Reklama

"Inspiracje czerpiemy z jazzu"

Miejski Klasyk to ekipa ze Słupska, którą tworzą: CBK (teksty), Jimson (teksty, muzyka) i Michał (muzyka, realizacja wokali, miks). Zespół może pochwalić się zajęciem 1. miejsca w konkursie "Polski Nielegal" MHH oraz zwycięstwem w konkursie audycji Wu-Doo Polskiego Radia Szczecin. Obydwa te sukcesy muzycy odnieśli w 2003 roku. Działają razem od maja 2003 roku i widać, że współpraca przynosi efekty. W lutym 2004 roku wystąpili na płycie "Kodex 2" duetu Magiera i LA. Z grupą Miejski Klasyk rozmawiał Tomek Walkiewicz (mhh.pl).

Jakie są wasze inspiracje muzyczne, czy są jacyś artyści, na których się wzorujecie?

CBK: W tym momencie nie mam jakiegoś artysty, na którym bym się wzorował. Wiele rzeczy mi się podoba, ale tak naprawdę gdzieś wewnątrz mam wizję, i kiedy słucham swoich nagrań, to wiem, co muszę jeszcze poprawić, jeżeli chodzi np. o flow itp. Jeżeli chodzi o tematykę, to inspiruje mnie otoczenie i może zabrzmi to dziwnie, ale sam dla siebie często jestem inspiracją (śmiech). Ale może to dlatego, że jestem najdziwniejszą osobą, jaką znam (śmiech).

Reklama

Jimson: Myślę, że niedobrze jest szukać wzorców w naszym kraju i z nich czerpać. Nie dlatego oczywiście, że nie znalazłby się żaden dobry wzorzec, lecz dlatego, że wzorowanie się na kimś z naszego własnego podwórka nie będzie podnosić poziomu naszego rodzimego hip hopu, nigdy. Z kolei nie należy się wstydzić czerpania od artystów zza oceanu i uważam, że to jedyna, właściwa droga dla tych, którzy chcą zrobić coś oryginalnego u nas, w Polsce.

Jeżeli chodzi o rap, to takich spraw, jak mentalność, język, flow, warunki życia amerykańskich raperów, nie sposób przeszczepić na nasze polskie warunki, co z kolei nie pozwala nam łatwo ocenić czy np. CBK kopiuje w danym momencie 50 Centa czy KRS-One. Moim osobistym wzorcem jest Evidence z grupy Dilated Peoples, który - jak się dowiedziałem kiedyś z wywiadu z nim - mocno inspirował się niegdyś PMD. Nie należy się więc wstydzić, gdy jawnie mówi się o swoich wzorach czy też inspiracjach.

Michał: Jeśli chodzi o producentów (choć nie tylko), to nie można mówić o wzorowaniu, gdyż granica pomiędzy kopią a wzorem jest cienka i można ją łatwo przekroczyć, nawet nieświadomie. Ale faktem jest, że dobra muzyka inspiruje do tego, by spróbować zrobić coś jeszcze lepszego, bądź oryginalniejszego, niż "wczoraj".

DJ Sempone: Jeśli chodzi o moje inspiracje, to staram się czerpać z takich klimatów, jak jazz, trip-hop, nu-jazz (np. jazzanova). Nie można się ograniczać do jednego gatunku muzyki, gdyż to do niczego nowego nie doprowadzi, co najwyżej powielisz to, co ktoś inny wcześniej, a chyba nie oto chodzi! Co do turntablistycznych zajawek, to cenię sobie twórczość DJ Revolution, którego skrecze są dla mnie technicznie opanowane do perfekcji. Nie można zapomnieć o człowieku, który wniósł ogromną ilość nowych tricków. Tym czortem jest DJ Q-bert.

Wymarzony featuring?

Jimson: Nie zastanawiałem się nigdy nad tym specjalnie. Chciałbym nagrać jakiś ciekawy, porywający kawałek z Doqtusem z Finezji Słowa (MefliFam), ale pewnie rapowalibyśmy o dojrzewających porzeczkach dissujących się o miejsce w sadzie ze wściekłym kolumbijskim agrestem, w małym słonecznym boliwijskim miasteczku u podnóża Andów...

W jednym z kawałków jest diss na Żądło. Jaka jest tego geneza?

Jimson: Od razu mówię, że chodzi o kawałek "Gruby portfel" i nie jest to w żadnym wypadku diss. Myślę, że uważny słuchacz potraktuje to jako ironiczne nawiązanie refrenu z tego kawałka do tego, co zrobili ci raperzy jako goście na featuringach na płytach Flexxipu i Eisa. Chodzi konkretnie o rapowanie kolejnych wersów na to samo słowo ("koks/koks/koks" itd., "ulicy/ulicy/ulicy" itd.), co mnie osobiście bardzo rozbawiło. Może to była inspiracja z USA? Może tanie efekciarstwo, bo za oceanem jeżeli już raperzy stosują taki zabieg, to nawijają tak, by słowo poprzedzające frazę, która powtarza się na końcu każdego z wersów, jak np. "koks" u Małolata, rymowało się ze słowem, które w następnym wersie stoi przed tą samą frazą...

W ogóle to lubimy z CBK rozgryzać różnego rodzaju patenty techniczne w rapie, więc jeszcze raz powtórzę, żeby nie dopatrywać się tam dissu, tylko raczej zgryźliwej uwagi.

Wasze marzenie związane z rapem?

CBK: Nagrywać produkcje na jak najwyższym poziomie.

Jimson: Chciałbym kiedyś zrobić płytę z jednym producentem, ale póki co, to nie usłyszałem jeszcze producenta, który mógłby wyprodukować cały album w klimacie, który kocham. Chociaż gdybym Michała nieźle upalał przez jakieś dwa miesiące, to efekty mogłyby być bardzo zbliżone do tego, co bym chciał usłyszeć, ale póki co, to czasem sam muszę zarzucić jakimś bitem...

Wcześniej wygraliście konkurs organizowany przez WuDoo, niedawno z MHH, zapewne dzięki temu czujecie się docenieni. Co was jeszcze mobilizuje w życiu?

Jimson: Nie da się ukryć, to bardzo podbudowujące wygrać dwa konkursy na najlepsze demo w przeciągu pół roku - i na północy, i na południu kraju. Zastanawiam się, co by było, gdybym się mobilizował do czegoś bardzo, a jak na razie to wolę się przesadnie nie spinać. My, Polacy, mamy talent do marnowania swoich talentów (śmiech).

Michał: Szczera opinia (niekoniecznie dobra) na temat tego, co robimy, jak i inne, typowo ludzkie sprawy. Aha, jeszcze ostatnio "milionowe" czeki od dobroczyńców, które pozwolą nam uczynić "milowy" krok w stronę lepszego brzmienia.

CBK: Mnie chyba przede wszystkim od zawsze mobilizuje mój brat oraz przyjaciele, którzy naprawdę pomogli mi w wielu ciężkich chwilach. Poza tym mobilizuje mnie możliwość współpracy z takimi ludźmi jak ci, znajdujący się w Mefli Fam. Aha, jeszcze jedno - "nie dać satysfakcji wrogom".

Słupsk w sumie dzięki wam i całej rodzinie Melfi "zaznaczył" się na mapie hiphopowej w Polsce. Czy czujecie jakąś presję ze strony ludzi i czy kiedykolwiek pomyśleliście: "to dzięki nam usłyszą o Słupsku"?

Jimson: Nie czuję żadnej presji z tym związanej. Dziękuję tym, którzy nas wspierają dobrym słowem i którym podoba się nasza muzyka. To jest ważniejsze dla mnie niż wygrywanie konkursów. Dużo składów wydaje teraz płyty na legalu, ale widzę, że tu, na północy kraju, jest dużo składów jeszcze niedostrzeżonych. Popatrz, że od Oborników pod Poznaniem w górę, jakby patrzeć na mapę, to z artystów nagrywających dla wytwórni, masz jedynie Łonę i Webbera ze Szczecina i Punkt Widzenia ze Szczecinka. Mówiąc ekonomicznie, "jest dużo niezagospodarowanej przestrzeni".

Zobacz, o jak dużym regionie mówimy - całe Pomorze, jak i tereny trochę na południe. W Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu działają wytwórnie, w których najczęściej nagrywają lokalne składy. A tu? W Gdańsku, Szczecinie nie ma żadnej wytwórni wydającej hip hop. Ale liczę na to, że niedługo to się zmieni.

CBK: Ja nie czuję żadnej presji oraz nie czuję, żebyśmy naprawdę zdołali "zaznaczyć" Słupsk na mapie hiphopowej w Polsce. Póki co, czekam i zobaczymy, co czas przyniesie.

Michał: To może kogoś zaboleć. Po ogłoszeniu wyników spekulowałem sobie z mamą "co to teraz będzie", co ten konkurs zmieni. Pierwszy wniosek był taki, że nic, niestety. Ewentualnie nastąpi wzrost negatywnych nastrojów u ludzi, którym się nie udało osiągnąć jakiegoś wyniku (niekoniecznie w tym konkursie), co moim zdaniem jest zupełnie bezpodstawne, bo hip hop jest jak skoki narciarskie: wszystko zależy tylko od ciebie. No i od wiatru.

Podobno znajdziecie się na drugiej składance Kodeksu. Jak do tego doszło?

Jimson: Najzupełniej normalnie. Magiera i LA skontaktowali się z nami, byli w jury konkursu WuDoo i zaproponowali udział w ich kolejnym projekcie. Wszystko stało się normalnie, jak zwykle i w ogóle po co się pytasz akurat o tą składankę?(śmiech)

Tak na poważnie, to było to zaje**ście miłe zaskoczenie dla nas. Bo pamiętam, jak zapieprzałem przez pół Szczecina w grudniowy wieczór do Media Marktu po pierwszą część Kodeksu. I to jeszcze na kasecie. A tu nagle dowiadujesz się, że możesz znaleźć się na drugiej części - normalnie jak z filmów Disney'a. Z tym, że doświadczenie mnie nauczyło, żeby nie zapeszać, więc nie mówmy o tym więcej.

Skąd w ogóle nazwa Miejski Klasyk?

CBK: Nazwa ta ma tak bardzo długą i skomplikowaną genezę, że tak naprawdę to ciężko byłoby ją zamieścić na łamach jakiegokolwiek czasopisma. Być może kiedyś razem z Jimsonem napiszemy na ten temat książkę lub wydamy komiks. Mamy wstępne propozycje od wydawnictw wydających takie bestsellery, jak seria "Poczytaj mi stryjku", ale szczegółów nie zdradzę, bo nie chcę zapeszyć.

Jimson: Ale póki co, dla spragnionych odpowiedzi na to pytanie, chciałbym dodać, że tłoczy się już winyl, na którym zarejestrowano, jak pani Irena Kwiatkowska opowiada w sposób przejmujący, aczkolwiek przystępny, dzieciom historię narodzin tej nazwy. Typowa 12'. Na "side B" zaś gratka dla raperów i producentów - jeżeli macie problemy z dogadywankami do wokali, to Michał Żebrowski zrobił parę "acha" "aaa" i "yhym" specjalnie dla was, coś jak Operacja Scratchofony.

Przyszłość wiążecie ze Słupskiem czy raczej chcecie się wyrwać stąd?

CBK: Bardzo trudne pytanie. Zwłaszcza dla człowieka, który nie wie, co będzie robił jutro. W obecnej sytuacji bardzo ciężko jest mi powiedzieć, czy wyjadę stąd, czy może tu zostanę. Wiem, że wielu ludzi mieszkających w Słupsku nie jest zadowolona z tego miasta, w szczególności chodzi o ludzi w moim wieku. Ja jednak czuję sentyment i zawsze kiedy gdzieś wyjeżdżam, to lubię tu wracać. Tak na marginesie to chciałbym mieszkać w Hiszpanii. (śmiech)

Michał: Redzikowo. A tak na serio - zależy od powodzenia na egzaminach w Politechnice Poznańskiej i Wrocławskiej. Okaże się. Już za rok matura.

Jimson: Wiesz, w Stanach taki kolo jak ja idzie sobie na studia, studiuje bibliotekoznawstwo albo filologię bałkańską i ma zapewnione, że nawet choćby został sprzedawcą butów, to i tak ma chatę z pięterkiem, ładną przestronną kuchnię, 5-6 pokoi i jak dobrze pójdzie to jeszcze taras. Teraz u nas w Polsce możesz zapieprzać jak wół na studiach, uczyć się od rana do nocy, dostaniesz dyplom i najprawdopodobniej i tak znajdziesz się w jednym worku z tymi, co skończyli zawodówkę i też nie mają pracy.

Jeżeli miałbym stąd migrować, to tylko za pracą. Urodziłem się pod Warszawą, mieszkam nad morzem, a czuję, że nie spełnię się, dopóki nie zamieszkam na Podhalu - tam jest chyba moje miejsce.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: teksty | śmiech | muzyka | klasyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy