Stachursky: Internet jest obecnie dla mnie bardzo życzliwy

- W tamtym czasie płyta wywołała spore poruszenie, ale my mieliśmy wtedy inne wyobrażenia. Poszło to w kierunku, którego wtedy nie dostrzegaliśmy - opowiada Interii Stachursky o zamieszaniu wokół płyty "2009". Już we wrześniu wokalista wróci z kontynuacją kultowego krążka, natomiast nieco wcześniej usłyszymy "Doskozzzę" - singel, który ma wywrócić polski internet do góry nogami.

Jacek Stachursky z "Doskozzzą" znów ruszy na podbój polskich klubów, sieci i całego świata
Jacek Stachursky z "Doskozzzą" znów ruszy na podbój polskich klubów, sieci i całego świataUniversal Music Polskamateriały prasowe

W 2009 roku Jacek Stachursky nagrał płytę, którą można jedynie kochać lub nienawidzić. Trudno bowiem było przejść obok niej obojętnie. Niektórzy twierdzili, że wokalista oszalał, inni byli przekonani, że piosenkarz wyprzedził swoje czasy. Dyskusje na ten temat trwają do dziś, a jesienią wejdą na nowy poziom. Wtedy bowiem ukaże się album "2019", który promowany będzie singlem "Doskozzza". Sam Stachursky nazywa nadchodzącą płytę godną kontynuacją "2009" i zapowiada: "będzie się działo".

Daniel Kiełbasa, Interia: Z racji jutrzejszego święta (wywiad przeprowadzony był 13 lutego - przyp. red.), zakochanym poleciłby pan bardziej "Szampana i truskawki" czy "Zimną lufę"?

Jacek Stachursky: - I "Szampana i truskawki" i "Zimną lufę".

A skąd się wziął pomysł na stworzenie "Zimnej lufy"?

- Wiadomo, że "zimna lufa" to potoczna nazwa na strzemiennego. To wielowiekowa polska tradycja - znajomi spotykają się towarzysko i aby uczcić takie spotkanie piją zimną lufę. I niekoniecznie musi być to wyskokowy trunek. To musi być coś, co charakteryzuje spotkanie. Wokół tego zrobiliśmy taką fajną piosenkę.

"Zimna lufa" może być rozpatrywana jako kontynuacja słynnych już utworów z 2009 roku? Bo nietrudno zauważyć podobieństwa zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej.

- Myślę, że tak, chociażby ze względu na to, że co 10 lat ukazuje się wydawnictwo, które jest ukłonem w stronę imprezowo-zabawowej, niezobowiązującej muzyki. Nie chcę tutaj dorabiać specjalnej ideologii, bo to nie ma sensu. Po prostu po ciężkim tygodniu pracy, sporo osób lubi się rozerwać. I wtedy taka muzyka im towarzyszy.

"Zimna lufa" to również zapowiedź płyty "2019". Kiedy możemy spodziewać się jej premiery?

- Płyta "2019" ukaże się 19 września 2019 roku (śmiech). "Zimna lufa" jest przetarciem szlaków przed głównym singlem "Doskozzzą" (sprawdź fragmenty!), który pojawi się 5 kwietnia. To będzie już konkretny przedsmak tego, czego można spodziewać się po płycie jeżeli chodzi o warstwę muzyczną. Myślę, że jako singel ukaże się też "To moja droga". Nad częścią utworów trwają jeszcze prace, więc ciężko dokładnie określić, co znajdzie się na trackliście. Na pewno na albumie pojawią się też starsze piosenki, takie jak chociażby "Szampan i truskawki" czy "Funky Rider" (posłuchaj!). Jeżeli miałbym jakoś uogólnić to, co znajdzie się na krążku, to będzie tam muzyka klubowa, transowa, elektroniczna. Płyta będzie imprezowa i nie obarczona zbyt dużym ciężarem gatunkowym jeżeli chodzi o warstwę literacką.

"Doskozzza" swoją premierę będzie miała 5 kwietnia, dokładnie o godzinie 6:16. Nie ukrywajmy, to właśnie na kontynuację "Dosko" (posłuchaj!) czeka spora grupa słuchaczy. Czy możemy dowiedzieć się czegoś więcej o piosence?

- Nie jestem w stanie tutaj zbyt wiele dodać. Na pewno będzie to bardzo mocna, energetyczna muzyka transowa.

6:16, 22:06 - szóstka w pana życiu pojawia się wyjątkowo często. Czy ta cyfra ma dla pana jakieś szczególne znaczenie?

- Sama szóstka może nie, ale grupa cyfr - dziewiątka, jedynka, dwójka i szóstka już tak. Przewijają się one w trakcie mojego życia i podczas różnych wydarzeń z nim związanym. W pewnym momencie zwróciłem na to uwagę i do swoich spostrzeżeń dopasowuję działania. Myślę, że to ma swój urok, a podejrzewam, że gdyby przeanalizować to pod kątem numerologicznym, to pewnie udałoby się z tego stworzyć jakieś opracowanie. Ale sam nie mam tak dużej wiedzy, aby zająć stanowisko. Ale te cyfry ciągle się u mnie przewijają.

Skoro dotarliśmy do szóstki, to poruszmy temat Trzech Szóstek. To właśnie na fanpage'u tego labelu zapowiedział pan datę premiery "Doskozzzy". Czy współpraca na linii Stachursky - Trzy Szóstki nadal jest w planach?

- Tak, jesteśmy umówieni na szerszą współpracę. Chętnie zaprezentuję "Doskozzzę" w tym miejscu jako jednym z pierwszych. Myślę, że jest tam spore grono osób zainteresowanych tym, jak ten utwór będzie brzmiał. Współpraca z podmiotami niezależnymi i mniejszymi, ale bardzo interesującymi, jest jednym z obranych przeze mnie kierunków. Z przyjemnością weszliśmy w kooperację i mam nadzieję, że będziemy ją rozwijać dynamiczniej.

A możemy oczekiwać - przykładowo - remiksów któregoś z utworów, które stworzone zostaną przez artystów związanych z Trzema Szóstkami?

- Uważam, że tak. Z wielką otwartością podchodzimy do wszelakich takich inicjatyw. To wszystko zależy od pomysłów, zaangażowania i kreatywności innych osób. Wyciągamy dłoń do wszystkich tych, którzy chcą spróbować wejść w collabo z Jackiem Stachurskym. Te najlepsze, najbardziej atrakcyjne pomysły będziemy próbowali wydawać. Trzeba wspierać wszystkie nieszablonowe inicjatywy muzyczne w Polsce, bo uważam, że mogą nam tylko pomóc. Moja muzyka jest, nie ma co ukrywać, skierowana do młodszego pokolenia i właśnie młodsze osoby działają w takich inicjatywach bardzo aktywnie.

Jacek Stachursky: Co 10 lat wydaję transowo-elektroniczną, offową płytę. One świetnie sobie radząNewseria Lifestyle/informacja prasowa

W 2019 roku świętujemy 10 lat płyty "2009" i trzeba jasno przyznać, że album zdobył zdecydowanie większą popularność w sieci niż w mediach tradycyjnych. Miał pan wtedy zaraz po premierze świadomość tego, co dzieje się w internecie wokół tego materiału?

- Powiem szczerze, że w tamtym czasie wiedziałem, że jest zamieszanie ze względu na "Jam jest 444" i "Dosko", ale jednak odnosiłem wrażenie, że to zainteresowanie nie jest aż tak mocne, jakbym tego oczekiwał. Z drugiej strony to był offowy album i wiedzieliśmy, że połowa Polski nie będzie słuchać tych utworów.

- Natomiast dopiero teraz, gdy zapowiedziana została kontynuacja albumu "2009", zdałem sobie sprawę, jak tamten album sporo namieszał.  W tamtym czasie płyta wywołała spore poruszenie, ale my mieliśmy wtedy inne wyobrażenia. Poszło to w kierunku, którego wtedy nie dostrzegaliśmy. Natomiast konsekwencją tamtych działań jest bardzo duże zainteresowanie kolejnym albumem. Myślę, że to może być kumulacja. Mam nadzieję, że sprostamy wyzwaniu i w warstwie muzycznej ta płyta będzie godną kontynuacją "2009". Rynek zweryfikuje wszystko i zobaczymy, co się wydarzy.

Czy właśnie za sprawą płyty "2009" zorientował się pan, że tradycyjne media nie muszą spełniać najważniejszej roli w promocji muzyki?

- Po "2009" to na pewno nie był ten moment. Gdyby on ukazał się dziś, jego sukces byłby o wiele większy. W tamtym czasie odnieśliśmy sukces na polu domowo-garażowo-blokowo-piwniczno-klubowym. Medialnie ta płyta była zjechana wzdłuż i wszerz. Jeszcze takiej połajanki jako artysta nie otrzymałem nigdy. Po prostu ta płyta była kompletnie niezrozumiana. Niektórzy twierdzili, że wyprzedziliśmy epokę (śmiech). Sporo dostałem też z drugiej i trzeciej flanki w internecie, i dlatego tak troszeczkę zachowawczo podchodziłem do internetowej ekspansji. Natomiast jest teraz spore grono osób, które oczekuje na moje nowe muzyczne propozycje. Internet jest obecnie dla mnie wyjątkowo życzliwy i nawet jeśli jest gdzieś ta część, która traktuje mnie nieprzychylnie, to spora grupa fanów daje mi poczucie, że warto iść tą drogą.

Rok 2019 to także 25 lat pracy artystycznej Stachursky'ego. Czy są już przygotowane jakieś huczne obchody tej rocznicy?

- Staramy się o to! Chcielibyśmy gdzieś zaznaczyć swoją obecność. Być może na jakichś festiwalach lub innych wydarzeniach muzycznych. Teraz trzeba jednak dopasować swój kalendarz do kalendarza imprez w Polsce. Być może zwrócimy uwagę na jubileusz jakimś wydawnictwem. Możliwe, że wspólnie z wytwórnią przygotujemy jakąś płytę z 25 hitami na 25 lat. Trudno na razie podać konkrety, bo ciągle omawiamy tę kwestię.

- Byłoby fajnie, gdyby podejść do tej rocznicy w jakiś niekonwencjonalny sposób. Cały czas pracuję nad projektem pt. "Live Stand-up Show". To byłoby pokazanie Jacka Stachursky'ego w nieco innym wydaniu - nie tylko śpiewającym, ale również żartującym i pokazującym swoje życie w innej odsłonie. To byłyby bardziej kameralne wydarzenia. Pewne doświadczenie mam, bo prowadziłem program "Jacek Stachursky Show". Cieszyłbym się, gdyby to doszło do skutku. Natomiast to rynek zweryfikuje te rzeczy, które planuję.

Jacek Stachursky: Spróbuję swoich sił jako amator stand-uper. Będę opowiadał o swoim życiu artystycznym na przestrzeni 25 latNewseria Lifestyle/informacja prasowa
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas