"Nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki"
Natalia Kukulska, znana dotąd z płyt inspirowanych muzyką r'n'b, wydała po czteroletniej przerwie nowy album "Sexi-Flexi", który ukazuje jej muzyczną metamorfozę. O odbiorze przez fanów nowego oblicza, wchodzeniu z muzyką na parkiety, śpiewaniu po angielsku i rodzinnym szczęściu, Natalia Kukulska opowiedziała w rozmowie z Eweliną Wiśniewską.
Radykalnie się zmieniasz. To jest płyta nowa nie tylko, jeśli chodzi o czas, ale nowa jeśli chodzi o twoje oblicze.
Dzisiaj zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka z Poznania i mówi: Słuchaj Natalia, ta płyta jest rewelacyjna przede wszystkim dlatego, że ja słyszę w niej wreszcie całą ciebie. Więc czy ja się zmieniam? Trudno mi powiedzieć. Na pewno każda płyta jest dla mnie jakimś nowym objawieniem muzycznym, ponieważ nie lubię "wchodzić dwa razy do tej samej rzeki".
Zawsze staram się, by to co robię było ciekawe, nie było nudne, owszem zmieniało się, żebym miała szansę poruszać jakieś nowe rzeczy w muzyce, w stylistyce. Natomiast dla mnie jest to płyta bardzo moja, bardzo mnie określająca. Nie odbiera mi temperamentu, co miałam wrażenie, że robiły moje niektóre poprzednie płyty, do których mam sentyment, ale one już były. Teraz jest nowa płyta, z którą najbardziej się identyfikuję. Jest zdystansowana, zabawowa, z przymrużeniem oka, nie jest to jakaś nadęta bardzo sprawa.
Czy powrót do brzmienia przełomu lat 70. i 80. był twój czy producentów?
To są inspiracje, które zarówno dla chłopców - czyli Bartka i Marka z Planu B, producentów, z którymi robiłam płytę - i dla mnie, bardzo wpłynęły na nas, na naszą wrażliwość, estetykę. Lata 80. to są lata, w których zaczynałam słuchać muzyki, w których był Michael, który jest ikoną muzyki popowej dla mnie i dla nich też. I są to lata, które są mi bardzo bliskie.
Tak naprawdę są to inspiracje, tak jakbym zerwała tapetę (z plakatami) z mojego mieszkania na ul. Reymonta na Żoliborzu i gdzieś tam przed nią się ukłoniła i to jest ta płyta. Tutaj są nawiązania do tej muzyki, ale nie są to dosłowne cytaty, bo jednak to również jest zasługa Planu B, że ta muzyka jest bardzo współczesna i nowoczesna i nawiązuje do tych współczesnych brzmień. Są to tego typu łączenia ? zestawianie w kontekście nowych brzmień, tego co nas fascynuje, a co już było.
Jak zaczęła się twoja współpraca z Planem B, czyli Bartkiem Królikiem i Markiem Piotrowskim z Sistars?
My poznaliśmy się przy okazji robienia remiksu do mojej poprzedniej płyty solowej, do piosenki "Kamienie". To był taki remiks, który wiele kontrowersji później, jak się okazało, wzbudził - z raperem Tede. Troszkę dziwnie przebiegła wtedy promocja mojej płyty, ponieważ to był remiks, to miała być taka rzecz dodatkowa, a stała się główną i na niej skupiła się promocja całej płyty.
Natomiast to była nasza pierwsza współpraca i już postanowiliśmy, że chcemy zrobić coś więcej i na taką pracę umówiliśmy się. Nawet zaczęliśmy robić, ale nie starczyło nam czasu. Oni też mieli dosyć dużo pracy i odnosili dosyć duże sukcesy z zespołem Sistars. Ja też miałam wiele swoich muzycznych projektów i taki ?życiowy projekt? w postaci mojej córeczki, którą w tzw. ?międzyczasie? urodziłam (śmiech). I trzeba było po prostu troszkę poczekać.
Nad płytą pracowaliśmy rok, więc to jest dużo czasu, żeby zdystansować się do tego co robimy, żeby niektóre piosenki mogły wylecieć, a inne wlecieć. Nie ma na tej płycie piosenek przypadkowych.Forma płyty jest bardzo zwarta. Jest tam jedenaście premierowych piosenek.
Większość piosenek na najnowszej płycie śpiewasz po angielsku. Czy lepiej ci się śpiewa w tym języku?
To zależy. Są piosenki po polsku, które dobre zabrzmiały według nas w języku angielskim. Na płytę były przygotowane jeszcze trzy piosenki w języku polskim, ale zdecydowaliśmy się na wersje angielskie i to był zamierzony efekt. Po prostu wydawało nam się, że polski język im coś odbiera. Np. "Look At Me", najbardziej zmysłowa piosenka na płycie - taka "pościelówa". Napisałam do niej także polski tekst "Sam na sam" i myślę, że nagram ją niedługo, bo akurat tego żałuję, że nie zrobiliśmy w języku polskim.
Lepiej mi się śpiewa trochę i jest to muzyka, w której mój wokal jest traktowany bardzo rytmicznie ? riffowo, groove'owo, więc ten język angielski jest bardziej "flexi", czyli elastyczny.
Tytuł płyty, ?Sexi-Flexi? jest bardzo zaczepny...
On jest nie na poważnie. Pochodzi z piosenki "Sexi-Flexi", gdzie takie słowa tam nam padły w tekście, których nie do końca byliśmy pewni użyć. I jak przetestowaliśmy go pytając ludzi np. ze Stanów Zjednoczonych, czy jest on abstrakcją, czy może zostać, to im się bardzo podobał i wywoływał fajne skojarzenia.
Dla mnie on stał się pewnego rodzaju hasłem już teraz. I powiem szczerze, że na koniec wyrzuciliśmy jedną piosenkę z płyt, do czego przekonali mnie chłopcy, bo stwierdzili, ze ta piosenka jest za mało ?sexi-flexi? (śmiech). I co pod tym hasłem się kryje? Przede wszystkim, że to jest zabawa, że płyta jest nowoczesna, że trochę nawiązuje do tych lat 80., że muzyka jest różnorodna. A "sexi" pisane jest tu przez "i", więc też nie należy traktować tego poważnie. Na pewno jest to płyta kobieca i tego nie da się ukryć.
Twoi fani przyzwyczaili się do innego twojego wokalu, a tutaj bawisz się dźwiękiem, unowocześniasz się, jest inaczej. Czy nie obawiałaś się, że fani będą lekko zawiedzeni?
Wiesz co, fani, którzy przywiązują się do tego, co robiłam, dalej tego słuchają. Są tacy, którzy idą razem ze mną i podążają za tymi zmianami. Im te zmiany pasują, a niektórym nie. Wydaje mi się, że to jest ostatnia rzecz, którą miałabym się sugerować, ponieważ nigdy w ten sposób nie zrobiłabym czegoś nowego, czegoś ciekawego. A w ten sposób mogę zdobywać nowych fanów, a tamci, skoro już ich zdobyłam, mają to, co nagrałam.
Ogólnie mam wrażenie, że moi fani w większości podążyli za mną, przyjęli to. Natomiast mam bardzo fajny odzew zwłaszcza na MySpace, gdzie mam wiele opinii ludzi, którzy piszą, że w życiu nie myśleliby, że będą słuchać mojej muzyki, a teraz po prostu nie mogą oderwać się od płyty i cały czas jej słuchają. Tak więc to są dla mnie bardzo pozytywne zwiastuny nowych fanów.
Pierwszy singel z nowej płyty ma bardzo oryginalną promocję. Będą rozdawane puste okładki, a singla fani mają zdobyć sami. Opowiedz o tym więcej.
Tak. Nie jest to singel komercyjny. Jest to pomysł wytwórni płytowej, bardzo - wydaje mi się - ciekawy. Ponieważ powstaje strona internetowa "sexi-flexi", która dosłownie za kilka dni ruszy, będą rozdawane koperty z okładką płyty i tam będą różne kody, z którymi będzie można zarejestrować się na stronie i ściągnąć remiksy, które są dostępne tak naprawdę tylko na tej stronie - ani na płycie, a niektóre z nich nawet na winylu, bo tam będzie pięć remiksów, a aż dziewięć będzie można ściągnąć z tej strony. Bardzo fajne remiksy, większości robiła je czołówka polskich DJ-ów.
Wspomniałaś o winylu, a więc wchodzisz na parkiety?
Wchodzi płyta winylowa, która będzie rozsyłana DJ-om w całej Polsce, ale z tego co słyszałam od różnych moich znajomych, co chodzą do różnych klubów, już wiem, że te piosenki są grane w klubach, co mnie bardzo cieszy. To jest dla mnie nowa forma promocji, zwłaszcza, że ta płyta bardzo pasuje do takich miejsc. Mam nadzieję, że w różnych fajnych remiksach pojawi się na różnych fajnych imprezach.
Czy można połączyć twoje dojrzewanie muzyczne z dojrzewaniem ciebie, jako kobiety?
Na pewno. W momencie kiedy mam taką sytuację rodzinną stabilną, szczęśliwą, bo tak jest. Mam dwójkę cudownych dzieci, męża, z którym dzielę wspólne pasje i wiele nas łączy oprócz spraw domowych. Mam takie życie spełnione. Z tego wynika to, co robię. Nie nagrałabym płyty pełnej dobrej, pozytywnej energii, gdyby moje życie było inne, więc to jest ściśle z tym związane. Mam nadzieję, że taki stan potrwa trochę dłużej w moim życiu i że będę mogła nagrywać kolejne takie płyty.
A jak z koncertami teraz?
Grudzień jest bardzo wypełniony nimi, choć jak to w grudniu wiele jest koncertami zamkniętymi. Ale coś tam już się wykluwa, szykujemy trasę koncertową w karnawale przyszłego roku - już taką stricte związaną z płytą "Sexi-Flexi".
Dziękuję za rozmowę.