"Musiałam dojrzeć"
Małgorzata Stępień urodziła się w Inowrocławiu, tam też skończyła państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia, po której rozpoczęła studia na Akademii Muzycznej w Katowicach, na Wydziale Jazzu i Rozrywki. Szersza publiczność poznała ją dzięki pierwszej edycji "Idola", w której dotarła do finału. Najbardziej inspirują ją czarnoskórzy artyści, tacy jak George Benson, Fred Hammond czy Lauryn Hill, choć lubi też np. Stinga. 22 maja wokalistka stanie w szranki w eliminacjach do festiwalu "TOPtrendy", który odbędzie się latem w Sopocie. Jej rywalem będzie zespół 15 Minut Projekt. Z tej okazji z Małgorzatą Stępień rozmawiał Paweł Amarowicz.
Gosiu, co się z tobą działo od czasu, gdy widzieliśmy cię w programie "Idol"?
Przez ten czas koncertowałam, jeszcze z częścią moich znajomych z "Idola". Właściwie do teraz koncertujemy. Później zaczęłam współpracę z Teatrem Współczesnym we Wrocławiu. Gram tam w spektaklu "Cafe Panika", właściwie śpiewam trzy piosenki.
Musiałam dojrzewać. Wydawało mi się, że byłam dojrzała - w sensie muzycznym - ale musiałam dojrzeć do tego, by gdziekolwiek zadzwonić i zapytać o jakąś muzykę.
Czyli ta cisza wokół ciebie była trochę zaplanowana?
Cisza była celowa, ponieważ chciałam trochę odpocząć, a później postanowiłam za to wszystko się wziąć.
Pracujesz obecnie nad swą debiutancką płytą - czy masz już jakieś konkretne plany wydawnicze?
Na razie, jeśli chodzi o stronę muzyczną, współpracuję z Krzysiem Herzinem. Doskonale nam się współpracuje, mam już napisanych 11 fajnych utworów. Soulowych, takich z "groovem", bardzo fajnych. Myślę że wiele osób znajdzie tam coś dla siebie. A wszystko zależy od firmy fonograficznej, a jeszcze nie byłam tam od czasu "Idola", nie wiem, co tam z moim kontraktem. Zobaczymy.
Na razie skupiam się na materiale, a później postanowię pójść dalej.
Zapowiadasz wielki powrót?
Absolutnie tak, bo bez tego nie potrafię funkcjonować.
Jak się znalazłaś w eliminacjach do festiwalu "TOPtrendy"?
Bardzo miło mi się zrobiło, ponieważ to Jacek Cygan mnie zgłosił. Zadzwonił do mnie i powiedział, że podał moją kandydaturę. Byłam bardzo mile zaskoczona. To miłe, że ktoś jeszcze pamięta, że była kiedyś sobie Gosia... (śmiech)
Dziękuję za rozmowę.