"Bramy nowych możliwości"
Szwedzka grupa Theory In Practice, choć ma na koncie już dwie doskonałe płyty długogrające, nie zdobyła jeszcze większej popularności. Niestety, pechowo podpisane kontrakty – najpierw z singapurską wytwórnią Pulverized, teraz z niewiele większą, francuską Listenable – zaważyły na wyjątkowo marnej promocji i dystrybucji materiałów zespołu. A szkoda, bo propozycja Theory In Practice to wyjątek na metalowej scenie. Autorzy „The Armageddon Theories” nie oglądają się na obowiązujące mody, ale śmiało eksperymentują z muzyką, która łączy brutalność i ciężar, z finezją i muzyczną erudycją. Z śpiewającym perkusistą, Henrikiem Ohlssonem, rozmawiał Jarosław Szubrycht.
Nazwa Theory In Practice doskonale charakteryzuje muzykę waszego zespołu. To co inni znają jedynie z Teorii, potraficie biegle zastosować w praktyce...
Dziękuję bardzo za komplement. Myślę jednak, że wielu artystów dysponuje umiejętnościami, które pozwalają im na granie takiej muzyki, nie zawsze jednak przychodzi im to na myśl. Można więc powiedzieć, że otwieramy przed nimi bramy nowych możliwości.
Wasz debiutancki album "Third Eye Function" został wydany przez maleńką wytwórnię Pulverised pochodzącą aż z Singapuru. Nie był to chyba najlepszy sposób na rozpoczęcie światowej kariery?
Wiesz, kiedy nagraliśmy nasze pierwsze demo, w 1996 roku, nie mieliśmy żadnego doświadczenia we współpracy z wytwórniami płytowymi, po prostu rozesłaliśmy kasety po całym świecie i czekaliśmy na jakąkolwiek reakcję. Kiedy dostaliśmy list od Pulverised, w którym zaproponowali nam kontrakt, byliśmy wniebowzięci, że w ogóle ktoś się nami zainteresował. Po zlaniu się w spodnie ze szczęścia natychmiast podpisaliśmy wszystkie papiery. Stało się. Wiedzieliśmy, że firma jest mała i z daleka, ale wtedy liczyło się dla nas przede wszystkim to, że mamy prawdziwy kontrakt.
Jak doszło do tego, że podpisaliście kontrakt z firmą Listenable?
Do podpisania kontraktu doszło w podobny sposób jak za pierwszym razem. Po prostu wysłałem nasze nagrania do biura firmy i czekałem na odpowiedź. Sytuacja była o tyle ciekawa, że wcześniej podpisałem z Listenable kontrakt z naszym drugim zespołem – Mutant. Okazało się, że Listenable są bardziej niż zainteresowani, więc szybko dogadaliśmy się co do szczegółów. To znacznie lepsza wytwórnia niż Pulverized, która w ogóle nie wiedziała o istnieniu takiego pojęcia jak promocja, nie potrafili zaaranżować dla nas ani jednego wywiadu. Byliśmy już tym zmęczeni, widzieliśmy jak nasza ciężka praca po prostu marnuje się. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że materiał na „The Armageddon Theories” został zarejestrowany we wrześniu 1998 roku! Potem przez ponad rok Roy z Pulverized wodził nas za nos, odwlekając wciąż datę premiery. Wyszło nam to w sumie na dobre. Gdyby wydał tę płytę, pogrzebałby ją tak samo jak poprzednią.
Czy jest szansa na to, żeby Francuzi wydali „Third Eye Function” w Europie?
Niestety, chociaż na początku były takie plany, nie dojdzie prawdopodobnie do reedycji „Third Eye Function”. Listenable nie wydają się zainteresowani wykupieniem taśmy matki, a Pulverized na pewno nie myślą o wznowieniu. Jestem przekonany, że ich magazyn zalega jeszcze sterta płyty z pierwszego tłoczenia i nie wiedzą, co z tym zrobić.
Wasza nowa płyta "The Armageddon Theories" to doskonałe połączenie interesujących kompozycji z wirtuozerskim opanowaniem instrumentów. Jak długo trzeba pracować, żeby osiągnąć taki poziom?
Długo. Theory In Practice to młody zespół, ale na swoich instrumentach gramy od wielu, wielu lat. Ja mam 24 lata, Mattias 27, a Peterowi stuknęła już trzydziestka. Zaczęliśmy grać metal będąc nastolatkami. Ja za perkusją usiadłem mając 14 lat. Całe nasze życie poświęcamy muzyce, oprócz Theory In Practice mamy jeszcze blackmetalowy Mutant, a Peter od niedawna prowadzi własne studio Hangar 18. Sama praca nad "The Armageddon Theories" nie zajęła nam jednak zbyt wiele czasu. Materiał powstał w niecały rok.
Wasz nowy album znacznie różni się debiutu, który był chyba jeszcze trudniejszy w odbiorze. Dlaczego zdecydowaliście się zmienić muzykę na łatwiej przyswajalną?
Nie podjęliśmy takiej decyzji, na pewno nie świadomie. Prawdę mówiąc, wydaje mi się nawet, że nowa płyta jest jeszcze bardziej ekstremalna i złożona pod względem technicznym niż „Third Eye Function”. Po prostu tym razem stworzyliśmy utwory na bazie wszystkich pomysłów, które przychodziły nam do głowy. Nie ograniczaliśmy się w jakikolwiek sposób, po prostu tworzyliśmy. W ten sposób zresztą pracujemy od zawsze. Ewentualna „przyswajalność” tej muzyki przyszła więc w sposób naturalny.
Tuż przed nagraniem płyty wasz skład skurczył się. Co było tego przyczyną?
Johan opuścił nas, bo poszedł na studia muzyczne i przeprowadził się w całkowicie inny region Szwecji. Dlatego ja zdecydowałem się przejąć partie wokalne, a Peter od tej pory zajmuje się wszystkimi gitarami. Trochę żal nam było rozstawać się, ale Johan nie był w stanie jeździć na próby z tak daleka.
Jakiej muzyki słuchacie na co dzień? Czy wciąż znajdujecie coś ciekawego w metalu?
Jasne! Słucham bardzo dużo metalu i wciąż uważam, że to zabójcza muzyka. Może brakuje mi już dzisiaj tego entuzjazmu, z którym przyjmowałem wszystko, gdy miałem kilka lat mniej, ale wciąż jest nieźle... Ostatnio karię się głównie tymi wszystkimi brutalnymi kapelami zza Oceanu, takimi jak Nile czy Cryptopsy. Ale tylko ja z całego zespołu potrafię je docenić. Dobry jest też Vader. Kiedy chcę posłuchać czegoś technicznego, sięgam po Confessor, Atheist, Cynic, Mekong Delta i inne szalone rzeczy. Peter fascynuje się głównie gitarzystami, takimi jak Al DiMeola i myślę, że czasem słychać to w naszej muzyce. Do pewnego stopnia fascynujemy się również muzyką klasyczną.
Kilka słów dla polskich fanów?
Bardzo chcielibyśmy przyjechać do was na kilka koncertów, ale od lat nie możemy zebrać składu, który mógłby występować na żywo. Czas pokaże czy w ogóle nam się to uda. Zachęcamy do posłuchania płyt, które nagraliśmy z Theory In Practice i Mutant. Dzięki za wsparcie!
A ja dziękuję za wywiad.