Ernie C (Body Count): "Cop Killer" jest ciągle aktualny

Ernie C (po prawej) odwiedzi Polskę wraz Body Count już w czerwcu /Duane Prokop /Getty Images

- Nasza grupa przeżywa odrodzenie – mówi w rozmowie z Interią Ernie C, gitarzysta amerykańskiego zespołu Body Count. Legendarny Ice-T i jego koledzy pojawią się w naszym kraju przy okazji kolejnej edycji reaktywowanego festiwalu Rock In Summer (Warszawa, 16 czerwca).

Body Count to amerykańska grupa rapcore’owa, powstała w 1990 roku w Los Angeles z inicjatywy Ice-TErniego C. Muzycy jako pierwsi połączyli inspiracje hip-hopowe, heavy metalowe i hard rockowe, wyprzedzając Rage Against The Machine, Limp Bizkit czy Linkin Park. Formacja ma na swoim koncie pięć albumów studyjnych. Ostatni z nich "Manslaughter" ukazał się w czerwcu 2014 roku, nakładem Sumerian Records. Skład Body Count tworzą, oprócz Ice-T i Erniego C, Vincent Price, Ill Will i Juan Garcia. Grupa nie tylko nagrała płytę, ale także wróciła do koncertowania. Pojawiła się m.in. na festiwalu Fun Fun Fun. 16 czerwca 2015 roku zagra natomiast w Amfiteatrze w Parku Sowińskiego w ramach festiwalu Rock In Summer. Drugą gwiazdą imprezy będzie Suicidal Tendencies, a jako support wystąpi zespół Hope

Reklama

Krzysztof Nowak, Interia: Gratulacje ćwierćwiecza istnienia zespołu! Czy na taki jubileusz przygotujecie coś specjalnego na wasz polski koncert?

Ernie C, Body Count: - Nie zaplanowaliśmy nic specjalnego na nasz polski koncert. Jesteśmy za to szczęśliwi, że będziemy mieli możliwość zagrania tu znowu i to z Suicidal Tendencies. To będzie wspaniałe widowisko!

Przyjeżdżacie do Polski promować swój nowy krążek "Manslaughter". W kawałku "Talk Shit, Get shot" mówicie o internetowym trollingu, więc wiecie, jak trafić do młodszego pokolenia słuchaczy. Czy według ciebie problem hejtingu jest jednym z najpoważniejszych, jeśli chodzi o dzisiejszego odbiorcę muzyki?

- Tak, ta piosenka ogólnie porusza temat gnębienia, ale jest skierowana do tych, którzy ukrywają się za zasłoną anonimowości w internecie.

Zobacz klip "Talk Shit, Get Shot":

W swoim znanym utworze "Cop Killer" mówiliście o negatywnych działach policji. To dobrze koresponduje z wydarzeniami z Ferguson i ważnym krążkiem Kendricka Lamara "To Pimp A Butterfly", więc muszę spytać, czy widzisz, że coś się zmieniło w postrzeganiu czarnoskórej społeczności w Ameryce od powstania waszego kawałka?

- Ten utwór został napisany ponad dwadzieścia sześć lat temu. Jest ciągle adekwatny - w dzisiejszych czasach niewiele się zmieniło...

Posłuchaj utworu "Cop Killer":

W swojej muzyce poruszacie się po różnych gatunkach, zgrabnie je łącząc. Czy inspirują was też nowe brzmienia, chociażby elektroniczne i czy macie zamiar zrobić materiał, który będzie do nich nawiązywał?

- Będziemy robić kolejny materiał dla Sumerian Records. Kto wie, może pojawi się na nim dubstep.

Wasz pierwszy album ukazał się już ponad 20 lat temu, a wy sami jesteście już weteranami sceny muzycznej. W tym roku zagracie zaś dużą trasę koncertową w Europie. Warto więc spytać, skąd czerpiecie siłę do dalszego grania i tworzenia? Wiele osób mogłoby stwierdzić, że już nic nie musicie ze względu na swój status.

- Wychodzenie na scenę i granie sprawia nam ogromną frajdę. Nie ma niczego podobnego na świecie, a grupa przeżywa odrodzenie z nowymi członkami. Ice i ja jesteśmy na nowo bardzo podekscytowani ze względu na nasz zespół.

Ice-T powiedział w jednym z wywiadów, że coraz mniej interesuje go rap. Na koniec chciałbym spytać, czy widzisz na amerykańskiej scenie rapowej młodych wykonawców, którzy mogą zmieniać ten gatunek?

- Muzyka rapowa zmienia się cały czas. Przykładowo: rock jest ciągle taki sam. Piosenki Hendrixa przeszły pomyślnie próbę czasu, a napisane w dzisiejszych czasach ciągle by się sprzedawały. Rap jest inny.

Zobacz klip "Institutionalized":

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Body Count
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama