"Rap znowu stał się dla mnie frajdą"
Eminem - nazywany białym królem rapu - powrócił. Przez 5 lat zmagał się z depresją, uzależnieniem od narkotyków, środków przeciwbólowych oraz nadwagą. Zapisem tych przeżyć jest album "Relapse", który ukazał się w maju 2009 roku. Jeszcze w tym samym roku ma się ukazać druga część tego albumu - "Relapse 2".
Minęło 5 lat, czy nowe numery powstawały przez cały ten czas?
Od wydania krążka "Curtain Call" w zasadzie nie przestawałem być w studio nagraniowym. Chciałem uciec od świateł estradowych i przez chwilę posiedzieć za kulisami tego przemysłu, zająć się produkcją i promowaniem wykonawców. Wydaliśmy na przykład płytę "Rehab". Spędziłem bardzo dużo czasu pracując nad muzyką i bardzo dotknęła mnie śmierć Proof'a, musiałem walczyć z poważnym uzależnieniem.
W trakcie tworzenia płyt w tamtym czasie byłem w naprawdę złym stanie więc w zasadzie wszystkie są dosyć ciemne i ponure. To nie byłem ja. Moja walka z nałogiem, uświadomienie sobie i przyznanie się do tego że jestem uzależniony oraz późniejsza trzeźwość umysłu pozwoliły mi stworzyć album "Relapse". Ten album pokazuje też, że wracam do czasów albumów "Slim Shady" czy "Marshal Matters". Można powiedzieć, że to takie podwójny powrót.
Zobacz cały wywiad!
W tym czasie przechodziłeś też kryzys twórczy...
Moja blokada twórcza trwała prawie 3 lata. Nie oznacza to, że niczego nie pisałem, ale to co tworzyłem nie spełniało moich własnych standardów. Spotkałem się z Dr. Dre kilka razy w tym czasie i niczego nie stworzyliśmy. Nie było to spowodowane tym, że Dre źle składał bity, to ja miałem bardzo ciężki okres.
Zastanawiałem się co chcę ze sobą zrobić, w życiu prywatnym, na scenie, jak chcę rymować, jak chce żeby mnie postrzegano. Musiałem to wszystko rozwiązać. Jak wytrzeźwiałem i mój umysł się oczyścił byłem w stanie wyjść z tej blokady twórczej.
Ja i Dre umówiliśmy się na podróż do Orlando, która bardzo mnie stresowała, bo zastanawiałem się czy będzie tak samo bezproduktywna jak poprzednie. Posiedzimy dwa tygodnie w studio i wrócimy do domu z niczym. Jednak na kilka tygodni przed tym wyjazdem zacząłem tworzyć piosenki w głowie i wszystko wyszło na wierzch. Więc jak wszedłem do studia miałem przygotowane rymy.
Pamiętam, że zadzwoniłem do niego i powiedziałem mu "słuchaj, chyba wychodzę z tej blokady twórczej", a on na to "Właśnie to chcę słyszeć". Jak już przyjechałem do studia to było jak za dawnych czasów. Do każdego jego bitu ja miałem przygotowany rym. Tak to się stało. Więc w zasadzie od lipca zeszłego roku przez okres sześciu miesięcy nagraliśmy dwa albumy.
Stąd albumy "Relapse" i "Relapse 2". Stworzyliśmy tyle materiału, że nie zmieściłby się on na jednym krążku.
Głośno było o twoim uzależnieniu od leków. Czy wpłynęło to na twoją twórczość?
Byłem na haju przez większość czasu. Wiem, że wszystkie środki jakie brałem, antydepresanty, środki wpływające na nastrój, Ambien, Valium żeby spać w nocy wpływały na mnie dnia następnego. Nawet jeżeli ich nie brałem w ciągu dnia to ich mieszanka ze środkami przeciwbólowymi sprawiała że mój mózg był zblokowany. Dopiero odwyk pomógł mi oczyścić umysł.
Jestem tego typu artystą, który nie potrafi pisać o tym co może się stać albo co teraz się dzieje. Ja muszę coś przeżyć, dopiero jak to minie, dopiero jak poradziłem sobie z moim uzależnieniem było mi łatwiej o tym mówić z ludźmi, w muzyce. Nie wiem czy to ma sens ale potrzebowałem czegoś takiego żeby móc o tym pisać. Jestem wykonawcą, który nie boi się poruszać takich tematów więc czemu miałbym o tym nie mówić.
Jak już pojawiła się ta czystość umysłu nie czułem presji, która była obecna przez te kilka lat mojej nieobecności na scenie. Cały czas zastanawiałem się czy jak wrócę to mam się zmienić, o czym mam mówić, jak powinienem wypaść. Jak zacząłem trzeźwieć uświadomiłem sobie, że to nie jest kwestia presji, po prostu znowu zaczęło mnie to bawić. Rap znowu stał się dla mnie frajdą, bawię się nim.
Skąd tytuł nowego albumu? Co on oznacza?
Mniej więcej w czasie tworzenia kawałka "Underground" pojawił się pomysł na nazwę albumu. Cały materiał nagrany podczas wcześniejszego wyjazdu z Dre do Orlando brzmiał tak jak stare numery stąd nazwa albumu "Relapse" - Nawrót. Jest to nawrót na tamten styl.
Czy coś się zmieniło w twojej twórczości?
Ten album jest zupełnie inny od "Encore", a tym bardziej od "Eminem Show". Nie wiem czy to wpływ krytyków czy kogoś innego mówiącego, że muszę trochę stonować moją muzykę, ale czuję, że odszedłem od tego co sprawiło, że jestem w tym miejscu. Odchodzę o tego do czego przyzwyczaiłem moich fanów. W tej kwestii jest to album inny od poprzednich dwóch.
To co odróżnia ten krążek od wszystkich poprzednich to fakt, że został on w całości wyprodukowany przez Dr. Dre - oprócz jednego kawałka "Beautiful". Mam tyle drogich bitów Dr. Dre, że prosiłem o zniżkę. Kupiłem je hurtowo i teraz jestem tak rozpieszczony, że już chyba nigdy nie będę rapował do kawałków innych niż Dr. Dre.
Cudowne było to, że mogłem się skupić tylko na jednej rzeczy. Bity były gotowe a ja mogłem skupić się na rymowaniu. Nie musiałem się zastanawiać czy ten instrument jest za głośny, czy pasuje mi ten czy pasuje mi tamten. Po prostu on się tym zajmował a ja zajmowałem się rymowaniem. Mam wrażenie, że tak to zawsze powinno było wyglądać.
Dlaczego wcześniej o tym nie pomyśleliśmy? O tyle łatwiej by nam było! Jednak uczymy się cały czas i nie chcę żeby to wyglądało tak, że już nigdy nie wyprodukuję żadnego kawałka, ale chodzi o swobodę kiedy nie muszę o tym myśleć. Nie chcę żeby Dre przewróciło się w głowie, ale te kawałki są tak idealne, te bębny, te werble, wszystko jest takie wyraźne a ja zawsze szukam czegoś oryginalnego.
Czy miałeś jakieś oczekiwania związane z tym albumem? W końcu 5 lat to szmat czasu...
Jest jak jest. Tworzę muzykę, wydaję albumy i mam nadzieję, że spodoba się ludziom. Jeśli tak to tak, jak nie to nie. Jedną z najlepszych rzeczy w tej płycie jest to, że nie miałem konkretnych oczekiwań co do niej. Nie zastanawiałem się czy sprzedam tyle i tyle sztuk albo czy osiągnę kolejny rekord. Chciałem się tylko podzielić muzyką i żeby ludzie jej słuchali i powiedzieli co myślą. Jeśli się sprzeda to ekstra, jeśli nie to też będzie ok.
Utwór "Beautiful", o którym wspomniałeś, poświęcony jest twojemu rodzinnemu miastu.
Wygląda na to, że ludzie nie mieszkający w Detroit strasznie oczerniają to miasto. My mamy swoją dumę więc nie gadajcie o naszym mieście. To my tutaj mieszkamy więc skąd wiesz tyle o naszym mieście. Wygląda na to, że jesteśmy ciągle zniesławiani, wszyscy patrzą na nas z góry. Bezpodstawnie mamy złą reputację.
Wkurza mnie kiedy ludzie mówią o Detroit, krytykują to miasto i jego przemysł samochodowy. Tzn. wiadomo, że zostały popełnione różne błędy, ale ja widzę ludzi, którzy pracowali w tych fabrykach latami i konstruowali samochody swoimi rękami, a teraz zostają bez pracy. Z zewnątrz wygląda na to, że mieszkają tutaj źli ludzi, bo nawalił przemysł samochodowy.
Mówiłeś o tym, że masz na tyle materiału, by wydać drugą część "Relapse". Co na niej się znajdzie?
Na płycie "Relapse 2" można spodziewać się mniej więcej tego samego co na "Relapse". A nazwa bierze się z faktu, że po zakończeniu odwyku odbiłem się jak gdyby podwójnie. Więc jak już się pojawił pomysł stworzenia dwóch płyt to wydawało się to logiczne. Także sama kolejność w jakiej były tworzone utwory i składane płyty pokazuje w, że właśnie w takiej kolejności chciałbym żeby ludzie je usłyszeli. Najpierw wprowadzenie a potem zawiązanie.
Układ piosenek pokazuje mój tok myślenia, wygląda to trochę jak proces odnowy. To są moje myśli, to przelewam na papier, to jest to co chcę powiedzieć właśnie w tej chwili.
Czy planujesz promować ten materiałach na koncertach?
Jeszcze nie mówiliśmy o trasie koncertowej ponieważ na razie jesteśmy na etapie wydawania tych płyt i czekamy na reakcję i na ich wyniki na rynku. Musimy sprawdzić czy ludzie tego chcą.
Podobno fascynują cię seryjni mordercy?
Zawsze byłem zafascynowany seryjnymi mordercami, tym co dzieje się w ich głowach, w ich psychice. Oglądam dużo filmów dokumentalnych o seryjnych mordercach i do jakimś sposobem przedostało się do moich rymów. Zawsze byłem nimi zafascynowany ale nie zmieniło to mojej psychiki i nie piję krwi wstając rano i nie idę później kogoś zastrzelić.
Mój ulubiony seryjny morderca? Nie wiem! Rozgrywa się to pomiędzy Dahmer'em, Ted'em Bundy. Manson - ale on nie był raczej seryjnym mordercą. Jest chory, ale on to robił poprzez innych ludzi. HH Holmes, John Wayne Gacey, Son of Sam, ale on był taki sobie. Miał spluwę, to nie było zabawne. Wolę historie gdzie w grę wchodzą piły łańcuchowe, noże, podrzynanie gardeł i takie chore sprawy, bo chyba nie mam po kolei w głowie.
(na podstawie materiałów promocyjnych Universal Music Polska)