Vader: Zagrać na Antarktydzie
Najsłynniejsza polska grupa deathmetalowa we wrześniu 2004 roku wydała kolejny studyjny album, zatytułowany "The Beast". Zadebiutował na nim perkusista Daray z Vesanii, który zastąpił Docenta po jego nieszczęśliwym wypadku w studiu. Z okazji premiery "Bestii" z basistą Novym spotkał się Michał Boroń, by porozmawiać o ostatnich wydarzeniach w zespole. Jak się okazało, Novy do promocji płyty został wytypowany w zastępstwie, gdyż do szpitala trafił lider grupy Peter. Kontuzja kręgosłupa odniesiona podczas występów w Skandynawii okazała się na tyle poważna, że kilka dni po premierze "The Beast" zespół był zmuszony odwołać swoją trasę w Stanach Zjednoczonych. Vader miał tam grać z Cannibal Corpse i Napalm Death. Novy opowiedział o różnych perypetiach związanych z wydaniem "The Beast", wypadkach dotykających grupę, a także nieuzasadnionej krytyce.
Nie uważasz, że ostatnio prześladuje was pech? Przypomnijmy po kolei: tajemniczy wypadek Doca w studiu, potem dwa wypadki samochodowe z waszym udziałem podczas trasy, w końcu "wyciek" nagranego materiału do Internetu, a teraz jeszcze na dokładkę kontuzja Petera.
Rzeczywiście, zdarzają się takie wypadki. Dobrze, że tak naprawdę nic takiego się nie stało. Oczywiście, poza poważnym wypadkiem Docenta, który uniemożliwił mu granie w zespole przez dłuższy czas. Ale cóż, mamy na tyle sił i samozaparcie, że przemy dalej do przodu. Musimy sobie z tym jakoś radzić.
Po tym wypadku Doca, na jego zastępcę Peter wytypował Daraya z Vesanii. Dlaczego akurat on? W jaki sposób przebiegała selekcja, w oparciu o jakie kryteria? Jak Daray spisywał się podczas koncertów, a jak w studiu?
Jak tylko dowiedzieliśmy się, że zdarzył się wypadek Docenta, to przede wszystkim musieliśmy bardzo szybko działać. Nie mogliśmy sobie pozwolić na stratę czasu, bo mieliśmy bardzo napięty grafik. Zresztą ten rok mamy bardzo intensywny pod względem grania. Nie mogliśmy sobie pozwolić na zastój, na odwoływanie koncertów, studia i wszystkich tych rzeczy. Peter, wspólnie z naszym menedżerem Mariuszem [Kmiołkiem], złożyli szybkie propozycje kilku bębniarzom. Potem wyruszyli w Polskę na przesłuchania, i wyłonili właśnie Darka.
Kryteria? Najważniejsze było to, by dany perkusista poradził sobie z materiałem, aby grał w odpowiedni sposób. Nie bez wpływu był też fakt, jakim typem ludzi byli dani bębniarze. Po prostu, żeby nie było z nimi kłopotów. Darek bardzo ładnie się wkomponował w zespół. Na początku rzeczywiście odczuwaliśmy zmianę - choć Darek jest naprawdę bardzo dobrym bębniarzem, to jednak Docent bardzo charakterystycznie gra. Dlatego trochę czasu minęło, zanim się Darek "wdrożył". Ale już po pierwszej trasie, którą zagraliśmy w Czechach i Słowacji, wiedzieliśmy, że będzie wszystko dobrze, że Darek poradzi sobie nie tylko na koncertach, ale i w studiu.
A kto był jeszcze brany pod uwagę?
A jakie ma to teraz znaczenie? Było kilku kandydatów, i różne przyczyny właśnie takiego wyboru. Nie tylko chodziło o technikę, ale też o czas. Przecież wielu muzyków jest związanych ze swoimi zespołami, mają swoje zobowiązania, plany, czy prace. Nie każdy był w stanie podjąć taką decyzję, by wszystko poświęcić dla grania. A Darek akurat z tym nie miał problemów.
Wróćmy może do tego słynnego już przecieku do Internetu. Materiał na płytę "The Beast" trafił Sieci na dwa miesiące przed oficjalną premierą. Wiecie, kto jest za to odpowiedzialny? Jakie kroki podjęliście przeciwko sprawcy? Jakie wyciągniecie wobec niego konsekwencje?
Po części jesteśmy sami sobie temu winni, ponieważ ten materiał od nas wyszedł. Dostała go pewna zaufana osoba, która niestety nas zawiodła. Nie będziemy na razie ujawniać nazwisk, bo po prostu nie w tym rzecz. Śledztwo trwa, ale my się tym nie zajmujemy. Nasz menedżer zgłosił sprawę tam gdzie trzeba. Jaki będzie wynik tego śledztwa, jak ono się skończy w sądzie (jeśli się tam skończy) - tego nie wiemy. Czas pokaże.
Chcemy nagłośnić całą sprawę, z tego względu, żeby ostrzec ludzi przed takim zjawiskiem jak piractwo. Poza tym, żeby pokazać, że nie damy sobie w kaszę dmuchać. Na pewno coś nas to nauczyło i będziemy już wiedzieć, jak ewentualnie przeciwdziałać, żeby do takiej sytuacji nie doszło w przyszłości.
Ale skoro ta osoba nadużyła waszego zaufania, to jak się przed czymś takim bronić?
Przede wszystkim będziemy bardziej uważni. Będziemy bardziej to wszystko trzymali "pod kluczem" i ujawniali tylko tyle, ile będzie potrzebne i ile akurat będzie mogli w danej chwili.
W związku z tym "wyciekiem" firma Metal Mind zastanawiała się nad wydaniem dwupłytowej wersji płyty. Czy taki album rzeczywiście się ukaże?
Tak, bo podczas sesji mieliśmy zarejestrowane bonusy, które miały być w przyszłości wykorzystane. A ponieważ doszło do takiej sytuacji, że płyta została spiratowana na dwa miesiące przed jej wydaniem, wspólnie z firmą postanowiliśmy, że te bonusy zostaną wydane właśnie teraz. Po części, myślę, że to jest dobry moment, a po drugie, żeby ludzi bardziej zachęcić do tego, by kupili oryginalną płytę. Album z bonusem będzie, z tego, co wiem, raptem o trzy lub cztery złote droższy. To nasz plan awaryjny związany z zaistniałą sytuacją.
Bonus będzie obejmował raport ze studia z sesji nagraniowej, będzie kilka naszych wypowiedzi, jak co przebiega, prezentacja sprzętu, kilka takich zabawnych sytuacji. A także dwa specjalne, bonusowe teledyski, które zostały zarejestrowane w studiu. To nie będą takie normalne teledyski, które można zobaczyć gdzieś tam na Vivie, albo w jakiejś innej muzycznej telewizji. Będą też trzy utwory koncertowe, które zostały zarejestrowane podczas "Metalmanii 2003".
Wiadomo, że to Peter jest głównym kompozytorem Vader. Ale jak z twojego punktu widzenia przebiegało komponowanie płyty, na zasadzie partnerstwa czy dyktatury?
Nie nazwałbym tego dyktaturą. Przede wszystkim Peter robi cały materiał, ale dzięki temu, że razem współpracujemy i gramy, ostatecznie nabiera on kształtów dopiero wytedy, gdy my wszyscy w tym uczestniczymy. Peter właściwie zrobił całą płytę, ale my też do tego coś dokładaliśmy i miało to niewątpliwie wpływ na to, jak ta płyta wygląda, jak brzmi.
Ale musimy się trzymać pewnych schematów i dla nas jest to oczywiste. Ale nie dlatego, że Peter jest jakimś tyranem. Vader ma swoją pozycję i nie możemy sobie pozwolić na jakieś eksperymenty, bo nie wiadomo, co by z tego wynikło.
Czyli nie ma obaw, że pozostali trzej muzycy Vadera - ty, Mauser i Docent - grający jednocześnie w Dies Irae, przejmą "władzę" od Petera?
Trzeba rozgraniczyć granie w Vaderze od tego, co robimy w Dies Irae. W Dies Irae mamy możliwość kompozycyjnego wykazania się, tam możemy sobie pozwolić na eksperymenty, pewne rzeczy, które by nie przeszły w Vaderze. I odwrotnie - w Vaderze każdy wie, jakie jest jego miejsce, jak wszystko funkcjonuje.
Wydaje się, że Vader spotyka się na polskiej scenie z coraz silniejszą, nie zawsze racjonalną i konstruktywną, krytyką. Czy to jest właściwa zjadliwa reakcja na sukces grupy, czy kryje się za tym coś innego? Jak na to reagujecie?
Przede wszystkim Vader zawsze był narażony na krytykę. Czasami jest to rzeczywiście uzasadniona krytyka, i wtedy się do tego ustosunkowujemy. Bo nie twierdzimy, że jesteśmy najmądrzejsi na świecie. Ale bardzo często bywa tak, że spotyka nas taka głupawa, bezpodstawna krytyka. Zdarza się, że wypływa to od, nazwijmy ich, "małolatów". Od ludzi, którzy Vaderem nie interesowali się od początku, którzy znają zespół raptem od może roku czy dwóch.
Ludzi zawsze dzielili się na fanów umownie "starego" grania i "nowego". Są tacy, którzy mówią, że "stary" Vader jest do d**y i na odwrót. Ale nie można wszystkich zadowolić. Z jednej strony dobrze, że się o tym mówi, ale czasem trafia się nieuzasadniona krytyka.
Porozmawiajmy o samej płycie. Wydaje mi się, że na "Bestii" postawiliście bardziej na ciężar kompozycji, niż na ich szybkość. A jak wy to odbieracie?
Mamy swoje zdanie na ten temat. Nowa płyta jest dość sporym muzycznym przełomem w historii Vader. Ona się dość diametralnie różni pod względem kompozycji od tego, co Vader robił do tej pory. Kompozycje są mnie skomplikowane, pojawia się więcej melodii, jest więcej średnich temp. Co nie oznacza, że Vader odchodzi od brutalności.
Muzyka jest bardziej przystępna, ale jednocześnie powróciliśmy trochę do korzeni. Nie tylko do korzeni Vadera, ale też do korzeni muzyki metalowej z lat 80. Można znaleźć dużo fajnych schematów właśnie wtedy wykorzystywanych - trashowych i heavymetalowych. Materiał jest bardziej dynamiczny i koncertowy. Dla młodej publiki, która dopiero poznaje Vadera, będzie to łatwiejsze w odbiorze. Jednocześnie mamy nadzieję, że te stare wzorce zachęcą młodą publikę do sięgnięcia do historii muzyki.
Z kolei dla starych fanów, którzy wychowywali się właśnie na muzyce przełomu lat 80. i 90., będzie to przypomnienie: O kurczę, faktycznie tak się kiedyś grało. Myślę, że to właśnie optymalne rozwiązanie dla obu stron.
Pojawiły się też oceny, że wokale Petera zostały złagodzone. Czy tak faktycznie było, i jeśli tak, czy to był świadomy krok?
Jak się dobrze przeanalizuje płytę, to rzeczywiście na początku wydaje się łagodniejsza. To chyba takie wrażenie, bo materiał pozornie wydaje się łagodniejszy, bardziej melodyjny. Przez to ogólnie odbiór jest taki, że materiał jest spokojny. Ale to oczywista nieprawda - jest dynamiczny. Udowodnimy to bardzo szybko na koncertach, bo wkrótce rozpoczyna się trasa.
Peter opowiadał, że prowadziliście negocjacje z "pewnym gościem" w sprawie teledysku do utworu "The Dark Transmission". Coś z tego wyszło?
Mamy dosyć poważne plany co do nakręcenia zawodowych wideoklipów do tej płyty. Niestety, na razie czas nam na to nie pozwala. Po pierwsze - przesunęła nam się sesja nagraniowa przez wypadek Docenta, po drugie - mamy tak dużo koncertów, że nie jesteśmy w stanie nic innego zrobić poza samym graniem i promowaniem nowej płyty. Wszystko zostało przeniesione na 2005 rok, i wtedy zostaną zrealizowane teledyski.
Nie wiem, czy obecnie trwają jakieś rozmowy. Żadnych konkretne kroki nie zostały jeszcze podjęte.
Jak przebiegały ostatnie trasy: "Invaders In The North 2004" i seria koncertów na Bałkanach? Podobno w Bułgarii mieliście jakieś problemy z celnikami? O co poszło?
Jeśli chodzi o Bałkany, to metalowe zespoły nie zaglądały tam ze względów głównie politycznych. My bardzo miło wspominamy tamtą trasę. Byliśmy w miejscach, gdzie nie mieliśmy okazji do tej pory zaglądnąć - Rumunia, Bułgaria, czy Serbia. Zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni, bo - podobnie jak w przypadku tras na Wschodzie - wyjeżdżaliśmy z duszami na ramieniu, co też może nas tam spotkać. Wszystko jednak było przygotowane, widać było, że ludziom bardzo zależało. Poza tym wspaniali fani, wygłodniali muzyki. Do tej pory praktycznie tam się nic nie odbywało. Mam nadzieję, że to kolejne szlaki przetarte przez Vadera. Na przyszłość to świetnie rokuje, i na pewno będziemy mieć te okolice na stałe wpisane w grafik.
Oczywiście nie obyło się bez małych incydentów i problemów. Właśnie w Bułgarii nie mieliśmy jakiegoś tam papierka, ale sobie poradziliśmy (śmiech). Zawsze sobie radzimy (jeszcze większy śmiech). Nie było jakiś większych kłopotów.
Z kolei w Skandynawii Vader do tej pory grywał raczej sporadyczne, pojedyncze koncerty. Z trasą zespół zahaczył tam tylko na początku lat 90., bodajże z Bolt Thrower. Ale to były zamierzchłe czasy. Dlatego widać było, że publika bardzo długo czekała na Vadera.
Największe wrażenie zrobiła na nas Norwegia. Wspaniały kraj i świetna publika. W Szwecji i Finlandii jest podobnie, ale troszeczkę inaczej. My dzielimy świat na kilka takich stref. Dla nas Europa to jest dobrze znany region. Kolejna strefa to właśnie Bałkany. Dalej Stany, Wschód... Tak samo jest z Norwegią. Tam jest trochę inaczej niż w Europie. Myślę, że chodzi o mentalność ludzi. Nie potrafię dokładnie powiedzieć, o co chodzi, bo to są delikatne niuanse.
Jakie rejony chcielibyście jeszcze odwiedzić?
Jest ich coraz mniej (śmiech). Wychodzi na to, że chyba powinniśmy pojechać na Antarktydę. A tak poważnie, to bardzo ciekawie się zapowiada 2005 rok. Szykują się bardzo egzotyczne koncerty (choć w sumie miały się odbyć w 2004 roku, ale ten brak czasu...), m.in. Ameryka Południowa, ale też Australia, Indonezja, RPA i Japonia. W październiku rozpoczyna się polska trasa "Blitzkrieg 2", na przełomie października i listopada czeka nas wyjazd do Stanów Zjednoczonych z Cannibal Corpse i Napalm Death [już po naszej rozmowie okazało się, że kontuzja Petera jest na tyle poważna, iż zespół musiał odwołać występy w USA - red.].
W grudniu kończymy europejskimi koncertami w ramach "X-Mass Festival" i do domu wrócimy dopiero 19 grudnia.
Dziękuję za rozmowę.