"Brzmienia Krzaka nie da się zdominować"

- Największą siłą Krzaka jest to, że przynosimy w dzisiejszy czas muzykę i sposób grania z lat 70. - mówi Leszek Winder, gitarzysta tej śląskiej formacji. Instrumentalna grupa blues-rockowa na scenie funkcjonuje z powodzeniem prawie 40 lat, a niedawno poszerzyła swój dorobek o koncertowy album "4 basy".

Leszek Winder (Krzak)
Leszek Winder (Krzak)fot. Bartosz Nowicki

"4 basy" to zapis występu z aż czterema basistami, z którymi Krzak nagrywał i koncertował po śmierci Jurka "Kawy" Kawalca. Leszek Winder z rozmowie z Michałem Boroniem opowiada o tym, jak udało im się pomieścić cztery różne indywidualności na scenie, a także o bogatych planach Krzaka.

Znalazłem ciekawą informację, że Darek Ziółek, jeden z czterech basistów uczestniczących w nagraniu koncertowej płyty "4 basy", ma w dorobku solowy album "4bass" sprzed 10 lat. Wiedziałeś o tym, czy to całkowity zbieg okoliczności?

- Prawdę mówiąc nie wiedziałem o tym tytule płyty Darka, nawet nie znam tego albumu, ale to nie ma znaczenia. W ostatnich latach Krzak współpracował z wybitnymi gitarzystami basowymi. Andrzej Rusek, Joachim Rzychoń, Krzysztof Ścierański, Darek Ziółek to muzycy z wielkim artystycznym dorobkiem, którzy od lat stanowią muzyczną czołówkę gitary basowej. Najnowsza płyta "4 basy" to realizacja mojego pomysłu, żeby na jednym koncercie pokazać czterech basistów z jakimi współpracowaliśmy po śmierci Jurka Kawalca.

Występ podczas Śląskiego Festiwalu Gitary Elektrycznej, który został zarejestrowany na płytę "4 basy", to kolejny już wasz hołd dla "Kawy". Powiedzieć o nim, że był tylko jednym z ogniw Krzaka to pewnie za mało?

- W 2003 roku po śmierci Jurka Kawalca naszego basisty sądziłem że to koniec grupy Krzak. "Kawa" był bardzo ważnym muzykiem zespołu. Wiele do niego wnosił i bardzo mocno wpływał na charakter muzyki. Jego śmierć to był wielki szok, który na długo mnie zablokował.

Minęły dwa lata i w roku 2005 postanowiliśmy z Jankiem Błędowskim dalej wspólnie grać. Początkowo przyjęliśmy nazwę Błędowski-Winder Band. W 2005 nagraliśmy z Darkiem Ziółkiem i perkusista Arkiem Skolikiem studyjną płytę "3. Numer". Płyta zawiera część utworów przygotowywanych na niedoszły album Krzak. CD zdobyło spore uznanie i wiele zaszczytnych tytułów (najlepsza płyta rockowa, najlepsza sekcja, gitara blues i rock itd...). Graliśmy dużo koncertów, ale presja zewnętrzna na powrót Krzaka była tak duża, że pewnego dnia powiedzieliśmy sobie z Jankiem "Współbrzmienie naszych instrumentów gitary i skrzypiec to Krzak i nie ma sensu dalej się przed tym bronić". Wróciliśmy do naszej starej nazwy i tak trwa to dzisiaj...

- Zaczęliśmy współpracę z basistami. Wybieraliśmy naszym zdaniem tych najwybitniejszych. Krzysztof Ścierański, Andrzej Rusek, Achim Rzychoń i Darek Ziółek, to wspaniali mistrzowie gitary basowej, muzycy z wielkim artystycznym dorobkiem.

Najnowsza płyta Krzak "4 basy" to realizacja mojego pomysłu żeby na jednym koncercie pokazać razem tych czterech basistów. Obecnie gramy i współpracujemy z najwybitniejszymi polskimi basistami, ale nikt nie zastąpi nam Jurka Kawalca i nie szukamy jego zastępcy.

Podczas koncertu na scenie pojawiło się aż czterech basistów, silnych osobowości muzycznych. Ciężko było to ogarnąć, dopasować ich do siebie?

- To indywidualiści, każdy jest zdecydowanie innym muzykiem wnoszącym swój kolor do naszej muzyki. Jednak stylistyka Krzak wynika z brzmienia, którego nie da się zdominować. To charakterystyczne współbrzmienie skrzypiec i gitary. Generalnie współpracuje nam się z nimi bardzo dobrze. To wyjątkowi muzycy, niezwykle uzdolnieni i całkowicie odmienni. Dodatkowo wszyscy są niezwykle towarzyscy i to świetni kompani w codziennym życiu.

- Krzysia Ścierańskiego nazywamy "Księciem Basu" - to muzyk wszechstronny i muzyczny geniusz. Achim Rzychoń to rockowy mistrz basu. Doceniany przez światowe gwiazdy z którymi często grywa. Andrzej Rusek jest totalnie wszechstronnym basistą, potrafiącym znakomicie znaleźć się w każdym gatunku muzycznym. Darek Ziółek to niezwykle biegły basista, aranżer, pianista itd. Sercem całkowicie oddany jazzowi.

Granie z każdym z nich to wielka przyjemność, ale też każdy ma swoje muzyczne plany i zobowiązania. Nasz związek pozostaje więc wolny i otwarty i to życie układa z kim akurat gramy.

Jaki w tej chwili jest ich status w zespole? Ostatnią studyjną płytę "Extrim" nagraliście głównie z Krzysztofem Ścierańskim i z mniejszym udziałem Andrzeja Ruska.

- To nasi przyjaciele i muzyczni goście grupy Krzak.

Trzy numery ("Wysoki lot", "Kattowiz" i "Krzak") znalazły się też właśnie na "Extrimie", ale słychać, że Krzak to zespół koncertowy, wersje dość mocno różnią się od tych studyjnych. W studiu chyba musicie się czuć jak w klatce?

- Krzak to zdecydowanie zespół koncertowy. Zawsze graliśmy z niezwykle uzdolnionymi muzykami, wirtuozami swoich instrumentów. Te bardzo wysokie umiejętności muzyków pozwalają na wspaniałą interakcję ze słuchaczami. Klimat koncertu ma wielki wpływ na naszą muzykę. Muszę jednak powiedzieć, że nasze nagrania studyjne przypominają koncert, bo w gruncie rzeczy bardzo mało jest poprawek i dogrywek. Zawsze nagrywamy razem całym zespołem w tym samym czasie i w kontakcie ze sobą. Ostatnia płyta studyjna "Extrim" to były zaledwie trzy sesje nagraniowe.

W programie znalazł się też utwór "New Century" autorstwa waszego gościa i przyjaciela, gitarzysty Apostolisa Anthimosa. Czy to był jego wybór, czy sami zdecydowaliście się sięgnąć po kompozycję z dorobku SBB?

- To był nasz wybór . Chcieliśmy żeby na płycie znalazły się utwory mające tutaj swoją premierę nagrania koncertowego. Tak jest w większości nagranych numerów. "New Century" to "Tajemniczy Świat Mariana" - klimatyczny utwór nagrany w 1982 roku na płycie Krzak "Paczka". Przez wiele lat Piotr Kaczkowski, legenda Polskiego Radia, utworem tym kończył stary rok w programie 3 PR. "New Century" to współczesna wersja tego numeru. Piękne solo basu i gitary.

O "Extrimie" (2008) mówiliście jak o początku nowego etapu w działalności Krzaka. Czy z perspektywy tych już prawie trzech lat możesz faktycznie stwierdzić, że tak jest. W czym to się przejawia?

- Uważam, że każda kolejna płyta jest wyzwaniem dla szukania nowych kierunków. W naszym przypadku płyta "Extrim" była otwarciem się na współpracę z innymi niż Kawa i Ryszka muzykami. Przede wszystkim jednak wsparciem dla nas do dalszej działalności. Trzeba tutaj jasno powiedzieć, że największą siłą Krzaka jest to, że przynosimy w dzisiejszy czas muzykę i sposób grania z lat 70. To że nie kombinujemy, nie udziwniamy naszej muzyki, nie usiłujemy się wpasowywać w dzisiejsze trendy i gusta, nie szukamy popularności i nie mizdrzymy się.

Słyszałem, że przed wami ciekawe plany. Możesz uchylić rąbka tajemnicy, bo ponoć coraz bliżej nowego materiału, z kim go nagracie, jaki on będzie?

- Mocno pracujemy nad nowym studyjnym albumem. Mamy dwa pomysły na nową płytę. Janek Błędowski prezentuje opcję nagrania z sekcją związaną z ciężkim metalem. Pracujemy nad tym pomysłem już ponad dwa lata. Ja zmierzam w kierunku nagrania płyty typowo bluesowej. To gatunek mi najbliższy. Tak czy owak zrealizujemy oba pomysły nie wiem tylko w jakiej kolejności.

Jesienią z kolei szykujecie nagranie pierwszego DVD. Też będzie to Krzak w wersji z czterema basistami, czy czeka nas jeszcze więcej atrakcji?

- To będzie nasze drugie DVD. Pierwsze ukazało się parę lat temu. To zapis telewizyjny z koncertu Krzak w Sali Kongresowej podczas "Rokin Jambore" w 1981 oraz fragmenty współczesnych koncertów. Krzak jest wyjątkowo ubogi w nagrania filmowe. Jesienią zamierzamy sfilmować nasz koncert w celu wydania DVD. W założeniu ma to być film pokazujący naszą "muzyczną kuchnię" oraz nasz koncert. Plany związane z udziałem różnych muzyków są na razie w ustalaniu organizacyjnym.

Blues od zawsze kojarzył się z mało wesołymi historiami, a tak się niestety zdarzyło, że śląska scena aż w nie obfituje, czego wyrazem kolejne smutne dedykacje - tym razem płyta poświęcona jest Tomkowi Dziubińskiemu, szefowi Metal Mindu...

- Tomka Dziubińskiego znałem bardzo długo, bo ponad 30 lat. Miałem dla niego duży szacunek za to że założył i całe lata skutecznie i z powodzeniem prowadził firmę koncertowo-wydawniczą, całkowicie niezależną od światowych rekinów, które żerują na naszym rynku. Wydawał płyty i organizował koncerty światowym gwiazdom muzyki. Dla mnie imponujący jest katalog polskich wykonawców jaki wydał w ostatnich 10 latach.

- Tomek zmarł w trakcie produkcji naszej płyty. Podczas jego choroby wiele ustalaliśmy. Nasz kontakt był zwięzły, bo w większości mailowy, ale konkretny. Mimo ciężkiej choroby mocno pracował jak zresztą zawsze. Widziałem jak wcześnie rano i do późnej nocy pali się jego zielona lampka na Skype. To kolejna wielka strata...

To na koniec może coś bardziej optymistycznego, za rok Krzak świętował będzie 40-lecie. Czego wam życzyć na tak piękną rocznicę?

- Zdrowia i pięknej, porywającej muzyki, czego również wszystkim życzę.

Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas