"Każdy z nas jest sumą muzycznych doświadczeń"

Po wielu miesiącach zapowiedzi, na sklepowe spółki w końcu trafił debiutancki album formacji Play, której założycielem jest Sławek Pietrzak, gitarzysta znany ze współpracy z Kazikiem i grupą Kult, a także właściciel cenionej polskiej niezależnej wytwórni SP Records. Debiutanckie dzieło Play zatytułowane jest "Forever", a w jego nagraniu - oprócz Pietrzaka - udział wzięło wielu znanych polskich muzyków. Przy okazji premiery albumu o jego powstawaniu, współpracownikach oraz działalności SP Records z frontmanem Play rozmawiał Konrad Sikora.

article cover
INTERIA.PL

Dlaczego na album Play musieliśmy czekać tak długo?

Przede wszystkim dlatego, że nie miałem żadnych powodów, aby się spieszyć. Mam na głowie wiele różnych spraw i jednocześnie przy tej płycie spokojnie sobie dłubałem. Zilustruję to może w ten sposób - jeden z najlepszych lutników na świecie, Giuseppe del Gesu, robił dawno temu skrzypce. Tworzył wspaniałe rzeczy na zamówienie, ale jednocześnie przez wiele lat robił skrzypce dla siebie i okazało się, że właśnie one okazały się najlepszymi na świecie, lepszymi nawet od Stradivariusa. Ja też tak to widzę. Nie trzeba robić wszystkiego od razu. Często ludzie nagrywają pod presją, mają na to rok albo zaledwie kilka miesięcy. Mnie nie goniły żadne terminy.

Czy nie sądzisz, że z powodu tak długiego czasu nagrywania tej płyty, niektóre z kompozycji, szczególnie te nagrane na początku, mogły stracić nieco na świeżości?

Te utwory nawet za 10 lat nie stracą na świeżości. Wydaje mi się, że są to numery ponadczasowe. One nie są chilloutowe, bo na przykład teraz jest moda na taką muzykę. Ta płyta tak samo brzmiała dla mnie rok temu i tak samo będzie brzmieć za kilka lat. O to w końcu mi chodziło, kiedy nad nią pracowałem.

Jak dobierałeś sobie współpracowników? Jest wśród nich choćby Tomasz Stańko, czy też Andrzej Smolik.

Przede wszystkim patrzyłem na ich wrażliwość. Oprócz tego czasami pomagał mi przypadek. W trakcie nagrywania tej płyty zdążyłem nagrać także album ?Melassa? z Kazikiem. Promowałem więc tę płytę, jak i albumy innych zespołów, które nagrywały dla SP Records i nie zawsze mogłem ustalić terminy, które pasowałyby także innym. Generalnie zawsze jednak zależało mi na tym, aby współpracujące ze mną osoby były obdarzone swoistą wrażliwością muzyczną. Jeśli chodzi o Tomka Stańkę, to swego czasu rozmawialiśmy o sprzęcie, który miał zamiar sobie kupić. Postanowiłem mu wtedy zaproponować udział w nagraniu. Stwierdził, że musi posłuchać, jak to brzmi, i w końcu zgodził się.

To, co robiłeś z Kazikiem, znacznie odbiega od tego, co nagrałeś na albumie Play.

Ja postrzegam to inaczej. Zawsze, kiedy nagrywałem z Kazikiem, robiłem rzeczy, które były melodyjne, w moim klimacie. Na ?12 groszach? znalazło się wiele takich rzeczy, które odpowiednio przearanżowane mogłyby trafić na płytę Play. Nawet w przypadku Kultu płyta ?Spokojnie?, na której zagrałem, rożni się od pozostałych.


Fakt, że jednocześnie jesteś właścicielem SP Records, ułatwiał ci, czy raczej utrudniał pracę nad tym albumem?

I jedno, i drugie. Na pewno ułatwiło pod tym względem, że mogłem sobie dzięki temu dobierać osoby towarzyszące, wybierać realizatorów dźwięku itd. Z drugiej jednak strony jako szef musiałem dbać o swoją firmę i często robiłem długie przerwy w pracy nad tą płytą. Ale w sumie chyba tak miało być - ta płyta miała tak powstawać i powoli dochodzić do siebie. To jest bardzo dopracowany album. Mam nadzieję, że to słychać. Tam nie ma żadnego przypadkowego dźwięku. Sztuką jest wiedzieć, kiedy należy przestać, aby nie przesadzić i chyba mi to wyszło.

Czy brzmienie Play jest jakąś wypadkową twoich muzycznych fascynacji?

Tak, chociaż w dużym stopniu jest także efektem mojej muzycznej wrażliwości i sumą moich muzycznych doświadczeń. Przecież słucham takich rzeczy, jak inni ludzie, ale może do mnie to lepiej trafia, może właśnie tu się bardziej ujawnia moja wrażliwość. Ta płyta brzmi tak, jak chciałem, aby brzmiała. Ale czy to dlatego, że w 1973 słuchałem Led Zeppelin albo Pink Floyd? Każdy z nas jest sumą muzycznych doświadczeń i ta płyta jest ich efektem.

Takich płyt jak Play na naszym rynku właściwie nie ma. Jak się czujesz w roli pioniera?

Gdyby w Polsce były zespoły grające taką muzykę, chętnie bym je wydawał i promował, najlepiej jak tylko potrafię. Strasznie mi brakowało takiej muzyki. Nagrałem tę płytę po to, aby móc w końcu posłuchać sobie takiego grania. Praktycznie słucham tego albumu codziennie. Może to śmieszne, ale ja naprawdę lubię tę płytę.

Jako właściciel wytwórni płytowej na pewno przyglądasz się młodym zespołom. Jak oceniasz to, co dzieje się w świecie młodych, początkujących muzyków?

Powiem krótko - brak charyzmy. Wszyscy narzekają na piratów i tak dalej, a prawda jest taka, że tym kraju osoby, czy też projekty z charyzmą, można policzyć na palcach jednej ręki. Z tego trzy są w mojej firmie - Kazik z Kultem, Kaliber 44 i Maleńczuk. Może jest ich więcej niż pięć, ale na pewno nie więcej niż siedem, osiem. Ja takie osoby wyczuwam od razu, choćby po jednej rozmowie telefonicznej. To też jest kwestia doświadczenia.


Dlaczego tak jest?

To wynik kultury, w jakiej żyjemy. Weźmy choćby taki komputer. To największy zżeracz energii i charyzmy. Może mówię w pustkę, ale niech ktoś posiedzi 10 godzin przed komputerem i później spróbuje zrobić coś sensownego. Zabija nas konsumpcyjny tryb życia. Przyczyn jest naprawdę wiele. 30 lat temu może było biednie, ale co czwarty gość na ulicy miał charyzmę. Ludzie obecnie żyją w jakimś szalonym pędzie, nikt nie jest w stanie zbudować sobie aury bezpieczeństwa. Takie rzeczy muszą przełożyć się na muzykę. Ciężko jest wstać rano, napić się coca-coli, zapalić szluga czy też jointa, i mieć charyzmę.

A co z mediami?

Jeśli chodzi o media, jest to absolutnie chora sytuacja. Jeśli słyszę, że ktoś nie będzie grał tego artysty, bo on coś tam zrobił z kimś innym, to się załamuję. Media mają za zadanie promować naszą kulturę. To, że w stacjach jest wewnętrzna cenzura, to jedna sprawa, ale nie wolno im traktować artystów jak szmaty. To jest masakra. To się musi odbić na kulturze tego kraju. Nasze dzieci będą na pewno przez to upośledzone. Mieliśmy różne przykłady na to, że ten kraj jest porąbany. Wystarczy przypomnieć sobie zespół o nazwie Just 5, który chyba już nie istnieje, bo w sumie nie miał prawa przetrwać. Ktoś sobie wymyślił, że stworzy taki zespół, nagra dwie płyty, wywali trochę kasy w promocję, po czym zwinie cały interes. A ci goście, o których nikt już teraz nie pamięta, byli tylko marionetkami. Jednak moja córka, przyglądając się temu zjawisku, stwierdziła, że takie zachowanie jest w porządku. Jeśli obecne dzieci do tego przywykną, to prawdziwa sztuka zginie. Człowiek jednak zawsze coś przewróci do góry nogami, dlatego mam nadzieję, że ten czarny scenariusz się nie zrealizuje. Sam będę zresztą za tym, aby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zaczęła kontrolować to, co robią stacje komercyjne, bo ich rywalizacja zabija polską kulturę. To, co się obecnie dzieje, jest po prostu jednym wielkim absurdem. Dlaczego w przypadku zachodnich artystów stacje biją się, kto będzie grał np. nowego Michaela Jacksona, a w przypadku polskich prześcigają się w tym, kto nie będzie grał? Wszystko przez to, że stacje radiowe muszą płacić tantiemy za puszczenie polskich piosenek. Właściciel ma więc gdzieś płacenie i puszcza tylko zagraniczne kawałki. To wina ZAIKSU. Nawet tam siedzą ludzie niekompetentni, no bo przecież nikt mądry takich przepisów by nie wymyślił.


Sposobem na uzdrowienie sytuacji miało być powstanie polskiej MTV i VIVY...

Tak, ale tam jest tak samo. Konkurencja jest podobna...

Wśród nominowanych do tegorocznej nagrody MTV Europe zabrakło artystów ze stajni SP Records...

Jakoś tak wyszło. Taki Kazik wydał w tym roku cztery płyty z różnymi projektami, na jego koncerty przychodzi tylu ludzi, że żaden inny artysta w naszym kraju nie może nawet o tym marzyć. I co? Nie dostał nominacji. Chociaż podobno nominują do nagród widzowie... wygląda więc na to, że na Kazika nikt nie głosował. Tyle mam do powiedzenia na ten temat.

A co sądzisz o samych nagrodach?

W sumie każde nagrody, które przyznawane są przez ludzi z zewnątrz, są fajne. Dopóki nie przyznaje ich jakieś jury, nie ma się czego czepiać. Ale w sumie fajnie, że można sobie na przykład olać takie nagrody MTV. To stawia w ciężkiej sytuacji nawet samą stację. Bo gdyby drugi rok z rzędu nie przyjechał laureat, ludzie na zachodzie zgłupieliby. To byłby fajny precedens.

A czy wierzysz w to, że kiedyś polski wykonawca będzie nominowany w tej samej kategorii co np. Limp Bizkit czy Britney Spears?

Takie ruchy, jakie Kazik robił, mogły spowodować, że ktoś się nami zainteresuje, bo jak na razie to wszyscy mają nas gdzieś. Ludzie, którzy mieszkają nawet w Berlinie, sądzą, że jesteśmy ogromną, biedną prowincją. Jeszcze, niestety, tak jest. I chociaż nasi artyści wcale nie są gorsi, jednak nikt nie ma zamiaru ich na Zachodzie promować. Żaden z wielkich koncernów płytowych nie zaryzykował i nie popchnął polskiego artysty na zachodni rynek. A co to jest za problem? Nawet gdyby ten artysta miał śpiewać po polsku! Każdy woli nam wpychać swoich artystów. Dlaczego żadna wytwórni nawet nie spróbowała?

Wracając do Playa - czy planujesz jakąś trasę koncertową?

Tak, zostaliśmy zaproszeni do Madison Square Garden, a potem gramy na Wembley, a jako support zagrają przed nami Radiohead i Ash... (śmiech)

A tak serio?

A serio to na razie mamy próby. Jak pojawi się potrzeba grania, to zagramy. Musi pojawić się zainteresowanie i odbiorca tej muzyki. Bez sensu jest grać dla kilku osób.

Co będzie dla ciebie wyznacznikiem tego, że album odniósł sukces?

Ja nie znoszę słowa sukces. Ja się czuję spełniony. Wczoraj ktoś mi powiedział, że ta płyta go rozczuliła. To mi wystarczy. Pod względem muzycznym do tego albumu każdy może się o coś przyczepić, nawet ja sam, jako muzyk, wiem, że ona jest obciachowa, ale w niej jest moja dusza. Ona jest wolna od jakichkolwiek kombinacji, dlatego na pewno nie przemówi i nie trafi do intelektualistów mocno analizujących muzykę pod względem technicznym. Tutaj liczą się jednak emocje. I jeśli ta muzyka będzie wywoływać u ludzi jakieś pozytywne reakcje, będzie to ten mój ?sukces?.


Jeśli chodzi o SP Records, planujesz jeszcze jakieś premierowe wydawnictwa?

Tak, pojawią się dwa albumy - zespołów Lao Che i Ur. To bardzo dobre i ciekawe płyty. Jest to coś, czego jeszcze w Polsce nie było.

Dziękuję za rozmowę