Reklama

"Ludzie mnie pamiętają"

Grzegorza Kupczyka (rocznik 1958) większość fanów w Polsce kojarzy z grupą Turbo. Nie należy jednak zapominać, że wokalista już od kilkunastu lat stoi również na czele zespołu CETI, który jest czołowym przedstawicielem melodyjnej odmiany heavy metalu w naszym kraju i ma na swoim koncie kilka płyt. Jesienią 2002 roku ukazał się nowy singel CETI, zatytułowany "Prolog", który zapowiada zupełnie nowy materiał - "Cień anioła". Ponadto pojawiły się wznowienia wcześniejszych płyt "Lamiastrata" (1992) i koncertowego "Extasy '93" (1993). Była to dobra okazja do porozmawiania z Grzegorzem Kupczykiem o przyszłości CETI i Turbo oraz o gościach specjalnych na albumie pierwszej z wymienionych grup. Z wokalistą rozmawiał Lesław Dutkowski.

Singel z nowej płyty, zatytułowany "Prolog", już jest. Kiedy można oczekiwać całego albumu?

Od 4 listopada nagrywamy w studiu Art-Sound-Studio w Pile. Dla wyjaśnienia chcę dodać, że jest to to samo studio, w którym nagrywały płyty Aion, None i Turbo. Dograliśmy pięć kolejnych utworów. Nawet mogę podać wstępne ich tytuły: "Cień anioła (Życie i tron"), "Wybór" - to utwory nagrane w pierwszym rzucie - a także "Dla tej, której nie ma" (taka bardzo smutna balladka), kolejna ballada "Ciało i krew", "Pieśń pustyni", potem "Ślepiec", "Wiara" (ten tytuł być może się zmieni) oraz "Zdrada". Oczywiście wszystko powstaje w dwóch wersjach językowych.

Reklama

W jednym z utworów gościnnie gra na gitarze Steve Adams z zespołu Camel. Miało pojawić się jeszcze dwóch innych gości, ale jeden jest w trasie i po prostu nie zdążył, a drugi jeszcze z trasy nie wrócił. Tłumaczeń tekstów dokona Bart Gabriel, nasz menago.

Jak to się stało, że na płycie zagra Steve Adams?

To jest układ pomiędzy moim producentem a zespołem Camel. Dzięki temu udało nam się do niego dotrzeć i tak to właśnie wyszło.

Czy to znaczy, że muzyka na nowej płycie będzie bardziej przestrzenna, bardziej progresywna?

Przestrzenna na pewno. Progresywna nie. To by była przesada. Chociaż są na płycie dwa utwory, które mają ponad siedem minut, ale to absolutnie nie jest związane z muzyką progresywną. Baliśmy się takiego oceniania, tego, że jak ludzie zobaczą, że skoro gra u nas gitarzysta z muzyki progresywnej, to nagle my gramy muzykę progresywną. Nie. Słyszałeś singla i sam wiesz, że z muzyką progresywną nie ma on wiele wspólnego. W utworze, w którym ma zagrać Steve, będą się wymieniać solówkami z naszym gitarzystą. I to jest taki smaczek. To nie będzie tak, że po prostu zagra i wszyscy padniemy na kolana.

Kiedy można się spodziewać premiery płyty "Cień anioła"?

Prowadzone są jeszcze w tej sprawie pertraktacje, bo z tego, co widzę, jeszcze jedna firma chce wejść w kooperację związaną z produkcją płyty. Myślę, że album ukaże się pod koniec listopada lub na początku grudnia.

Powiedziałeś, że płyta będzie dwujęzyczna. Jak będzie wyglądała jej promocja i dystrybucja na Zachodzie?

Dystrybucją i promocją zajmie się Bart Gabriel. Częściowo zajmie się też na pewno firma Oskar, która sfinansowała studio i bardzo ładny plakat. Myślę, że sytuacja będzie podobna, albo może nawet lepsza, jak z płytami "Lamiastrata" czy "Extasy '93", które zostały wydane na Zachodzie i nawet dosyć przyjemnie się tam rozchodzą. Mam parę naprawdę bardzo dobrych recenzji tych płyt.

Płyty "Lamiastrata" i "Extasy '93" zostały niedawno wznowione z dodatkowymi utworami i ścieżkami multimedialnymi. Czy chciałeś po prostu przypomnieć się fanom w Polsce, czy jest to raczej krok w kierunku większej penetracji CETI na rynku zachodnim?

Jedno i drugie. Z tym że w Polsce ludzie mnie jednak pamiętają, cieszę się dużym szacunkiem fanów i to mnie bardzo cieszy, bo to naprawdę jest przyjemne. Dobrze, jeśli fani będą mieli okazję usłyszeć, jak CETI wyglądało na początku swojej działalności. W tym okresie ci, którzy słuchają nas teraz, byli bardzo młodymi ludźmi i nie mieli okazji zobaczyć CETI na koncercie. Dlatego bardzo chciałem, aby na płycie koncertowej znalazły się fragmenty występu z Jarocina, zresztą bardzo fajnie zrobionego.

Jeżeli chodzi o zachodni rynek. Podobno mamy wejść do jakiejś tam unii, więc myślę, że warto popróbować, aczkolwiek ja już przechodziłem etap tak zwanej kariery na Zachodzie i specjalnie nie wierzę w jakieś sukcesy polskich zespołów. Tam są związki, które dbają o to, żeby przede wszystkim ich muzycy mieli pracę. Nie tak, jak u nas, gdzie polski muzyk interesuje kogoś tylko wtedy, gdy gra za darmo. Tak to, niestety, w tej chwili wygląda. Specjalnie nie wierzę w sukcesy na Zachodzie, aczkolwiek oczywiście byłoby przyjemnie, gdyby coś się tam udało zrobić.

A czy CETI będzie grać koncerty na Zachodzie, bo to one zawsze są główną częścią promocji nowego materiału?

Bardzo bym chciał, choćby ze względu na wycieczkę. (śmiech) Trudno mi powiedzieć. Dostaliśmy parę oficjalnych zaproszeń od niektórych zespołów, które usłyszały nasze nagrania, nasze płyty. Dostaliśmy zaproszenie między innymi od Steve?a Adamsa, dostaliśmy zaproszenie od zespołu Ritual Steel, od paru innych kapel na różne festiwale. Co z tego wyniknie, ile się z tego uda zrealizować, naprawdę trudno mi powiedzieć. Sytuacja ma się podobnie jak z moją poprzednią wypowiedzią. Byliśmy już kiedyś z Turbo u progu wejścia na Zachód, mieliśmy wykupiony program w MTV i nie pojechaliśmy, bo na dwa dni przed wyjazdem powiedziano nam, że nie dadzą nam paszportu. I wszystko, że tak powiem, szlag trafił. Dlatego w tej chwili jestem bardzo ostrożny w ocenach.

Skoro wspomniałeś Turbo, to ten wątek muszę pociągnąć. Ty nagrywasz płytę z CETI, Bogusz Rutkiewicz zrobił płytę z Gotham, Wojtek Hoffmann też nagrywa swoją płytę. Jak to się ma do istnienia zespołu Turbo? Będzie coś nowego, czy nie będzie?

Będzie, będzie. Nawet dzisiaj Wojtek był u mnie, rozmawiał ze mną na ten temat. Turbo, jak już nie raz się wypowiadałem, musi zrobić dość ostry porządek wokół siebie. Firma Metal Mind dość dużo rzeczy, jeżeli chodzi o promocję zespołu, niestety, zawaliła.

Miałeś okazję zaśpiewać na żywo z samym Glennem Hughesem podczas jego koncertu w Polsce...

To jest właśnie człowiek, na którego czekam, bo też miał zaśpiewać na płycie CETI, ale jest na trasie promocyjnej z Joe Lynn Turnerem. Obawiam się, że nie zdąży. Oczywiście mógłbym czekać, ale zależy mi jednak, aby ta płyta wyszła przed końcem roku. Dlatego prawdopodobnie będę musiał z niego zrezygnować. Być może pojawi się inny moment, kiedy będę mógł to z nim wspólnie zrobić. Zobaczymy, może jeszcze zdążymy, ale trudno jest cokolwiek powiedzieć.

CETI ma swój specyficzny styl, ale nie jest to muzyka, która wywołuje jakiś większy rezonans wśród fanów. Czy wierzysz, że ten zespół zaistnieje w świadomości większej liczby słuchaczy, że wokół was - i jeszcze kilku innych podobnych grup - wytworzy się coś na kształt sceny?

Na pewno. Jestem o tym święcie przekonany. Zresztą obserwuję to już po Turbo. Zespół zrobił płytę, która nie wywołała praktycznie żadnego oddźwięku wśród fanów. Wszyscy oczekiwali, że nagramy płytę "Kawaleria Szatana 2". Chłopcy się uparli, ja swoje zdanie na ten temat nie raz oficjalnie głosiłem. Gdyby Turbo zrobiło płytę z melodyjnym metalem, sprzedałaby się bardzo dobrze. Natomiast skoro zrobiło taką płytę, odwrócili się od niego starzy zagorzali fani, a ci młodsi płyty nie kupowali, bo nie mieli za co. Poza tym trzeba sobie szczerze powiedzieć - Polska jest zawsze pod tym względem spóźniona do Zachodu. Tam zespoły typu Rhapsody czy Iron Maiden mają spektakularne sukcesy. Przychodzą je oglądać tysiące ludzi. Myślę, że za rok, dwa, ta fala dotrze do Polski i będzie miejsce na muzykę hardrockową i heavymetalową. Nie tylko na ekstremalne grupy. Powiedzmy sobie szczerze, czego się oczekuje od muzyki - żeby móc pośpiewać, powtórzyć refren. Nie oszukujmy się, death metalu czy ortodoksyjnego thrashu po prostu nie da się zaśpiewać.

Masz w biografii epizod pod nazwą DJ radiowy w Radiu Merkury. Czy on jeszcze trwa?

Tak, trwa.

Czy promujesz taką muzykę, którą można pośpiewać?

Nie. To znaczy jeśli mogę, to tak, ale to jest audycja przede wszystkim przeznaczona dla zespołów młodych, półprofesjonalnych lub amatorskich, które potrzebują promocji, które bez przerwy napotykają na przeszkody. Oczywiście jest też miejsce dla zespołów zawodowych. Był u mnie niedawno Peter z Vadera i robiliśmy z nim aż dwuczęściową audycję. Jest to, jak powiedziałem, audycja przeznaczona dla młodych kapel, bez względu na styl granej muzyki. Wiem, że te zespoły potrzebują takiej pomocy. Chcę to robić, bo zespoły zawodowe nie muszą się martwić o promocję. Zawsze znajdą kogoś, kto im pomoże. Natomiast młode zespoły nie mają za bardzo czym się pochwalić i taka prezentacja, która nazywa się "Kupa gości", jest dla nich wielką szansą. A radio ma dość spory zasięg, więc jest to naprawdę poważna promocja.

Na zakończenie naszej rozmowy wrócę do CETI. Płyta, jak mówisz, pojawi się niebawem. Co w takim razie z koncertami albo z trasą koncertową?

Trudno mi powiedzieć, naprawdę. Ja bardzo ograniczam koncerty. Dlatego, że w większości przypadków nikt w Polsce nie jest mi w stanie zagwarantować odpowiedniej oprawy. Koncert zagrany na zasadzie byle zagrać, może mi wyrządzić więcej złego niż dobrego. Muzyka, którą prezentuje CETI, wymaga dobrej oprawy i dobrego nagłośnienia. A ja już miałem bardzo przykre doświadczenia. Na przykład z Turbo na trasie w zeszłym roku, która była przygotowana tak fatalnie, że w pewnym momencie zerwałem ją i pojechałem do domu. Dopiero jak się dogadaliśmy co do pewnych warunków z Metal Mindem, wyruszyłem dalej. Moi niektórzy koledzy grają byle grać, byle się pokazywać. Ja wolę zrobić dobrą płytę i zagrać jeden lub dwa koncerty bardzo dobrze oprawione, gdy będę wiedział, że ludzie nie zostaną wpuszczeni w maliny.

Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grzegorz Kupczyk | Ceti | Turbo (zespół)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama