympatyków reggae zaczyna dominować ragga/dancehall?

Ja myślę że nie, bo ta płyta będzie roots reggae, nawet w dużo większym stopniu niż "Reggaemova" i naprawdę ten nowy album jest przemyślany od początku do końca. Mam nadzieję, iż spodoba się on fanom, dzięki czemu będziemy mogli dużo grać.

Czym jest tak naprawdę dla Ciebie reggae, duchową ucztą, elementem w którym spełniasz się zawodowo czy może spotkaniem z kimś "wyższym"?

Ale też z kimś niższym (śmiech). Dla mnie jest to spotkanie z ludźmi, z drugim człowiekiem i to jest dla mnie bardzo ważne. Muzyka reggae to więź, a nie tylko odgrywanie ze sceny utworów. U nas na naszej stronie forumowicze mają ze sobą fajny kontakt i są imprezy, na których się spotykamy wszyscy razem. Myślę, że w ten sposób buduje się pewna ciekawa kultura.

Zwłaszcza teraz kiedy kultura w bardzo dużym stopniu trywializuje się. Reggae więc ma pewną misję. Dla mnie Bob Marley była zawsze takim drogowskazem w życiu. Muzyka reggae, tak jak mówi Sławek Gołaszewski jest muzyką z przesłaniem, a to przesłanie jest w dużym stopniu też bardzo edukacyjne.

Młodym ludziom mówi ona pewne prawdy, których oni nie słyszą ani w szkole, ani w innej muzyce. Przesłania o jedności, braterstwie, uniwersalnej miłości, o "Armagedonie", który przychodzi, są bardzo ważne dla ludzi.

Dzięki za rozmowę.

(Listy do redakcji)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Darek Malejonek | śmiech | muzyka | Afryka | przyszłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy