CeZik z autorską płytą "Ambiwalnięty": Jestem dzieckiem internetu
Adam Drygalski
W piątek 9 listopada do sklepów trafiła autorska płyta CeZika - "Ambiwalnięty". Zapowiedzią wydawnictwa jest singel "Jestem specem".
CeZik, czyli Cezary Nowak, swoją działalność internetową rozpoczął w 2009 r.
Najpopularniejsze wideo (ponad 10 mln odtworzeń) to "Ona tańczy dla mnie" - przerobiony na jazzowo przebój discopolowej grupy Weekend (posłuchaj w serwisie Teksciory.pl).
Tworzy również pod szyldem KlejNuty - tutaj największym hitem jest wideo "Polak w brytyjskim Mam talent" (ponad 17 mln). Sporym zainteresowaniem cieszyły się też "Bende go zjad!" (ponad 16 mln) i "Krzysiu" (ponad 12 mln).
Adam Drygalski, Interia: Kiedy twoje dzieciaki dorosną, będziesz musiał im się wytłumaczyć z utworu "Czas na brzdąca". Co im powiesz?
CeZik: - Choć wszystkie teksty, które znalazły się na płycie są napisane w pierwszej osobie, to nie są one autobiograficzne! Gdyby tak było, to musiałbym zapaść się pod ziemię. Co więcej akurat z tym utworem utożsamiam się najmniej, bo jako młody tata, lubię swoje dzieci. A podmiot liryczny tej piosenki dzieci nie znosi.
Ale ty przez dzieci zniknąłeś na prawie trzy lata!
- Absolutnie nie przez dzieci! Po prostu nie miałem pomysłów na kontynuowanie swojej dotychczasowej działalności. Kiedy urodziło mi się pierwsze dziecko, podłapałem za to tematykę dziecięcą. Utworzyłem na YouTube kanał NutkoSfera, adresowany właśnie do dzieci. Zacząłem pisać piosenki, produkować animacje. Skupiłem się na tym przez ostatnie kilka lat, a w międzyczasie tworzyłem płytę dla starszych słuchaczy.
Inspiracje do płyty były za rogiem ulicy?
- Tak. Ta płyta powstała z obserwacji społeczeństwa, w którym żyję. Nie są to bardzo głębokie przemyślenia na temat ludzkiej egzystencji. Śpiewam raczej o sprawach przyziemnych. Na przykład o internecie. Bo chcąc nie chcąc, jestem dzieckiem internetu. Odnosi się do tego otwierający album numer "Jestem specem". Internet wyzwala w ludziach chęć komentowania wszystkiego, niezależnie czy się na tym znają, czy nie. Ludzie znają się na sporcie, na polityce, w dobie dyskusji o szczepionkach, również na medycynie. Sam się czasem łapię na tym, że biorę udział w zabawie pt.: "Nie znam się, to się wypowiem".
Jako youtuber zdajesz sobie zapewne sprawę, że w przestrzeni medialnej wszystko żyje teraz bardzo krótko. O płycie głośno będzie, co najwyżej przez chwilę.
- Niech będzie głośno choćby przez dzień. Do tej pory wypuszczałem klipy rzadko, raz na trzy miesiące i nie było łatwo podtrzymać zainteresowania. Żeby pojechać w trasę i spotkać się z ludźmi, dobrze jest zrobić coś skondensowanego. Mogę teraz dogrywać do utworów klipy, co postaram się zrobić. Ale nie jest to konieczne, bo sama płyta jest wystarczającą bazą do grania koncertów.
Nagranie płyty to trudna sprawa?
- Na pewno inna, niż wrzucanie treści bezpośrednio do sieci. Jestem krytyczny i rzadko zadowolony ze swojej pracy, więc cały ten proces trwał długo. Około trzech lat. Tworzyłem, odrzucałem, brałem się za wszystko od początku. I tak z każdym z jedenastu numerów. Nie było to więc proste. Teraz nabieram do tej płyty dystansu i poddaje się ocenie ludzi. Jeśli z perspektywy czasu uznam, że ta płyta okazała się jakimś kompletnym kalafiorem, to wątpię abym chciał nagrać kolejną.
Liczysz się z tym, że ludzie nie kupią płyty, bo są przyzwyczajeni, że wszystko co z tobą związane znajdą w sieci?
- Płyta jest ryzykowanym krokiem. W necie robiłem sobie jaja, komentowałem bieżące memy, przerabiałem, coverowałem. Tutaj nie ma coverów, są autorskie utwory. Podśmiechujek jest mało, jest więcej przemyśleń i refleksji. Trochę takie wyjście z szuflady "jajcarza z internetu". Taką próbę warto było podjąć.
Czyli nie liczysz już odsłon i subskrybentów, tylko sprzedane egzemplarze?
- Tak, teraz to będzie wyznacznikiem mojego sukcesu.