Miłość ze znakiem zapytania

Kariera Jennifer Lopez znalazła się w 2010 roku na zakręcie. Po niepowodzeniu singla "Louboutins" wytwórnia płytowa nie chciała wydać nowego albumu piosenkarki.

Jennifer Lopez jest ostatnio na fali
Jennifer Lopez jest ostatnio na faliAFP

Dziś Lopez znów święci triumfy. Amerykanka rozstała się z wytwórnią Sony Music i podpisała umowę z Island Def Jam. Została też jurorką amerykańskiego "Idola", gdzie jest bardzo dobrze odbierana przez widzów, a utwór "On The Floor" w mig podbił listy przebojów. Jakby tego było mało ostatnio magazyn "People" uznał Lopez najpięknięjszą kobietą świata.

Poniżej możecie przeczytać wywiad z wokalistką, w którym opowiada o nowym wydawnictwie oraz o tym, jak jej życie zmieniło się po urodzeniu bliźniąt w 2008 roku.

W jaki sposób macierzyństwo wpłynęło na twoją twórczość?

Jennifer Lopez: - Macierzyństwo wpływa na każdy aspekt twojego życia; na to, jak postrzegasz świat; w jaki sposób myślisz o miłości - zmienia wszystko. Naturalną koleją rzeczy jest więc również wpływ na twoją pracę, na karierę, na twoje zawodowe decyzje, na tematy, które chcę poruszać w swoich piosenkach. Patrzę teraz na różne rzeczy z innej perspektywy.

Czy nowe obowiązki rodzinne pozwoliły ci nadążać za najnowszymi trendami w muzyce?

Jennifer Lopez: - Oczywiście! Kocham muzykę od zawsze. Muzyka i taniec to niezwykle istotna część mojego życia. Cały czas zwracałam uwagę na to, co dzieje się w muzyce, bo jest to po prostu coś, co kocham.

Czy macierzyństwo było źródłem inspiracji dla twoich nowych piosenek?

Jennifer Lopez: - Posiadanie dzieci z całą pewnością znalazło swoje odzwierciedlenie w tekstach i muzyce na mojej nowej płycie. Jak już wspomniałam, kiedy zostajesz matką, zaczynasz inaczej patrzeć na miłość; odczuwasz ją w sposób silniejszy i głębszy niż kiedykolwiek przedtem w swoim dotychczasowym życiu. Sprawia, że zaczynasz stawiać sobie nowe pytania w odniesieniu do pewnych rzeczy, stąd też zatytułowałam tę płytę "Love?" (światowa premiera 29 kwietnia - przyp.red.) - miłość ze znakiem zapytania, ponieważ zaczęłam zadawać sobie różne pytania, dociekać i kwestionować samą siebie w kontekście tego uczucia. I o tym właśnie jest ta płyta.

Opowiedz, jak powstawał ten album.

Jennifer Lopez: - Zaczęło się właściwie już po tym, jak na świat przyszły dzieci, ponieważ poprzednią trasę koncertową odbywałam, będąc w ciąży. Potem urodziły się bliźniaki, i mniej więcej do momentu, w którym skończyły osiem miesięcy, nie robiłam nic. Wtedy dopiero wróciłam do studia nagraniowego. Jak widać, było to jakieś dwa i pół roku - czasami potrzeba ci po prostu właśnie tyle czasu.

- Na początku nie wiedziałam, co chcę przekazać słuchaczom, co czułam, o czym chciałam śpiewać, jak ma brzmieć muzyka - po prostu weszłam do studia i zaczęłam rejestrować różne utwory, które dostawałam od różnych osób. Cały czas coś jednak było nie tak. Dopiero później, po jakichś kolejnych sześciu miesiącach, poczułam: O! już wiem, co chcę powiedzieć, w jakiej formie, i o czym chcę pisać w moich tekstach; już wiem, co siedzi w mojej głowie.

- Wtedy dopiero cała płyta zaczęła nabierać realnych kształtów. Mogłam udać się do konkretnych producentów, co do których nabrałam przekonania, że chcę z nimi pracować - i którym mogłam dokładnie wytłumaczyć, co chcę powiedzieć na tym albumie, o co mi chodzi i jakiego rodzaju piosenki mają się znaleźć na płycie. Wtedy właśnie ten album zaczął się przeradzać w spójną całość.

Jakie utwory chciałaś napisać na tę płytę?

Jennifer Lopez: - Chciałam zmierzyć się z tematem tej miłości ze znakiem zapytania. Tak jak powiedziałam, zależało mi na tym, żeby taki właśnie był tytuł płyty i żebym mogła poruszyć na niej różne aspekty miłości; dotknąć najróżniejszych ludzkich przemyśleń na jej temat i ludzkich doświadczeń związanych z tą wielką rzeczą - rzeczą, bez której nikt z nas nie może żyć i bez której nie może przetrwać żadna istota żywa. To właśnie był pomysł na tę płytę, a właściwie zalążek pomysłu, który później rozrasta się niczym drzewo, wypuszczając gałęzie w różnych kierunkach. Tak właśnie było z tym albumem.

Jak opisałabyś brzmienie tej płyty?

Jennifer Lopez: - Na moim nowym albumie dominuje brzmienie charakterystyczne dla mnie od zawsze. Jest to kombinacja różnych muzycznych stylów, które mnie inspirują. Są to: urban, dance, pop i rytmy latynoskie, wrzucone do jednego worka. Chodziło jednak o to, by to brzmienie, z którego jestem znana, uczynić jak najbardziej współczesnym. W osiągnięciu tego celu pomagali mi producenci. Tricky Stewart, odpowiedzialny za stylistykę urban i RedOne, który zajął się stroną dance'ową, nadali mojemu stylowi bardzo współczesne brzmienie. Było to bardzo ekscytujące, bo cały czas chodziło o to, żebym muzycznie pozostała sobą. Nie chciałam się zmieniać.

Jacy wykonawcy wystąpili gościnnie na twojej nowej płycie?

Jennifer Lopez: - Jest kilka takich osób. Wspólnie z The Dream, który był jednym z producentów, zrobiliśmy kilka piosenek, z których część trafiła na płytę - chyba trzy lub cztery. Właściwie to pojawia się on w jednej z nich - to utwór "Run the World". Nagrałam też piosenkę z Lil Waynem - to numer "I'm Into You", który wyprodukował StarGate. Trzeba też wspomnieć o pierwszym singlu, "On the Floor", w którym gościnnie wystąpił Pitbull.

Kim są producenci, z którymi współpracujesz?

Jennifer Lopez: - Jak już wspomniałam, pracowałam z takimi osobami, jak RedOne, Tricky, The Dream, StarGate, D'Mile, Danja, Radio - sporo ich było...

Skąd pomysł, by pierwszym singlem była piosenka "On the Floor"?

Jennifer Lopez: - Za każdym razem, gdy wybieram single, konsultuję się z ludźmi, którym ufam najbardziej. Tym razem rozmawiałam z L.A. Reidem, z Dannym Mediną, z naszą małą ekipą z wytwórni płytowej, i zaprezentowałam im całą płytę. W takich sytuacjach zazwyczaj jest tak, że jedna piosenka wysuwa się na plan pierwszy. W tym przypadku takich utworów było pięć czy sześć. "No, dobra" - mówię - "która z nich najbardziej nadaje się na pierwszy singel; która najlepiej przedstawi ten album publiczności?". L.A. Reid nie miał żadnych wątpliwości: "To jest ten utwór" - powiedział. Od razu wskazał ten numer. "Od razu idź z tym do radia!" - powiedział.

Zobacz teledysk do "On The Floor":

Skąd pomysł na sampel z "Lambady"?

Jennifer Lopez: - To był RedOne! To on wpadł na ten pomysł. Sądzę, że wiedział, iż zależy mi na płycie, na której będzie można usłyszeć inspiracje muzyką z całego świata i według niego to był właściwy sposób, by osiągnąć ten efekt.

Czy ta nowa płyta ma stać się okazją do zaprezentowania twojego nowego wizerunku?

Jennifer Lopez: - Sama nie wiem, właściwie to nie myślę o tym zbyt dużo. Zakładam na siebie to, na co w danym momencie mam ochotę. Kiedy wymyślamy koncepcje dla teledysków i wiem, że będę musiała zatańczyć, wybieram ten strój, który moim zdaniem nadaje się do tego celu idealnie. Przymierzam różne rzeczy, by w końcu stwierdzić: "To jest idealne do roli właścicielki klubu, a to jest w sam raz dla dziewczyny, która przychodzi do klubu potańczyć..." - rozumiesz, co mam na myśli?

- Po prostu łączymy różne elementy na takiej właśnie zasadzie; tak samo zresztą było ze zdjęciami na okładkę albumu - miałam zachowywać się w zgodzie z tym, co czuję; tak, jak osoba, którą jestem na obecnym etapie. Chodziło o to, by nie myśleć o tym, jak to powinno wyglądać, ale o to, żebym robiła to, co w danej chwili dyktuje mi serce.

Tłumaczenie - Katarzyna Kasińska

Universal Music Polska
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas