"Fascynujący brak granic"

Zespół Apollo 440 powstał w 1990 roku w Liverpoolu. Dzięki łączeniu tanecznych rytmów z rockowymi gitarami grupie udaje się wyprowadzić w pole dziennikarzy, chcących zaszufladkować graną przez nią muzykę. Formacja ma na swym koncie współpracę z Jeanem-Michelem Jarrem, słynnym francuskim pionierem muzyki elektronicznej. Przebojem stała się piosenka Apollo 440, zatytułowana "Ain't Talking Nout Dub", w której wykorzystano gitarowy riff z "Ain"t Talkin" Bout Love" Van Halen. Zespół kilkakrotnie występował w Polsce, a w czerwcu 2003 roku ukazała się u nas nowa płyta Apollo 440, "Dude Descending A Staircase". Przy tej okazji z Trevorem Gray"em, założycielem i klawiszowcem zespołu porozmawiał Maciek Rychlicki.

article cover
INTERIA.PL

Od wydania waszej ostatniej płyty minęły już prawie cztery lata. Czemu zdecydowaliście się powrócić z podwójnym albumem?

Faktycznie, przerwa między nową a poprzednią płytą była długa, chyba nawet zbyt długa. Siadając do pracy nad najnowszym materiałem nie planowaliśmy oczywiście podwójnego albumu, po prostu nagraliśmy przez ten czas tak wiele muzyki, że często nie wiedzieliśmy, co robić z jej nadmiarem. Zaraz po premierze "Gettin" High On Your Own Supply" wyruszyliśmy w ponad roczną trasę koncertową, nie mieliśmy więc kontaktu ze studiem przez bardzo długi czas. Napisaliśmy w tym czasie ponad 30 kawałków i kiedy wreszcie doszło do wyboru utworów na płytę, okazało się, że jest ich zbyt wiele, żeby zmieściły się na jeden krążek. Postanowiliśmy więc rozdzielić je na dwie płyty - po 9 na każdą. Podsumowując: minęło wiele czasu ale chyba żaden z nas tego nie żałuje - nagraliśmy naprawdę dobry, spójny materiał.

Czy ciężko jest wam żegnać się z utworami, które już nagraliście?

Masz rację, to zawsze trudna decyzja...Część z utworów, które nie znalazły się w tej osiemnastce usłyszycie pewnie na stronach B singli lub na następnych albumach. Nie mamy w zwyczaju wyrzucać gotowego materiału - gotowe kawałki na pewno gdzieś jeszcze znajdą swoje wykorzystanie. Zawsze są jeszcze ścieżki do filmów, gry komputerowe, rozmaite projekty internetowe.

A czy choć przez chwilę kołatał się wam po głowie pomysł wydania potrójnego albumu? Prince"owi się udało...

(śmiech) Powiem ci, że bardzo żałuję, że nasza nowa płyta ukazuje się tylko na kompakcie. Pamiętamy jeszcze czasy wydawania potrójnych albumów winylowych, 12-calowych singli...Natomiast nowa płyta spokojnie mogłaby być potrójną, utworów mieliśmy wystarczająco dużo! (śmiech)

Drugi krążek firmujecie jako "Apollo 440 presents The Stealth Sonic Orchestra". Czy praca nad utworami jako Stealth Sonic Orchestra różni się bardzo od pracy jako Apollo 440?

The Stealth Sonic Orchestra to Apollo 440, nie jest to żaden odrębny projekt. Faktycznie, nasze podejście do robienia muzyki w tych dwóch projektach trochę się różni. Wszystko zaczęło się od remiksu utworu Manic Street Preachers - nagle stwierdziliśmy, że nie musimy koniecznie robić czegoś stricte tanecznego, równie dobrze możemy udać się w klimaty bardziej chill-outowe, orkiestrowe. Manicom nasz remiks spodobał się tak bardzo, że zremiksowaliśmy dla nich jeszcze cztery czy pięć kolejnych kawałków. Wówczas zrozumieliśmy, że wiele z naszych wcześniejszych kompozycji miało w sobie ten relaksujący, spokojny klimat. Dlatego na drugim krążku na obecnym albumie utwory dobrane są właśnie pod tym kątem.


A w którym momencie pracy nad utworem decydujecie, że będzie on firmowany nazwą Apollo 440 lub Stealth Sonic Orchestra?

Chyba dopiero, kiedy dany utwór jest już skończony.

Czyli nie pracujecie nad nim w zupełnie różny sposób.

Chyba faktycznie nie...(śmiech)

Album "Dude Decending A Staircase" jest pierwszym, który powstał prawie bez udziału waszego dotychczasowego wokalisty Mary Mary.

Tak, Mary śpiewa w tle kilku kawałków, ale faktycznie nie jest na czele zespołu.

W takim razie zaproszenie na płytę tylu różnych wokalistów było przyczyną czy raczej skutkiem jego usunięcia się w cień?

Kiedy po skończeniu poprzedniej trasy rozpoczęliśmy pracę nad nowym materiałem, Mary miał gotowych też kilka swoich kompozycji. Tak się jednak stało, że interesowała nas też praca z nowymi wokalistami i na albumie nie znalazły się żadne z jego kawałków. Kto wie, może wykorzystamy je na następnych albumach? Mary zaangażowany jest poza tym w swój własny projekt Maximum Roach, w którym grają także koncertowi muzycy Apollo: Paul Kodish i Cliff Hewitt. Na płycie słychać gości, których znacie już choćby z "Electro Glide In Blue", np. moją siostrę Elizabeth, Ewana MacFarlane"a czy Pete"a Wylie"a Tak więc, oprócz Mary"ego, usłyszycie to wiele znanych głosów.

Czy w takim razie wymieniony przez ciebie Ewan nie staje się już pełnoprawnym członkiem zespołu? Na ostatnich płytach Apollo słychać go coraz częściej.

Nie, Ewan ma swój własny zespół Grim Northern Social i nagrywa dla wytwórni One Little Indian. Na naszej stronie internetowej jest link do jej strony. Jego większy udział polega pewnie na tym, że spędza z nami w studio stosunkowo więcej czasu niż inni - i dlatego jest pewnie współautorem tak wielu kawałków.

Jak wielu gości z płyty będzie można usłyszeć podczas następnej trasy koncertowej?

Nad tym właśnie teraz intensywnie pracujemy. Przy poprzedniej płycie było to o tyle łatwiejsze, że cały skład koncertowy nagrywał z nami wcześniej w studio. Tym razem koncerty z 20 różnymi wokalistami są raczej niemożliwe, więc na razie sprawdzamy szczegóły techniczne: kto jest kiedy dostępny itd. Odwiedzajcie naszą stronę, stamtąd najszybciej dowiecie się gdzie i kiedy można nas zobaczyć live.


Pamiętamy wasze przeróbki motywów głównych z takich filmowych hitów jak "Zagubieni w kosmosie" czy "Aniołki Charliego". Czy macie w planach jakieś kolejne utwory do filmów?

W przygotowaniu jest właśnie nowy film Samuela L. Jacksona, zatytułowany "SWAT" i wykorzystano w nim nasz kawałek "Time Is Running Out". Jego twórcy poprosili nas też o zremiksowanie utworu Sammy"ego Davisa Jr. i zaczynamy nad nim pracę już w przyszłym tygodniu. To są nasze najbliższe plany filmowe.

Czy będzie można usłyszeć was jeszcze w jakimś filmie?

Chociażby w kontynuacji przygód "Aniołów Charliego", w której ponownie pojawia się nasz motyw z pierwszej części. Z tego co wiem, słychać nas nawet w zapowiedzi tego filmu. To ciągle temat główny tej historii.

Porozmawiajmy przez chwilę na temat okładki waszej płyty. Jest na niej wykorzystany fragment obrazu Anthony Ausganga. Co tak spodobało wam się w jego twórczości?

Noko (gitarzysta Apollo 440 - przyp. red) już wcześniej kupił kilka jego obrazów. Już w 1999 roku, kiedy namalował ten właśnie obraz "Dude Descending A Staircase", Noko opowiadał nam, jak bardzo jest nim zachwycony. To pewna wariacja na temat obrazu "Nude Descending A Stairsace (Akt schodzący po schodach)" Marcella Duchampa z 1912 roku. Anthony surfuje, mieszka w Kalifornii i jest punkiem. Normalnie znany jest raczej z obrazów przedstawiających samochody, jednak tym razem udało mu się stworzyć postać spadającego ze schodów psychodelicznego kota. Spodobał nam się i obraz, i towarzysząca mu w tytule gra słów, dlatego skontaktowaliśmy się z nim jak najszybciej, prosząc o wykorzystanie ich przy okazji nowej płyty. Okazuje się, że koleś od lat znał naszą muzykę, więc nie było problemu z otrzymaniem od niego takiej zgody. Dodatkowo napisał jeszcze kilka wersów do tytułowego utworu z płyty. Co więcej, w stylu tego obrazu nakręciliśmy też klip do tego kawałka.

A propos klipów - po raz kolejny nie pokazujecie się w swoim teledysku. Czy to przypadek, czy raczej przemyślana konsekwencja?

Masz rację, nieczęsto można nas zobaczyć w klipach. Lubimy, kiedy opowiadają one jakaś historię. Niezbyt podobają nam się klipy koncertowe, choć i taki zdążyliśmy już nagrać. Bardzo chętnie współpracujemy z reżyserami, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w tym zawodzie - tak było i w przypadku grupy reżyserów, którzy nakręcili "Dude Descending A Staircase". To krótka opowieść o kocie z okładki, który ląduje na zakręconej klubowej imprezie. Jest naprawdę zabawna.


Podobno ten animowany klip ma mieć też swoją nieocenzurowaną wersję?

Tak, będzie zawierała wszystko to, czego nie można pokazywać w telewizji przed 22. A sporo tego jest...(śmiech)

Zmieniając temat - jesteście obecni na scenie tanecznej już pod ponad 14 lat. Zdążyliście już przeżyć kilka transformacji tego gatunku muzycznego. Czy podoba wam się kierunek, w którym podąża współczesna muzyka taneczna?

Szczerze mówiąc, praca w studio zajmuje nam ostatnio tyle czasu, że nie bardzo możemy interesować się współczesnymi trendami. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć ci, co aktualnie modne jest w brytyjskich klubach. Moda nie wpłynęła więc na brzmienie naszej nowej płyty. Wszystkich artystów, których cenimy, poprosiliśmy o zmiksowanie naszych kawałków i tak np. możecie trafić na remiksy "Dude Descending?" w wykonaniu Stanton Warriors, PlastiqHouse czy West London Deep. Szczerze mówiąc, nie interesujemy się tym, co dzieje się na zewnątrz. Pracujemy właśnie nad nową płytą Jeffa Becka. Na razie napisaliśmy i wyprodukowaliśmy dla niego trzy kawałki. Więc nawet bardziej niż wcześniej wracamy do naszych rockowych korzeni. Możliwe, że będziemy chcieli przy nich pozostać jeszcze trochę dłużej.

Czyli do pracy nad nowym materiałem wcale nie potrzebujecie rozglądać się za tym, co jest akurat "na fali"?

Żyjemy we własnym małym świecie mieszczącym się w studio Apollo Control. Pracujemy z różnymi ludźmi - to oni są dla nas powiewem świeżego powietrza.

Uważa się, że muzyka taneczna to najbardziej nieprzewidywalny gatunek. Czy siedząc w nim już tyle lat poznaliście rządzące nim prawidłowości? Czy potraficie np. przewidywać, który gatunek wróci do łask za parę lat?

Podoba mi się to, że muzykę taneczną może stanowić właściwie wszystko - wystarczy tylko, że posiada rytm, w takt którego można się bawić. To właśnie ten brak jakichkolwiek granic jest w niej najbardziej fascynujący.

Na najnowszym singlu towarzyszy wam hip-hopowa grupa The Beatnuts. Kto wpadł na pomysł tak niecodziennego duetu?

Już od dłuższego czasu śledzimy karierę The Beatnuts i bardzo lubimy ten zespół. Są chyba naszą ulubioną nowojorską formacją hip-hopową. Kiedy stworzyliśmy muzykę do kawałka "Dude Descending A Staircase" zastanawialiśmy się, jaki wokal mógłby wzbogacić jego brzmienie. Wykorzystaliśmy już jako skrecze fragmenty "When The Revolution Comes" The Last Poets, w których pojawiały się takie sformułowania jak "wszystko czego chcę, to imprezować" czy "truć głupoty" i nagle stało się dla nas jasne, że do imprez i "trucia głupot" najlepsi są The Beatnuts! (śmiech) Zaprezentowaliśmy im ten kawałek i od razu bardzo przypadł im do gustu. Jest trochę szybszy, niż większość hip-hopowych kawałków, więc praca nad czymś tak innym była dla nich prawdziwym wyzwaniem.


Wracając do innych gości na płycie - czy są to głównie wasi przyjaciele i znajomi, czy też muzycy, z którymi od dawna chcieliście pracować?

Tak jak już mówiłem, wielu z nich to już nasi dobrzy znajomi: Elizabeth Gray, Pete Wylie czy Ewan MacFarlane. Są też nowi goście, jak Spoonface, Tommy Blaize czy wspomniani The Beatnuts. Pracowaliśmy też z australijską nu-metalową formacją 28 Days, której wokalista Jay Dunne udziela się w kawałku "Electronic Civil Disobedience". Od dawna jesteśmy też fanami The Last Poets, więc na płytę zaprosiliśmy też członka tego zespołu, Jalala. Wykorzystywaliśmy jego sample nie wiedząc, że mieszka w Liverpoolu, czyli tam, skąd pochodzimy. Większość gości na płytę udało nam się zaprosić przez przypadek - nie jest tak, że realizujemy skrzętnie zaplanowane w studio działania. Kiedy brakuje nam jakiegoś wokalu, to zazwyczaj natykamy się na niego zupełnie przypadkowo. Jedynym wyjątkiem są tu The Beatnuts.

W wywiadach kilka lat temu skarżyliście się, że wszyscy pytają was czy jesteście zespołem rockowym czy tanecznym. Czy nowa płyta ma być waszą jednoznaczną odpowiedzią na to pytanie?

Tak, dzisiaj też zdążono mi już zadać to pytanie. Ale jesteśmy i zawsze będziemy zespołem rockowym.

Więc pewnie trzeba was zobaczyć na żywo, żeby się o tym ostatecznie przekonać?

Ten album może wydawać się trochę spokojniejszy, bardziej funky. Ale kiedy ruszymy na trasę, to dopiero pokażemy na co nas stać.

Na koniec muszę was zapytać o wrażenia z Polski - gościliście przecież w naszym kraju już wielokrotnie.

Nigdy nie zapomnę, jak wychodząc z któregoś lotniska w Polsce zauważyłem samochód z ogromną rakietą, na której było napisane "Apollo 440". Pamiętam też nasz ostatni występ na torze wyścigowym we Wrocławiu przed 30-40 tysiącami ludzi. To był naprawdę fantastyczny koncert. Zresztą wszystkie koncerty, które zagraliśmy u was, były bardzo, bardzo udane. Kochamy Polskę!

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas